Nigdy bym nie przypuszczała, że
zakupy mogą tak człowieka zmęczyć. Znaczy, gdyby mi ktoś
powiedział, że zanim pojedziemy do chłopaków, to
pochodzimy trochę po sklepach, to bym się na to jakoś przygotowała.
A teraz po prostu zasypiałam, na fotelu pasażera. A
najśmieszniejsze w tym wszystkim jest to, że chłopaki bardziej
ucieszyli się na wieść o zakupach niż ja. Poważnie. Ale muszę przyznać, że Cam po tych kilku godzinach wyglądał o niebo lepiej.
On miał tunele w uszach! A ja wcześniej nawet tego nie zauważyłam.
I kolczyk w dolnej wardze, z którym wyglądał mega seksownie.
-Dlaczego nie widzę komitetu
powitalnego?-Usłyszałam w głośniku głos Nicholasa. Chłopaki
mieli w samochodach takie fajne urządzenia, dzięki którym mogli
swobodnie ze sobą rozmawiać nawet kiedy byli kilkadziesiąt
kilometrów od siebie. Coś jak telefon, tylko nie trzeba było
trzymać słuchawki przy uchu ani nic z tych rzeczy.
-Bo nikt się nie cieszy że
wracasz?-Prychnął w odpowiedzi Cam z krzywym uśmieszkiem.
-Pierdolenie. Mnie wszyscy
kochają.-Bronił się tamten.-O widzisz? Mówiłem ci. Zobacz ile
ludzi na mnie czeka.-Cieszył się.
Rzeczywiście, ja też po chwili
zobaczyłam sportowe samochody stojące po obu stronach ulicy i ludzi
kręcących się między nimi. Ale nie to aż tak bardzo mnie
zszokowało. Za wysokim, kamiennym ogrodzeniem stał potężny biały
dom, dzielący się na trzy części. Każda była taka sama, z
wielkimi okrągłymi oknami, oszklonymi drzwiami, pięknymi tarasami
i półkolistym dachem ze szkła. Do domu prowadziły szerokie,
kamienne schody. Wyglądało jak własność jakiegoś milionera,
tym bardziej, że był ogromny półokrągły basen, dookoła którego
porozstawiane były leżaki i małe stoliki. Całość była doskonale
oświetlona z każdej strony tak, że wszystko sprawiało wrażenie
jeszcze większego i okazalszego. Przed domem kręciło się chyba ze
sto pięćdziesiąt osób, większość z alkoholem w ręku.
-Ej, nie mówiliście, że
organizujemy imprezę. Jestem jeszcze nieogarnięty.-Skarżył się
Cam parkując auto na brukowym podjeździe.
-Ty nigdy nie będziesz
ogarnięty.-Zakpił Xander.
Zauważyłam jak wysiada z
samochodu i z uśmiechem próbuje przekrzyczeć głośną muzykę.
Ich sąsiadom to nie przeszkadza? Masakra, co za ludzie. Nagle
wszyscy jak na zawołanie zaczęli iść w stronę czerwonego ferrari
w którym siedzieliśmy. Cam ścisnął tylko moją dłoń i wysiadł
z auta. Z niemałym zdziwieniem obserwowałam jak obcy mi ludzie
ściskają go, mówią coś ze śmiechem, a o zgrozo, jakiś facet
dał mu całusa w czoło, targając przy tym za włosy. Czarnooki z uśmiechem na ustach przedzierał się przez tłum, żeby otworzyć mi drzwi i
pomóc wysiąść. Kiedy tylko wyszłam z auta, wzrok wszystkich
automatycznie skierował się na mnie. Zmarszczyłam brwi i
spojrzałam na Cama z nadzieją, że jakoś mi to wyjaśni.
-Nie odzywaj się słowem i idź
przed siebie.-Szepnął mi do ucha, idąc za torującym drogę Domeinem.
Ludzie dookoła szeptali moje
imię, a ja nie miałam pojęcia, kim są. W końcu dotarliśmy do
schodów. Idący przed nami Domi kiwnął głową w stronę
postawnego mężczyzny stojącego w drzwiach a ten od razu wpuścił
nas do środka, uważnie mi się przyglądając.
-Yyy...Co to miało niby
znaczyć?-Spytałam jak tylko stanęliśmy w ogromnym, przesączonym
bielą holu.
Po lewej i prawej były schody
zwężające się na górze a pod nimi podwójne czarne drzwi, które
świetnie kontrastowały z ścianami i podłogą. Nad drzwiami
widniały duże czarne inicjały: X.K.P. Po lewej nad takimi samymi
drzwiami widniały litery C.K.P. a po prawej D.K.P.
-Po kolei mała. Bo się
poplącze.-Mruknął Xander pod nosem, a ja podobnie jak reszta
ruszyłam za nim schodami na górę. Naprawdę nie rozumiałam tego
człowieka.-Przedostatnie drzwi po prawej.-Wskazał palcem po czym
ruszył w przeciwnym kierunku.
Ruszyłam za uśmiechniętym od
ucha do ucha Camem i weszłam do ogromnego, półokrągłego pokoju.
Składał się tylko z dwóch ścian, z czego jedna była pomalowana
na biało a druga oszklona. Podłoga wyłożona była fioletową,
puchatą wykładziną. Przy półokrągłej ścianie ciągnęła się
przez całą jej szerokość ciemnobrązowa szafka z mnóstwem
szuflad, na której środku stał ogromny telewizor plazmowy. Na
suficie świeciły się układające się w gwiazdę kolorowe
halogeny. Przy drugiej ścianie stało brązowe łóżko z białą
pościelą i oraz brązowymi i fioletowymi poduszkami. Po jego prawej
stronie na szafce w takim samym kolorze co długa szafka stała biała
lampka nocna i zegarek. Po lewej stał sporych wielkości puchaty
materac i dwie metalowe miseczki dla psa. Były jeszcze białe drzwi,
które zapewne prowadziły do łazienki.
-No, powiedzmy, że jak na tylko
trzy dni, to dziewczyny się wyrobiły.-Mruknął Cami pod nosem,
wchodząc za mną do pokoju.
-Żartujesz sobie?-Pisnęłam
zszokowana. Masakra, to wyglądało jak pokój dla jakiejś
księżniczki. Podeszłam do oszklonej ściany i spojrzałam na widoki
za oknem. Piękna, ślicznie oświetlona z każdej strony fontanna w
środku ogromnego ogrodu. Przy kamiennych alejkach stały drewniane
ławeczki i paliły się latarnie. Wszędzie było mnóstwo kwiatów,
a dookoła rósł wysoki żywopłot i stare drzewa.-Tu jest
pięknie.-Mruknęłam tylko nadal będąc pod wrażeniem tego
wszystkiego.
-Czyli może być?-Podszedł do
mnie od tyłu i objął w talii. Pokiwałam tylko głową, nie
wiedząc, co dodać. Było mi z nim dobrze, chociaż może nie
powinno. Po tym wszystkim co zrobił. Odsunęłam od siebie te myśli.
Ja nie widziałam w nim mordercy, tylko chłopaka, który po prostu
zbyt wiele w życiu przeszedł, by zostać obojętnym na niektóre
sprawy. I chociaż dokonał wielu złych rzeczy, to dla mnie zawsze
był i będzie tym Camem, który ratuje mi tyłek, kiedy wpadam w
kłopoty. Spojrzałam w jego teraz ciemnoczekoladowe tęczówki które
o dziwo delikatnie zmieniały barwę, w zależności jaki Parker miał humor.-Kocham cię mała...-Szepnął i złączył nasze usta w
namiętnym pocałunku. Objęłam go za szyję i zaczęłam bawić się
jego warkoczykami. Dla mnie był idealny. Złapał rękami za moje
pośladki i podniósł mnie do góry a ja okręciłam się nogami
wokół jego bioder. Zaniósł mnie na łóżko i zaczął całować
po szyi, dekolcie. Nie wiem kiedy wylądowałam pod nim nadal nogami
oplatając go w pasie.
-Ja ciebie też.-Szepnęłam
niemal bezgłośnie, ale on przechylił głowę i popatrzył na mnie
ze szczerym uśmiechem, przygryzając wargę.
-Jesteś idealna.-Powiedział
zbliżając się do mojego ucha.-I będę czekał tyle, ile tylko
zapragniesz.-Wtulił się w moje włosy i wdychał ich zapach.
Pocałowałam go w policzek, wyczuwając ten silny zapach mięty.
Jak ja za nim szalałam. Masakra.
-Chodźcie, szybko!-Czyjś głos
przerwał romantyczną chwilę. Cam spojrzał rozdrażniony w stronę
Chrisa który bez pukania wtargnął do pokoju.-Później do tego
wrócicie, naprawdę nie ma czasu.-Rzucił szybko z krzywym
uśmieszkiem, po czym wyszedł z pokoju. Cameron wstał szybko i
pomógł mi stanąć na nogi i oboje wyszliśmy szybko na korytarz.
Czarnooki wziął mnie za rękę i poprowadził w stronę pokoju w
drugim końcu korytarza. Chciałam się rozejrzeć, ale nie zdążyłam
praktycznie nic zobaczyć, bo przeszliśmy do kolejnego
pomieszczenia. Na środku stał okrągły, biały stół a dookoła
niego poustawiane były czarne fotele biurowe. Na jednym, nieco
większym niż pozostałe siedział Xander i trzymając w jednej ręce
papierosa, klikał coś w laptopie.
-Miałeś przyjść za
moment.-Rzucił do brata, nawet na niego nie patrząc.
-I jestem.-Cam przewrócił
oczami i zerknął na ekran.-Dawaj, co masz.-Mruknął pod nosem.
Najstarszy Parker tylko uśmiechnął się łobuzersko.
-Wtedy w agencji, oprócz
dokumentów dotyczących Zacka wykradłem jeszcze parę innych
ciekawych plików. Trochę trwało rozszyfrowanie tego wszystkiego,
ale w końcu znalazłem coś ciekawego.-Podniósł wzrok i spojrzał
na wszystkich po kolei. Domi wziął ze stołu jakiś pilot i
nakierował go na ścianę. Po chwili z sufitu zaczął wysuwać się
ogromny ekran, przypominający wielkością te w kinie.-Powiedzmy, że
są to plany nowej części agencji, która dopiero co powstaje. Nie
wiem, gdzie będzie się znajdowała, bo nie mogę znaleźć tych
informacji, ale chyba jest to coś z myślą o nas.-Spojrzał na
ekran i w tej samej chwili zaczęły wyświetlać się na nim
przeróżne zdjęcia.
Pierwsze jakiegoś korytarza, z
rzędami szklanych drzwi po obu stronach. Kolejne przedstawiało
pokój, z szeregiem wąskich łóżek z pasami do unieruchamiania,
a jeszcze następne stół na którym leżało mnóstwo ostrych
narzędzi, przypominających te do operowania. Później wielkie
pomieszczenie, wyglądające jak laboratorium, z mikroskopami,
probówkami i całą masą innych podobnych przedmiotów. Sala
operacyjna, zbliżenie na kamery będące w każdym kącie wszystkich
pomieszczeń. Zrobiło mi się delikatnie słabo, ale zmusiłam się
do ponownego skoncentrowania się na obrazach. Mała cela w której
znajdowało się jedynie wąskie łóżko, toaleta i umywalka. W rogu
również zainstalowana była kamera. I ostatnie, jakiegoś biura. Na
ścianie wyraźnie widać było podobizny Camerona, Xandera, i kilku
innych osób. Zmroziło mnie, kiedy na samym dole dostrzegłam swoje
zdjęcie. Ścisnęłam mocniej dłoń Cama, który również wyglądał
na zszokowanego tym wszystkim. Modliłam się, żeby nie zemdleć.
-Nie.-Rozległ się stanowczy głos
Chrisa i wszyscy zwrócili wzrok na niego.-Ja się na to nie
piszę.-Przerwał patrząc z wyrzutem na Xandera.-Ja wiem, co to
znaczy. Nie będę znowu czyimś obiektem badań. Nie ma mowy.-Wstał
i wyjął z kieszeni paczkę papierosów, zapalając jednego.
-Nikt nie dopuści do tego, żebyś
był czyimś królikiem doświadczalnym.-Powiedział z troską Domi. Miał bardzo ładny, delikatny głos.-Po prostu musimy
być teraz ostrożniejsi. Wszyscy, prawda?-Spojrzał na starszych
braci jakby szukając w nich wsparcia. Cam pokiwał głową a Xander
ponownie zapatrzył się w ekran komputera. Wszyscy patrzyli na
niego, ale on milczał uparcie jakby był całkowicie pochłonięty
swoją pracą.
-Powiedz coś do cholery!-Niemal
wrzasnęła w końcu Rocket. Podniósł na chwilę na nią wzrok, po
czym znowu zajął się laptopem, kręcąc przecząco głową.
-Ostrożność nic tu nie
da.-Powiedział w kocu ochryple. Dostałam gęsiej skórki na dźwięk
jego głosu.-Chris ma rację. Jeżeli nas złapią, potraktują jako
obiekty badań. Człowiek otumaniony lekami nie jest w stanie myśleć
po ludzku. Nie wydostaniemy się stamtąd.-Przeczesał ręką długie
włosy i złapał się za skronie.
-Czyli co proponujesz?-Spytał w
końcu Nicholas, bawiący się długopisem.
-Trzeba dowiedzieć się, gdzie
znajduje się to...laboratorium i nie dopuścić do tego, by
którekolwiek z nas się tam znalazło.-Mówił jakby sam do siebie z
zamkniętymi oczami.-Ja nie wiem...to za dużo. Idę do
siebie.-Zgarnął laptop i szybkim krokiem wyszedł z pomieszczenia.
Cam odprowadzał go wzrokiem, a
kiedy już wyszedł spojrzał na Domeina i obaj pokiwali głowami
porozumiewawczo po czym również wyszli z sali. Coś mi mówiło, żeby nie iść za nimi. Po chwili wszyscy zaczęli wstawać i
wychodzić, więc ja również ruszyłam do swojego nowego pokoju.
Podczas mojej nieobecności ktoś wniósł wszystkie torby z moimi
zakupami. Wzięłam z jednej nową niebiesko szarą piżamę i
poszłam do niedużej, wyłożonej czarno białymi kafelkami łazienki by wziąć kąpiel. Kiedy wróciłam, Luna leżała grzecznie w swoim
nowym łóżku, więc ja również postanowiłam wypróbować swoje.
Ostatnie co pamiętam, to Cam kładący się obok mnie i wtulający w
moje włosy.
Więc, mamy kolejny rozdział i Domeina na górze. Trochę się zdziwiłam, bo nie myślałam, ze Xander spotka się z waszą sympatią, ale cóż, to dobrze, bo uwierzcie, teraz będzie mnóstwo Camerona, Domeina i Xandera :) Chyba tylko ja jestem tak genialna, żeby z bliźniaków zrobić trojaczki :P Mam kilka blogów które muszę w całości nadrobić, ale postaram się tym zająć jeszcze w tym tygodniu. Co do rozdziału, jak myślicie? W sumie, to chce mi się wpakować trojaczki w jakieś kłopoty, ale nie wiem, czy będę miała jakiś fajny pomysł :P Czekam na wasze komentarze i opinie, oraz pozdrawiam :*
Sekretna