niedziela, 16 marca 2014

Uciążli­wa ta­jem­ni­ca od­da­na w niepo­wołane ręce, będzie na językach...

Całą noc nie spałam. Było mi na zmianę gorąco i zimno. Za każdym razem, jak tylko zmrużyłam oczy, widziałam tamtego faceta stojącego za mną. Koniec końcem rankiem byłam skonana i miałam wory pod oczami, a czułam się jakby walec po mnie przejechał. Koszmar. A Bonnie oświadczyła mi, że muszę iść do biura Margaret wyjaśnić co tak właściwie się stało. A najlepsze w tym wszystkim było to, że Alex prawie wcale się tym wszystkim nie przejęła. Znaczy, tym, co Bonnie jej powiedziała. Fakt, że nie wspomniała słowem o tym, że morderca uciekł i buszuje teraz gdzieś po Agencji na myśl o czym ja dostawałam gęsiej skórki. No i o kilku innych szkopułach też nie napomniała, jak na przykład o tym, że to ja znalazłam wtedy Dorotheę. Zrezygnowana i zmęczona ruszyłam za Bonnie, nie zwracając w ogóle uwagi na to, co do mnie mówi.
- Zaraz przyjdę, trafisz sama, prawda? - Spytała a ja ponieważ nie wiedziałam, co wcześniej mówiła, zgodziłam się kiwając głową.
Poszłam wzdłuż korytarza, mijając po drodze kilka osób spieszących się w różne strony. Zapukałam ostrożnie, po czym weszłam do pokoju w którym byli już Elizabeth, Margaret i Caleb, dyskutujący o czymś zawzięcie. Ucichli, kiedy tylko weszłam i usiadłam na krześle pod ścianą.
- Jeśli wam w czymś przeszkadzam, to równie dobrze mogę sobie iść. - Powiedziałam z sarkazmem, po czym uśmiechnęłam się szeroko.
- Nie, my po prostu... - Próbowała jakoś wybrnąć moja ciotka którą kiedyś zwałam matką.
- Musisz nam opowiedzieć, co się wczoraj stało. Wszystko po kolei i z najdrobniejszymi szczegółami. - Wyjaśnił rzeczowo Caleb. Najwyraźniej z całej ich trójki tylko on potrafił się jakoś wysłowić. Doprawdy godne podziwu.
Po tym, jak już szczegółowo wszystko opisałam, Margaret zaczęła zapisywać coś zawzięcie w dokumentach, Elizabeth w ogóle gdzieś sobie poszła a Caleb i Bonnie (która przyszła w połowie mojego wykładu, nie ładnie) wyglądali tak, jak ja przy odrabianiu zadań z matmy. Jednym słowem katastrofa. 
- To do siebie w ogóle nie pasuje. - Zaczął nagle Cal.
- W jakim sensie nie pasuje? - Podniosła głowę z za stosów papierów Mar i spojrzała na blondyna z zainteresowaniem.
- Po co ktoś miałby załatwiać pracownika monitoringu, tylko po to, żeby od tak sobie iść i zabić starą bibliotekarkę? - Mruknął pod nosem agent. - Przecież to bezsensowne. Rozumiem, zabić kogoś z jakiegoś powodu, ale przecież tylko kompletny debil chodzi sobie od drzwi do drzwi i wybija wszystkich po kolei. - Zastanawiał się dalej.
- Może to po prostu seryjny morderca? - Podsunęła Bonnie a przeze mnie od razu przeszedł zimny dreszcz.
- A może on czegoś szukał? - Podsunęłam, nawet nie wiedząc, że mówię to na głos. Nic dziwnego, w końcu byłam na pół przytomna. Wszyscy spojrzeli na mnie, jakby w oczekiwaniu dalszych relacji. - Sorry, ale dzisiaj słabo kontaktuję. Nie zwracajcie na mnie uwagi.
- Mamy następny problem! - Wcięła się w tym momencie Elizabeth, wchodząc do biura i podając Mar teczkę dokumentów, które ta natychmiast zaczęła przeglądać. - Zarówno u Dorothei jak i w drugim ciele znaleziono jakąś nieznaną substancję. Jest to prawdopodobnie jakaś mieszanka, a nasi eksperci nie są w stanie dokładnie określić co się w niej znajduje. Przyślą kogoś z Japonii, ale to potrwa co najmniej dwa dni. - Oznajmiła ciemnowłosa, dysząc ciężko.
- Za dwa dni ktoś następny może już nie żyć. Musimy działać teraz. - Powiedziała stanowczo Margaret.
- Więc potrzebujemy kogoś, kto w szkole był bardzo dobry z chemii. - Podsunęła Bonnie patrząc znacząco na Caleba.
- Wiem, co myślisz. Ale po pierwsze, nie mamy z nimi żadnego kontaktu. Po drugie, za żadne skarby świata, nikt nie zgodzi się, żebyśmy je tu sprowadzili. A po trzecie, one się na to nigdy nie zgodzą. - Skończył wyliczać blondyn, patrząc na dziewczynę która wysłuchiwała tego kazania potakując głową jakby od niechcenia.
- Taa, pieprzenie w ogrodzenie. Mówisz tak, bo posprzeczałeś się z Parkerem i nie chcesz z nim gadać. Prawda jest taka, że jak się do nich z tym nie zwrócimy, to już wkrótce nasz mały potworek może dopaść któregoś z uczniów a wtedy to będzie tylko i wyłącznie nasza wina. - Powiedziała patrząc na niego surowo.
- Dobrze, dobrze! Zadzwonimy do Parkera i koniec kłótni. - Zadecydowała rudowłosa wznosząc ręce do góry na znak bezradności. Wzięła telefon i wybrała jakiś numer z żółtej karteczki przyklejonej do ekranu komputera stojącego na biurku. - Z tej strony Margaret Cox, dyrektor Agencji w Las Vegas, czy mogłabym rozmawiać z naczelnikiem Thomson? - Spytała grzecznie, a Bonnie i Caleb uśmiechnęli się do siebie, jakby to ich niezmiernie bawiło, czego kompletnie nie rozumiałam. Rudowłosa skarciła ich spojrzeniem, na co tylko wypięli jej języki, chichocząc dalej. - Witaj, Diano. - Przerwała, żeby wysłuchać co ma do powiedzenia jej rozmówczyni, po czym dodała: - Tak, koniecznie musimy się tam wybrać. Ale ja teraz dzwonię w sprawie służbowej. Mianowicie potrzebuję porozmawiać z Cameronem Parkerem. - Znowu przerwała, a dwójka agentów siedzących pod ścianą nakazując sobie nawzajem powagę, przysłuchiwała się całej rozmowie. - Tak, tak wiem, kochana. Oczywiście, że poczekam. - Mruknęła pod nosem, wysłuchując kolejnych wywodów swojej rozmówczyni. Po około pięciu minutach ich jakże interesującej konwersacji w słuchawce zapadła chwila ciszy a Margaret położyła telefon na biurku, ustawiając na głośny.
- Noo? -  Rozległ się w słuchawce niski, męski głos który przyprawił mnie o gęsią skórkę.
- Mamy problem i musisz nam pomóc. A właściwie to Layla i Chanell muszą. - Zaczął stanowczo Caleb na co nasz rozmówca odpowiedział przeciągłym, głośnym śmiechem.
- Nie wiem, jak wy sobie beze mnie dawaliście radę przez tyle lat, skoro teraz nie mogę was zostawić nawet na tydzień. - Mówił, chichocząc nadal od czasu do czasu. - Naprawdę, zaczynam myśleć, że za wysoko was oceniałem. Skąd pewność, że moje siostry zechcą wam w czymkolwiek pomóc? - Spytał nagle, poważniejąc nieco.
- Muszą, Cam, nie ma innego wyjścia. Ktoś zabił wczoraj wieczorem Dorotheę, uczniowie są zagrożeni! - Uniósł się Peters, wyglądając na poruszonego.
- Komuś udało się ubić Dorotheę? Zazdroszczę, zawsze była z niej jędza... Tak czy owak ja z moimi kochanymi siostrzyczkami nie mam kontaktu od jakichś trzech lat, także...
- Do jasnej cholery pomożesz, czy nie? - Krzyknęłam do słuchawki, wyprowadzona z równowagi.
- Eva? Cholera jasna, musieliście ją w to wciągnąć, prawda? Jak zawsze... Mógłbym się chociaż dowiedzieć, jaka rolę ona gra w tym wszystkim? - Warknął do słuchawki. Cholercia, może ja wcale nie powinnam się odzywać.
- Ona była w bibliotece, kiedy to się stało. Musieliśmy. To jak, pomożesz nam, czy nie? - Odezwała się Margaret.
- Nie skontaktujecie się bezpośrednio z dziewczynami, ale z Locą, a ona was do nich jakoś przekieruje. - Powiedział po chwili Cam, po czym podyktował Margaret dwa różne numery telefonu które ta natychmiast zanotowała. - Tylko nie mieszajcie ich w to za bardzo. Tata by sobie tego nie życzył. - Dokończył a po krótkiej chwili ciszy, kiedy ciotka Mar wyciągnęła rękę żeby wyłączyć telefon, Cam krzyknął szybko do słuchawki: - Cal, mówiłeś, że gdzie on ją zabił?
- No w bibliotece. - Odparł zdezorientowany blondyn, przysuwając się do telefonu. - A co?
- Domyśliliście się już może, czego szukał morderca? - Spytał nasz rozmówca takim tonem, jakby już się tego dowiedział.
- No nie... Podejrzewamy, że to może być seryjny...
- Cal, nie udawaj debila i powiedz mi, gdzie kilkanaście lat temu schowaliśmy ostatnie pięć probówek z tym cholerstwem? - Krzyknął tamten na co Peters poderwał się w jednej chwili na nogi, biorąc telefon do ręki. - No właśnie, kretynie! W archiwum!
- Ale z biblioteki nie ma bezpośredniego przejścia do archiwum... - Wcięła się Bonnie, podobnie jak ja głowiąca się nad tym, co przed chwilą usłyszała.
- Ale było! Za jednym z regałów... - Mówił jakby sam do siebie Caleb, po czym zamyślony ruszył truchtem w stronę wczorajszego miejsca zbrodni. Ja oczywiście, podobnie jak reszta zmuszona byłam iść za nim, co zważywszy na ostatnią noc było nie lada wyzwaniem, ale cóż... Takie życie. -Miałeś zrobić coś z tym przejściem! - Darł się blondyn do słuchawki.
- A jak niby miałem niezauważony zamurować dziurę w ścianie? - Spytał ironicznie Cam, kiedy tylko Cal zatrzymał się przed stojącym pod ścianą, wielkim, drewnianym regałem zapełnionym książkami i wyglądającym na bardzo, bardzo stary. On i Bonnie zaczęli powoli odsuwać ciężki mebel, podczas gdy ja trzymałam telefon w ręku.
- Ktoś przedarł mapę, którą było zakryte przejście. - Mruknął blondyn zaglądając do ciemnego pomieszczenia.
- No popatrz tylko, ktoś zniszczył taką wartościową pomoc naukową... Sprawdź szybko, czy jest książka. - Rzucił jakby od niechcenia Parker.
- Ale w której my to schowaliśmy? - Mruknął Cal, przyglądając się zakurzonym regałom.
- Taa, skleroza nie boli. W starym podręczniku od łaciny na trzeciej półce od góry. Szybko, bo zaraz mi telefon zabiorą! - Warknął poganiając blondyna.
Ten po krótkiej chwili poszukiwań wyjął z półki czarną, zakurzoną książkę ze złotymi literami na okładce. Otworzył ją, a w środku zamiast stron wyżłobiona była mała skrytka, wystarczająca, by włożyć do niej pomarańcze. Albo coś bardziej interesującego...
- Cameron? Nie ma ich... Ktoś zabrał probówki... - Szepnął do słuchawki wystraszony Caleb.
- No... To mamy prawdziwy problem. - Odparł równie przerażony Cam.
Nie wiedziałam, czemu, ale widząc minę Caleba i słysząc głos Camerona, zaczynałam się poważnie niepokoić...
Nareszcie wszystko zaczyna się dziać tak, jak to sobie wyobraziłam :P Osobiście podoba mi się rozdział, następny tak, jak w rozpisie, chyba, ze będzie mniej niż 8 komentarzy. I jeszcze pytanko: Czy mam dodawać co jakiś czas rozdziały z perspektywy Cama? Bo mam pomysł na kilka, ale nie jestem pewna, czy poprzedni wam się podobał. I zapraszam oczywiście na drugiego bloga, gdzie pojawił się nowy rozdział :) 
Sekretna 

19 komentarzy:

  1. Jest świetny <3
    tak pisz też z jego perspektywy to może być bardzo ciekawe <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Witaj :)
    Najpierw chciałabym Cię bardzo przeprosić, że zaniedbałam Twojego bloga i nie komentowałam go na bieżąco. Chciałam, naprawdę chciałam wreszcie nadrobić rozdziały u ciebie, ale o ironio, zawsze coś mi przeszkodziło. Dlatego w ten weekend miałam jedno wielkie postanowienie, a mianowicie zawitanie na Twojego bloga, przeczytanie rozdziałów i dodanie komentarza, także jestem. Przepraszam, że skomentuję te rozdziały właśnie pod tym, ale nie chciałam pisać tak po troszeczku ( chyba wiesz co mam na myśli ) więc skomentuję to tutaj, a następne rozdziały będę czytała i komentowała na bieżąco, obiecuję. Ten blog jest cudowny, świetny, magiczny, nie ma epitetu, którym mogłabym go dokładnie opisać. Ma w sobie to COŚ, dzięki czemu tak bardzo chcę więcej i więcej, i nie mogłam się powstrzymać więc zaczęłam go czytać od początku, aby nie tracić rachuby, o pierwszej w nocy. Wyobraź sobie zaczytaną osobę, która powtarza jedynie " jeszcze jeden rozdział " i czyta prawie wszystko. No właśnie.
    W każdym razie przeczytałam część wczoraj wieczorem, a część dziś rano. Nie miałam jak skomentować wcześniej, ponieważ byłam u babci, ale nie będę tutaj truła i przejdę do szczegółów, a mianowicie do treści rozdziału *-*
    Zaskoczyłaś mnie tym wydarzeniem w bibliotece i tajemniczymi probówkami. Zastanawiam się co jest w nich tak cennego, że ktoś zabił bibliotekarkę i ukradł ową rzecz.
    Może jakiś eliksyr, dzięki któremu Eva jest taka, jaka jest. Nie wiem, może to moja bujna wyobraźnia i naoglądałam się zbyt wiele filmów, ale jak czytałam te wszystkie rozdziały podziałało to jak czerwień na byka i podczas zabicia jej ojca omal nie spadłam z łóżka.
    Jak zwykle odbiegam od tematu i pewnie Cię teraz zanudzam, więc będę się streszczała...
    Eva jest wspaniałą bohaterką i lubię w niej tą pewność siebie, a zarazem niewinność. Ciekawi mnie jak ułożą się jej reakcje z Cameronem i jaką rolę w tym wszystkim odegra jego brat bliźniak, który jak mniemam gra rolę złego charakteru w tym opowiadaniu.
    Szczerze powiem, że na początku miałam jakieś obawy, co do Bonnie, ale kiedy zaczęła się tak opiekować Evą , wszystko gdzieś wyparowało i mam nadzieję, że dziewczyny będą przyjaciółkami i bardziej się zżyją...
    Co do Camerona - uważam, że jest pozytywną postacią i że nie zrani Evy. Cieszyłabym się gdyby byli razem choć ma on prawie 40 lat i jest między nimi Duża różnica wieku...
    Natomiast całość... Wspaniale piszesz, masz płynny styl, łatwo układasz dialogi i przede wszystkim... wszystko dokładnie opisujesz, a zarazem nie używasz nadmiernej ilości słów i sformułować, dzięki czemu nie zanudzasz, a jedynie podsycasz ciekawość czytelnika.
    Bardzo podobało mi się kiedy dodałaś rozdział z perspektywy Camerona. Można było poznać jego tok myślenia i punkt z jakim widzi niektóre rzeczy oraz zobaczyć jaką jest postacią nie tylko z perspektywy Evy...
    Dlatego byłoby fajnie gdybyś dodawała takie rozdziały.
    Jeszcze raz przepraszam za opóźnienia i postaram sie następne rozdziały komentować na bieżąco.
    Buziaki :*
    ~ RebelliousAngel~

    OdpowiedzUsuń
  3. super jak zawsze w sprawie perspektywy pisz też z innych perspektyw ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Super rodział ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział jak zwykle na poziomie :P
    Niby nic się szczególnego nie dzieje, a jednak czytelnika wciąga i intryguje.
    Kiedy wróci Caaameron!!
    Uwielbiam go <3
    Ciekawa jestem sióstr Parker, czy będą podobne z charakteru do brata czy wręcz przeciwnie :p

    OdpowiedzUsuń
  6. No to mnie zaskoczyłaś... Pozytywnie oczywiście.
    Zaczynając od samego początku historii Evy to byłam pewna, że to nie będzie zwykły pamiętnik nastolatki wysłanej do psychologa. Wszystkie te trudności, z którymi Eva się zmaga i ta głupia nieszczęśliwa jak na razie miłość... Eh, zapowiadało się zwykle a tutaj proszę! Międzynarodowa agencja tajnych służb specjalnych, krew, morderstwa, ale także w tym znajduje się czas na naukę i normalne życie, trochę jak w Akademii Wampirów, ale tutaj nie ma wampirów i aż takiego niebezpieczeństwa zresztą nie ważne.

    Dziwi mnie fakt, że Margaret, która najwyraźniej jest osobowością dyrektora, osoby zarządzającej tym wszystkim nie wiedziała, że probówki są nadal w szkole. Domyślam się, że chodzi o te, które z rodziców Evy miały zrobić idealnych agentów specjalnych. Ja osobiście nie zgodziłabym się na takie coś, aby zostać królikiem doświadczalnym. Ale to może tylko ja wychodzę z takiego założenia.
    Mam nadzieję, że Cam wróci do agencji i będzie pomagał szukać próbek, oh naprawdę chciałabym aby to się zdarzyło! Powiem Ci szczerze moja droga, że wciągnęłaś mnie tą historią. Zawsze staram się uraczyć Cię wyczerpującym komentarzem, który wskaże Ci jak być lepszą blogerką, autorką czy pisarką. Jak zwał tak zwał wiadomo, o co chodzi. Wiąże dużą nadzieję z tym opowiadaniem i mam szczerą nadzieję, że go nie porzucisz i będziesz je dalej ciągnęła, aż nie wiem do jakiego momentu. Chyba do tego aż Eva zestarzeje się w objęciach Cama.... Jeju mój mózg o 1:32 jest bardzo romantyczny, aż za bardzo chyba... Choć w sumie nie zaszkodzi taka odmiana złej i zimnej Marnej.

    Mam nadzieję, że zagościsz na moim blogu i przeczytasz wszystkie komentarze, które dodałam aby pokazać Ci, że zaczęłam czytać od początku i chciałabym tego samego. Wierzę, iż zostaniesz wierną czytelniczką mojego bloga tak jak i ja Twojego. Mam prośbę do Ciebie, ponieważ już dodałam się do obserwowanych, ale często nie zaglądam do pulpitu to czy mogłabyś mnie informować na blogu o nowych rozdziałach? Może być w SPAM-ie albo również pod notkami, wybaczę ci to ;)

    Nie będę się rozpisywać jeszcze bardziej, ale mam nadzieję, że zrozumiesz, iż wszystkie moje komentarze nie były po to aby Ci zaszkodzić, ale po to aby Ci pomóc! Żebyś była jedną z najlepszych! Cieszę się, że trafiłam na twojego bloga i chcę zostać z nim do jego końca, który mam nadzieję nie nastąpi zaraz.

    Ściskam oraz całuję,
    Marna [ucieczka-milosci.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No i zapomniałam, jak zwykle rozpiszę się na temat jakiś głupot nie związanych z blogiem po czym zapominam o najważniejszym.

      Jak najbardziej pisz ze strony Cama, bo to wniesie dużo do opowiadania! I nie stawiaj sobie bariery tylu czy tylu komentarzy, nie publikujesz tylko dla tych stałych czytelników, ale również dla siebie! Nie ma sensu stopować rozdziałów, bo nie ma dziesięciu komentarzy czy iluś tam.
      Ważne jest aby pojawił się chociaż jeden, ale ten z głębi serca czytelnika.

      Ściskam i całuję ponownie,
      Marna

      Usuń
  7. A i kochana zostałaś nominowana do Liebster Award u mnie na ucieczka-milosci.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Dzisiaj zaczęłam czytać i tak mne zaciekawiło, że nie mogłam się oderwać :3
    Bardzo mi się podoba twój pomysł na to opowiadanie.
    Oczywiście czekam na nastepny rozdział :*

    OdpowiedzUsuń
  9. Na miejscu Evy też nie mogłabym spać. Nie mogłabym jeść ani nic. Zupełny wrak człowieka. A zagadka powoli się rozwiązuje. Biblioteka, archiwum, tajne przejście... i Cam od razu pomyślał o Eve. Cz to nie świetne? xD
    Mówiłam Ci już, że podobają mi się opisy? Są takie... naturalne wobec tych wszystkich nienaturalnych zdarzeń. :P
    A każde kolejne zdjęcie, które dodajesz, jest lepsze od poprzedniego. Baardzo mi się podoba.
    A na koniec - próbówek nie ma. Muszą być naprawdę wartościowe... Ale spokojnie, wszyscy dadzą sobie radę, Cam wpadnie, Eva będzie szczęśliwa, happy endy i te sprawy. Chociaż ja nadal trwam w przekonaniu, że przydałby się ktoś młodszy dla niej.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Jestem tu pierwszy raz i muszę przyznać, że opowiadanie jest bardzo ciekawe i wciągające. Czyta się lekko i bardzo przyjemnie, a moim zdaniem to jedna z najważniejszych cech w tworzeniu opowiadania! ;) Oby więcej takich opowiadań! :)
    Pozdrawiam! :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Spóźniona ale obecna ^^ Rozdział superowy. Mapy, probówki i tajemne przejścia xD Dzieje się. No to pięknie :D Akcja się rozkręciła bez dwóch zdać. Chodź tak na prawde też wiele się nie dzieje, ale jest super C: Siostry Parker... Już chcę je poznać :D Rozdziały ze strony Cama koniecznie! Bo uschniemy z tęsknoty za nim xD
    Ściskam i pozdrawiam :* No i weny naturalnie xD

    OdpowiedzUsuń
  12. Hmm.. W sumie wpadłam na jeden pomysł. Bo pod poprzednim (chyba) rozdziałem napisałam, że nie za bardzo perspektywa Cama grała z opowiadaniem. Była napisana w 3 osobie. Gdybyś napisała w pierwszej, też jako pamiętnik i napisała coś w stylu " z pamiętnika Camerona" to myślę, że byłoby ok.
    A co do rozdziału, nie sądziłam, że tak szybko się to wszystko wyjaśni, ale pozytywnie zaskoczyłaś. Cameron jak zwykle nieoceniony! I znacznie mądrzejszy od nich wszystkich razem wziętych. I po raz kolejny pokazał jak martwi się o Evę. Teraz tylko pytanie, co było w tych próbkach? I kto jeszcze o nich wiedział?

    OdpowiedzUsuń
  13. Co było w probówkach? No właśnie kurde..
    Osobiście przeczytałabym jak to wszystko wygląda z perspektywy Cama.
    Czekam nn ;* Życze weny

    OdpowiedzUsuń
  14. Ciekawi mnie komu są potrzebne te próbówki. I czemu tylko ich dwóch o nich wiedziało z całej tej agencji?

    OdpowiedzUsuń
  15. Nie dziwię się Evie, że ciągle sobie przypomina tamto wydarzenie. I wreszcie pojawił się Cameron! No i zaczął współpracować, kiedy tylko usłyszał Evę, haha :D Ta dziewczyna ma na niego ogromny wpływ. No pięknie... co to za substancje? kto to wykradł i dlaczego? tyle pytań!

    OdpowiedzUsuń
  16. Wow. Nie dziwię się, że Eva nie może spać. W końcu niecodziennie znajduje się zwłoki w bibliotece. Relacja pomiędzy nią o jej mamą wydaje mi się jakaś dziwna. Niby Elizabeth nie jest biologiczna matką Evy, ale w końcu wychowywała ją.
    Już nie mogę się doczekać, żeby poznać siostry Cama. Szczerze mówiąc, mam pewną teorię, że to siostry wychowują mężczyznę, bo wszyscy chłopacy, których znam i którzy mają siostry są najbardziej kulturalni i w ogóle.
    I Cam od razu wpadł na pomysł, o co mogło chodzić! Ha! Myślę, że w tych probówkach może być ten specyfik, co zmienia ich w tych superagentów. Tylko kto go wykradł i po co? I dlaczego akurat chłopaki znali tajne przejście?
    Całuski!

    OdpowiedzUsuń
  17. No! Przynajmniej teraz wiemy co takiego zostało skradzionego. W koncu nikt o zdrowych zmysłach nie wkrada sie do ogromnej agencji, żeby zabić jakąs staruchę. Co prawda nikt nie ma pojęcia co to za probówki, ale sądząc po przerażeniu Camerona i Caleba, były bardzo cenne. Biedna Eva, tyle wrażeń w ciągu tak krótkiego czasu. Nie dziwię się, że nie ma kiedy spać. Już się nie mogę doczekać, żeby poznać siostr Cama. Ciekawe, czy zechcą pomóc. Mam nadzieję, że tak. Cameron oczywiście wykazał się inteligencją. Pozostali nie byli zbyt błyskotliwi, ale może kiedyś to nadrobią. Trochę szkoda, że on jest tam, a oni tu. Widać, że martwi sie o Evę, no i jego pomoc jest zwykle nieoceniona. Chociaż z drugiej strony nie jestem pewna, czy trochę nie wychodzi to tak, że jest super idealny i nikt mu nie dorówna... To by było nieco na minus :/
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  18. Nadal nie mogę się przyzwyczaić do tych twoich długich tytułów rozdziałów haha :D Ale dobra konkrety :) Nie dziwę się, że była tym wszystkim oszołomiona i źle spała, a potem wyglądała jak wyglądała. Tak to już jest jak przeżyje się jakąś traumę.Bonnie i Caleb są lekko niepoważni, chichoczą jak małe dzieci, ale ok wybaczam im :D Cameron mnie rozwala na łopatki. Nie no jak on mógł tak powiedzieć o tej zabitej bibliotekarce, aczkolwiek jędzą pewnie była skoro tak stwierdził :D Uwielbiam go, nic na to nie poradzę i nawet radzić nie chcę :D Nareszcie wiadomo co zabrano.Oczywiście wpadł na to Cameron, bo kto inny by mógł to odgadnąć. Tylko co było w tych probówkach?
    PS: Przeszkadzało mi cholernie w czytaniu brak dużych liter. Imiona z małej litery to już katastrofa, nie mówię już o zaczynaniu zdania z malej litery ;(

    OdpowiedzUsuń