- To
jest niemożliwe... - Szeptał co chwilę Caleb chodząc w kółko po
biurze. - Tylko ja i Cameron wiedzieliśmy o skrytce, a skoro on jest w
więzieniu a ja tutaj, więc to jest po prostu niemożliwe...
- Skup
się! To jest poważna sprawa! Jesteś pewny, że nikomu tego
nie mówiliście? - Spytała stanowczo Margaret zza biurka.
Siedzieliśmy tak już od dobrych dwóch godzin, zastanawiając się, kto to mógł zrobić i czekając na przyjazd sióstr Cama, które miały się niedługo pojawić.
Siedzieliśmy tak już od dobrych dwóch godzin, zastanawiając się, kto to mógł zrobić i czekając na przyjazd sióstr Cama, które miały się niedługo pojawić.
- Kiedy
ani ja, ani on nikomu nie mówiliśmy! To by było zbyt
ryzykowne... Cholera! - Wrzasnął uderzając pięścią w ścianę.
- Wiesz,
że skoro jego tu nie było to automatycznie stajesz się jedynym
podejrzanym? A biorąc pod uwagę, że byłeś wcześniej karany, to
możesz za to nieźle oberwać? - Spytała Rudowłosa bawiąc się
długopisem.
Elizabeth wyszła gdzieś kilka minut temu a Bonnie przeglądała jakieś papiery w zamyśleniu. Ja osobiście zasypiałam na krześle, ale coś czułam, że w najbliższych godzinach nie dane mi będzie się przespać. No, ale co zrobić? Po prostu z mostu się rzucić i tyle.
Elizabeth wyszła gdzieś kilka minut temu a Bonnie przeglądała jakieś papiery w zamyśleniu. Ja osobiście zasypiałam na krześle, ale coś czułam, że w najbliższych godzinach nie dane mi będzie się przespać. No, ale co zrobić? Po prostu z mostu się rzucić i tyle.
- Myślisz,
że nie wpadło mi to do głowy? Tyle, że ja wtedy byłem u siebie,
czego kamery potwierdzić nie mogą, bo zostały wyłączone. A
nikogo ze mną nie było. - Mruknął zrezygnowany blondyn, siadając pod ścianą.
- Ale
tamten facet miał ciemne włosy, już to mówiłam. - Wcięłam się,
ziewając.
- Rada
może uznać, że było ciemno, a poza tym ty byłaś zestresowana i
mogłaś tego nie odróżnić. - Powiedział Caleb chowając twarz w
dłoniach. Rozległo się głośne pukanie po czym do biura weszła
niewysoka brunetka.
- Przyjechały
te dziewczyny... Mamy je wpuścić? - Spytała cieniutkim głosem
patrząc w stronę Mar.
- Tak,
zaproście je, zaraz przyjdziemy.- Odpowiedziała kobieta zanim
brunetka zdążyła zniknąć za drzwiami. Tak właściwie, to trochę
bałam się spotkania z nimi. Jakby nie było, to siostry nie tylko
Camerona, ale i Xandera.
Dziewczyny
czekały już na korytarzu, kiedy tam przyszliśmy. Pierwsza w oczy
rzucała się blondynka z kolczykiem w nosie, kłócąca się z kimś
przez telefon. Chyba nawet nas nie zauważyła, tak bardzo
pochłonięta była rozmową. Druga, niewysoka brunetka w okularach
szybko ruszyła w naszą stronę. Bonnie natychmiast podbiegła, żeby
się z nią uściskać.
- To
jest Layla, a tamta z tyłu to Chanell. - Przedstawiła nas sobie młoda agentka, wskazując na odwróconą do nas tyłem blondynkę. Szatynka
przyjrzała mi się dokładnie, po czym ku mojemu zaskoczeniu
uścisnęła mnie mocno.
- Ty
musisz być Eva! - Powiedziała mi do ucha radośnie, po czym odsunęła
się nieco. - Nie mogłam się doczekać, aż cię poznam. Chanell,
chodź tutaj! - Krzyknęła w stronę siostry. Dziewczyna odwróciła
się w naszą stronę a jej wzrok spoczął na mnie. Przewróciła
oczami i rozłączyła się bez pożegnania.
- Ooo,
to ty jesteś nową zabawką mojego braciszka? - Spytała ze złośliwym
uśmieszkiem, po czym zaczęła przechadzać się dookoła mnie. Od
razu poczułam do niej ogromną niechęć. - Przyznam, że tym razem
Cami się nie popisał...
- Skończ! - Przerwała jej Layla, patrząc groźnie na dziewczynę, która tylko
wzruszyła ramionami.
- Naprawdę... Ja
rozumiem, że po trzech latach w pudle, to człowiek nie jest zbyt
wybredny, ale żeby coś takiego... Sama przyznaj...
- Powiedziałam,
skończ! - Krzyknęła brunetka, podchodząc do siostry jakby chcąc
jej coś zrobić. - To jest córka Cornelii. Ma wisiorek Cama, co
oznacza, że mamy ją chronić jak swoją, więc daruj sobie
zgryźliwe uwagi. - Powiedziała ostrzegawczo, po czym spojrzała na
mnie. Byłam czerwona ze złości. Że niby ta blondi była lepsza
ode mnie? No proszę, ja przynajmniej potrafię jakoś zachować się
w obcym towarzystwie.
- Dobra,
jak sobie chcesz. - Mruknęła Chanell odwracając się od nas jak
obrażone dziecko.
- Szopki
skończone? Możemy przejść do tych ważniejszych spraw? - Wciął
się Caleb stojący pod ścianą. Layla bez słowa spojrzała na
chłopaka, ale widać było, że nie podoba jej się jego obecność
tu.
- Tak.
Czym prędzej zaczniemy, tym szybciej skończymy. - Powiedziała w
końcu zdając sobie chyba sprawę, że chłopak nic sobie nie robi z
jej ostrzegawczych spojrzeń, które co chwilę mu posyłała.
Chanell nie odezwała się już wcale, tylko co chwilę spoglądała
na mnie z pogardą, kiedy szliśmy w stronę laboratorium. Nie wiem
czemu, ale strasznie drażniła mnie jej obecność tutaj.
- Wiem,
co myślisz. - Szepnęła mi nagle do ucha Layla, biorąc mnie pod
rękę. - Ale nie martw się. Ona traktuje tak wszystkie dziewczyny
naszego braciszka....
- Nie
jestem jego dziewczyną! - Przerwałam jej rozdrażniona. Raz, jeden
jedyny raz go pocałowałam. Nie byłam jego dziewczyną. Fakt,
tęskniłam za nim i na samą myśl o nim przechodził mnie dreszcz. I tak bardzo bym chciała, żeby był wtedy ze mną, ale do cholery to jeszcze chyba nic nie znaczy. Prawda?
- Oj,
tak tylko mówię. Po prostu kiedy Cam jest w domu, to ona jest jego
faworytką. A teraz jego cała uwaga jest skupiona na tobie, więc
ona jest po prostu zazdrosna. - Powiedziała tak cicho, że ledwo ją słyszałam.
- Wszystko
słyszałam! I wcale nie jestem zazdrosna! - Wrzasnęła ta, idąc trzy
metry przed nami.
- Wiem,
że słyszałaś. Przecież na tym polegają twoje umiejętności.
Tylko mogłabyś nie marnować ich na podsłuchiwanie. - Odpysknęła jej brunetka z uśmiechem.
Caleb otworzył kolejne drzwi, za którymi znajdowało się laboratorium. Nawet gdybym chciała, to nie umiałabym opisać tego, co się w nim znajdowało. Ale wszystko wydawało się bardzo... Sterylne. Brakowało tylko szczurów laboratoryjnych, które w filmach zwykle wykorzystuje się do różnych badań. Zawsze szkoda mi było tych małych zwierzątek.
Caleb otworzył kolejne drzwi, za którymi znajdowało się laboratorium. Nawet gdybym chciała, to nie umiałabym opisać tego, co się w nim znajdowało. Ale wszystko wydawało się bardzo... Sterylne. Brakowało tylko szczurów laboratoryjnych, które w filmach zwykle wykorzystuje się do różnych badań. Zawsze szkoda mi było tych małych zwierzątek.
- Wszystko
do waszej dyspozycji, tak długo, jak będzie trzeba. Ale zależy nam
na czasie, bo nie wiemy, jakie zagrożenie stanowi ta substancja
znaleziona w ciałach ofiar. - Zwrócił się Peters do dziewczyn. - Ivy wam wszystko wyjaśni i pokaże. - Dokończył
wskazując na nadchodzącą właśnie niską, rudowłosą
dziewczynę.
- Dobra,
ale potrzebuję kawy, bo bez niej długo nie pociągnę. - mruknęła
pod nosem Chanell, przeglądając papiery które wręczyła jej Ivy.
- Ja
pójdę. - Zaproponowała Bonnie, kierując się w stronę wyjścia.
- Idę
z tobą! - Krzyknęłam ochoczo, ruszając za blondynką, bo miałam
już serdecznie dość zachowania Chanell.
- Macie
rację. Bo Parzenie kawy to jest taki skomplikowany proces.
Powodzenia! - Usłyszałam za nami sarkastyczny śmiech siostry Cama.
Mówiłam już, że nie przypadła mi do gustu? Jak nie, to teraz to
właśnie mówię. Nie polubiłam jej. I chyba z wzajemnością.
- Pieprzona
małolata... - Mruknęła pod nosem Bonnie, wyciągając papierosy z
kieszeni. - Nie będzie ci przeszkadzać? - Spytała machając mi
paczką przed nosem. Pokiwałam przecząco głową.
- A
czy ona przypadkiem nie jest starsza od ciebie? - Spytałam z
uśmiechem, na co blondynka tylko przewróciła oczami.
- Dwa
lata, wielkie rzeczy. A zachowuje się jak dziesięciolatka. Nigdy
jej nie lubiłam. Cholerny charakter Camerona. Z tym, że on na więcej
sobie pozwala. - Mruknęła jakby sama do siebie, zaciągając się
dymem. - Już w dzieciństwie lubiła robić nam głupie dowcipy, jak
chociażby wplątywanie gumy do żucia we włosy, przez co musiałam
ściąć je na krótko. - Marudziła, kiedy szliśmy do automatu z
kawą. Ziewnęłam głośno, wciągając kaptur bluzy na głowę.
- Chyba
pójdę się przespać... - Mruknęłam pod nosem, przeciągając się
leniwie.
- Na
pewno nie teraz. - Powiedziała biorąc dwa kubki z kawą. - Masz zaraz
trzygodzinny trening z Oustinem, nie pamiętasz? - Spytała
najwyraźniej rozbawiona moim lenistwem. - I on zaczął się trzy
minuty temu... - Kończyła, kiedy ja już biegłam korytarzem w
stronę sali gimnastycznej.
Pierwsza sprawa: wiem, że rozdział nudny, ale przynajmniej pojawiają się Chanell i Layla. W trakcie kolejnych postaram się dać trochę więcej akcji. Druga sprawa: dziękuje wszystkim za komentarze pod poprzednim rozdziałem :* I na koniec: wiem, że mam zaległości z niektórymi blogami, ale postaram się nadrobić wszystko jak najszybciej, Pozdrawiam :*
Sekretna