Szłam
pustym korytarzem w stronę swojego pokoju. Nic dziwnego, że nikogo nie było. W końcu mieliśmy piątkowy wieczór, a dokładniej mówiąc
prawie jedenastą w nocy. Przez ostatni tydzień nie miałam nawet chwili wytchnienia. Treningi z Oustinem,
lekcje z matematyki, historii i angielskiego a do tego wszystkiego jeszcze
musiałam nadrobić pięć lektur obowiązkowych, żeby potem przerobić
je z nauczycielką. Obłęd! Stanęłam w drzwiach pokoju,
kiedy przypomniałam sobie, że miałam jeszcze zajrzeć do
biblioteki po dodatkowe ćwiczenie z angielskiego.
- Myślisz,
że biblioteka jest jeszcze otwarta? - Spytałam Alex która kończyła
właśnie jakieś zadanie w zeszycie. Ta spojrzała na mnie po czym
sprawdzając coś w książce mruknęła prawie niezrozumiale:
- Chyba
Dorothea jeszcze tam jest. Zawsze w piątki zostaje dłużej, w razie
jakby ktoś czegoś zapomniał. No właśnie, pamiętaj, że jutro
biblioteka jest czynna tylko od dziesiątej do dwunastej. - Przypomniała mi,
po czym ziewnęła przeciągle. - Iść tam z tobą? - Spytała, czemu
się wcale nie dziwiłam. Bonnie chyba jej nakazała pilnować mnie,
żeby mi się nic nie stało a Alex najwyraźniej wzięła to bardzo
serio.
Drzwi
do biblioteki były uchylone, więc weszłam cicho do środka. Oprócz
dającej słabe światło lampki stojącej na biurku, w pomieszczeniu
było całkowicie ciemno. Rozejrzałam się w
poszukiwaniu bibliotekarki. Trochę przerażała mnie ta cisza, ale
wmawiałam sobie, że to przez ostatnie wydarzenia, że jestem
przewrażliwiona. Chciałam już wrócić do pokoju, kiedy zza
ogromnych regałów z książkami dobiegło mnie ciche posykiwanie.
Ostrożnie ruszyłam w tamtą stronę, co chwilę oglądając się za
siebie. Nawet nie wiedziałam, że ta biblioteka była taka wielka.
Odgłosy stawały się coraz głośniejsze a kiedy doszłam do
przedostatniego regału spostrzegłam, w bardzo słabym świetle, drobną postać leżącą na podłodze. Z przerażeniem podbiegłam
w stronę krwawiącej bibliotekarki modląc się w duchu, żeby
jeszcze żyła. Kobieta odwróciła powoli głowę w moją stronę i
z załzawionymi oczami jęknęła cicho.
- Już dobrze, zaraz wezwę pomoc. - Powiedziałam cicho, widząc jak z jej
brzucha wydobywa się coraz więcej czerwonej cieczy, brudząc przy
tym podłogę.
Kobieta zaczęła otwierać usta, jakby chcąc coś powiedzieć, ale nie była w stanie wydobyć z siebie żadnego dźwięku. Wiedziałam, że nie uda mi się jej pomóc w żaden sposób i łzy pociekły mi po policzkach.
Kobieta zaczęła otwierać usta, jakby chcąc coś powiedzieć, ale nie była w stanie wydobyć z siebie żadnego dźwięku. Wiedziałam, że nie uda mi się jej pomóc w żaden sposób i łzy pociekły mi po policzkach.
- Uciekaj... - Wyszeptała w końcu, po czym utkwiła wzrok w czymś ponad mną.
Odwróciłam się a stojąca kilka kroków ode mnie postać wysokiego mężczyzny w czarnym płaszczu, trzymająca w ręku duży nóż, zaczęła uciekać w stronę drzwi. Stałam przez moment bez ruchu, po czym rzuciłam się za mężczyzną, który poruszał się z nadzwyczajną szybkością. Wybiegłam zdyszana na hol, ale jego nigdzie nie było. Spanikowana, że jest jeszcze gdzieś w pobliżu cofnęłam się pod ścianę, oglądając każdy zakamarek biblioteki w poszukiwaniu faceta w płaszczu. Ale wszędzie panowała idealna cisza. Bałam się. Tak cholernie się bałam, że on tu gdzieś jest i tylko czeka, aż spróbuje cokolwiek zrobić. Eva, do jasnej cholery, dziewczyno opanuj się! Nie pierwszy raz jesteś w takiej sytuacji! Nakazałam sobie w myślach. Tak, tylko że w takich sytuacjach zwykle pojawia się Cam i wszystko naprawia, a jego tu kurwa nie widać! Ruszyłam ostrożnie w stronę ciemnego korytarza. Szłam cichutko, ale gdy tylko usłyszałam skrzypniecie gdzieś w oddali, które odbiło się echem po pustym pomieszczeniu, puściłam się biegiem w stronę pokoju Caleba. Teoretycznie wiedziałam, gdzie się znajduje. Bonnie wyjaśniała mi to kilkakrotnie, ale w rzeczywistości wszystko zaczynało mi się ze sobą mieszać. Dobra, pokój numer dwanaście. To po dziewiątce, prawda? Dopadłam do drzwi, waląc w nie pięściami i modląc się, żeby Peters był łaskaw je otworzyć. Po upływie około minuty zaczęłam już myśleć, że się pomyliłam, czy coś, kiedy w progu stanął Caleb ubrany tylko w spodnie dresowe i z rozczochranymi włosami.
Odwróciłam się a stojąca kilka kroków ode mnie postać wysokiego mężczyzny w czarnym płaszczu, trzymająca w ręku duży nóż, zaczęła uciekać w stronę drzwi. Stałam przez moment bez ruchu, po czym rzuciłam się za mężczyzną, który poruszał się z nadzwyczajną szybkością. Wybiegłam zdyszana na hol, ale jego nigdzie nie było. Spanikowana, że jest jeszcze gdzieś w pobliżu cofnęłam się pod ścianę, oglądając każdy zakamarek biblioteki w poszukiwaniu faceta w płaszczu. Ale wszędzie panowała idealna cisza. Bałam się. Tak cholernie się bałam, że on tu gdzieś jest i tylko czeka, aż spróbuje cokolwiek zrobić. Eva, do jasnej cholery, dziewczyno opanuj się! Nie pierwszy raz jesteś w takiej sytuacji! Nakazałam sobie w myślach. Tak, tylko że w takich sytuacjach zwykle pojawia się Cam i wszystko naprawia, a jego tu kurwa nie widać! Ruszyłam ostrożnie w stronę ciemnego korytarza. Szłam cichutko, ale gdy tylko usłyszałam skrzypniecie gdzieś w oddali, które odbiło się echem po pustym pomieszczeniu, puściłam się biegiem w stronę pokoju Caleba. Teoretycznie wiedziałam, gdzie się znajduje. Bonnie wyjaśniała mi to kilkakrotnie, ale w rzeczywistości wszystko zaczynało mi się ze sobą mieszać. Dobra, pokój numer dwanaście. To po dziewiątce, prawda? Dopadłam do drzwi, waląc w nie pięściami i modląc się, żeby Peters był łaskaw je otworzyć. Po upływie około minuty zaczęłam już myśleć, że się pomyliłam, czy coś, kiedy w progu stanął Caleb ubrany tylko w spodnie dresowe i z rozczochranymi włosami.
- C-co
się... - Zaczął zaspany ziewając głośno, ale wytrzeszczył
oczy, widząc w jakim jestem stanie (swoją drogą musiałam wtedy
wyglądać nie najlepiej, ale to szczegół, bo ostatnimi czasy często
się to zdarzało).
- Ktoś był w bibliotece... - Zaczęłam mówić, jąkając się przy tym
nieco. - Dorothea, ona nie... - Nie byłam w stanie powiedzieć tego na
głos. W jednej chwili stanął mi w oczach obraz starszej,
umierającej kobiety. Chłopak wciągnął mnie do pokoju i zaczął zakładać leżący na fotelu siwy podkoszulek. Stałam i
patrzyłam jak ten krząta się po pokoju (w którym był z resztą
straszny bałagan), wyjmuje broń z szafki i trzymając ją w ręku
wybiera jakiś numer w telefonie.
- Ktoś
zabił Dorotheę, Eva przy tym była... - Urwał, ale dodał po
chwili: - Jest ze mną, zaraz tam będziemy. - Zakomunikował i rozłączył się bez pożegnania. - Chodź! - Ponaglił, a ja posłusznie
ruszyłam za nim.
Wyszliśmy
na korytarz po czym Caleb nie czekając na zaproszenie otworzył
drzwi jednego z sąsiednich pokojów.
- Evans,
będziesz potrzebny, wstawaj! - Krzyknął do zdezorientowanego
chłopaka leżącego w łóżku, po czym ruszył truchtem w stronę
biblioteki. Z trudem udawało mi się dotrzymywać kroku blondynowi.
Na korytarzu obok miejsca niedawnej tragedii stało już kilkanaście osób, z czego
co najmniej połowa z nich była uzbrojona.
- Jak
to do jasnej cholery jest możliwe, że ktoś tak po prostu sobie
wszedł i ją zabił?! - Wydzierała się Margaret wychodząc z
biblioteki, która teraz była doskonale oświetlona. - Wy dwaj, macie
w tej chwili skontrolować każdy pokój w akademiku! Ale biegiem! - Wrzasnęła rudowłosa kobieta w stronę dwóch mężczyzn ubranych
na czarno. Obaj pokiwali posłusznie głowami, po czym ruszyli w
stronę pokoi uczniów. - Naill, chce widzieć wszystkich agentów w
sali obrad, za piętnaście minut! - Rozkazała brunetowi, który
poprawiając okulary ruszył w stronę schodów. Wreszcie kobieta
przeniosła wzrok na mnie, po czym jej mina zmieniła się ze
zdenerwowanej w wręcz współczującą. - Eva, tak mi przykro, że
byłaś tego świadkiem. - Powiedziała z troską podchodząc do
mnie. - Caleb, sprawdź proszę nagrania z monitoringu. - Rzuciła do
blondyna stojącego obok mnie a ten wywróciwszy oczami, oddalił się z ociąganiem.
- Ja... Chciałam
jej pomóc, ale... - Zaczęłam się jąkać, patrząc na kobietę
która przytuliła mnie mocno.
- Nic
nie mogłaś zrobić, Evo. Miała przebitą tętnicę w dwóch
miejscach, nie dałabyś rady jej pomóc. - Wyszeptała mi do ucha,
po czym odsunęła się trochę i spojrzała na mnie. - Powinnaś iść
odpocząć. Zaraz zawołam... O, jest! Bonnie, weź Evę do pokoju i
przypilnuj, żeby się jej nic nie stało. - Krzyknęła w stronę
nadchodzącej blondynki.
- Ale
przecież zwołałaś posiedzenie... - Zaczęła dziewczyna,
przeczesując ręką włosy ze zdenerwowania.
- Wszystko
ci potem sama wyjaśnię. - Powiedziała rudowłosa, po czym oddaliła
się w stronę jakiejś brunetki. Kiedy odchodziłyśmy, minęłyśmy
się z Calebem, który szedł zamyślony w stronę biblioteki.
Usłyszałam jeszcze tylko fragment jego rozmowy z Margaret.
- Mamy
problem, wszystkie kamery zostały wyłączone godzinę temu.
- Jak
to? A kto miał wtedy zmianę?
- No
właśnie i to ten problem. Bo facet który był wtedy przy
monitoringu, on... Nie żyje.
I widzicie jaka ładna liczba komentarzy pod ostatnim postem? Obiecałam trochę akcji...więc trochę jest. Na razie trochę, mam nadzieję że wena dopisze i w kolejnych też jej nie zabraknie. jak pod tym postem będzie chociaż zbliżona liczba komentarzy co pod poprzednim, to kolejny rozdział 16 marca, tak jak w rozpisie. Wbijajcie na drugi blog, niedługo pojawi się tam nowy rozdział :) pozdrawiam :*
Sekretna
no no zabiłaś bibliotekarkę ciekawe o co chodzi ^^
OdpowiedzUsuńjuż czekam na kolejny :)
i zwołałaś posiedzenie i zabiłaś monitorygirzarza ... yyy nie zwracaj uwagi na to słowo :P
w każdym razie byłam, przeczytałam i bardzo mi się podoba
pozdrawiam Morgana
bardzo ciekawy już nie mogę się doczekać kolejnego ;)
OdpowiedzUsuńKolejne fajne zdjęcie. Nie wiem, czy już to pisałam, ale lubię tą aktorkę w wydaniu blond włosów. Widziałam film "Jutro" (polecam książkę) i tak jakoś mi się tam spodobała. A w H2O zawsze wolałam Rikki.
OdpowiedzUsuńAle wracając do bloga: wpis dobry, jak zwykle. Bohaterka jest mega odważna, że widząc faceta z nożem nie wpada w panikę, tylko postanawia za nim iść jeszcze. Tu nóż, tu facet, tu umierająca kobieta. I psychika całkowicie pada. Ja wiem, że już tyle przeszła, że jej odwaga wskoczyła na poziom HARD, no ale... Jakby taką sytuację wyobrazić sobie w rzeczywistości, to nie chcę myśleć co by to było.
A na koniec jeszcze jedna śmierć przy monitoringu. Groźnie. Aż czytając ostatnie zdanie się wystraszyłam. Bo nie spodziewałam się, że napiszesz o śmierci.
Miałam odłożyć czytanie na jutro, ale jak już jestem na laptopie, to czemu by nie zajrzeć, prawda :P
Pozdrawiam, love-fun-soul.blogspot.com
Czekam niecierpliwie na kolejny rozdział jest świetny <3
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Nadrobiłam :D
OdpowiedzUsuńBiorąc pod uwagę całokształt jest super, chociaż co jakiś czas muszę przypominać sobie kto jest kim z bohaterów. :)
Co do tego rozdziału, to jest na prawdę dobry. Świetnie potrafisz trzymać w napięciu. A ro ostatnie zdanie? Bajka.. Już się nie mogę doczekać co będzie dalej ! :P
Super rozdział ;) nie mogę doczekać się kolejnego :)
OdpowiedzUsuńO Boże. Rozdział zarąbisty, tyle się dzieje. Naprawdę Eva musi być odważna. Bo ja na jej miejscu bym spanikowała i sama nie wiem co bym zrobiła. Już teraz nie mogę doczekać się następnego wpisu, więc mam nadzieję, że dodasz go 16 marca.
OdpowiedzUsuńŻyczę weny ;* <3
Buziaki :*
A.
Rozdział pełen akcji. Udało ci się nie ma co. Bardzo mi się podobał i dostałam gęsiej skórki z przerażenia. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńDzieje się, niezaprzeczalnie :) Wybacz, że musiałaś tak długo czekać, aż się odezwę, ale ostatnio nie mam czasu :c Na drugiego twojego bloga też wbiję, jak tylko znajdę chwilę.
OdpowiedzUsuńNie lubiłam tej bibliotekarki, więc żal jakiś mały xD Jestem ciekawa tego zbrodniarza, jeśli będzie taki jakim ja go widzę, to już go uwielbiam, mimo iż jest zły..... xD Lubie złych xD Tak więc czekam na nexta i mam nadzieję, ż ebędzie w nim o tym mordercy ^^
Pozdrawiam i czekam na twój komentarz pod moim rozdziałem :D
http://fantastycznefantasy.blogspot.com
Dużo weny! :*
Rozdział fenomenalny! Ja, jako wielka fanka kryminałów, gdy tylko pojawia się zbrodnia- czytam z zapartym tchem. Dlatego uważam, ze ten rozdział był do tej pory najlepszy, albo przynajmniej mnie najbardziej się podobał. ktoś niewątpliwie doskonale zna to miejsce, skoro wiedział jak wyłączyć kamery i tak sprawnie poruszać się po budynku. Może to jakiś z agentów? Tak czy inaczej, sytuacj robi się coraz bardziej niebezpieczna i chyba nie do końca wiadomo komu można ufać. Wiadomo czem zabito ochroniarza- by wyłączyć kamery. Ale czemu bibliotekarkę?
OdpowiedzUsuńDziwi mnie tylko jedno. Że Eva ruszyła w pogoń za tym mężczyzną. To trochę mało realistyczne... Skoro była przerażona, powinna uciec, a nie gonić go. Nie sądzisz?:)
Pierwsze co pomyślałam to że zaraz zabijesz wszystkich xD ale nic. Lece do następnego.
OdpowiedzUsuńLubisz mordować ludzi, nie? Jakoś niezbyt było mi szkoda bibliotekarki, aż się dziwie, że to ją akurat zamordowano.
OdpowiedzUsuńDobra, lecę dalej.
Ale Ty katujesz tę Evę :D Znowu widziała czyjąś śmierć. jestem strasznie ciekawa tej osoby, która zabiła faceta od kamer i bibliotekarkę. Może to własnie był biologiczny ojciec Evy? Pędzę czytać dalej, może czegoś więcej się dowiem ;)
OdpowiedzUsuńRany, nie chciałabym być na miejscu Evy (po raz kolejny zresztą) -,- Nie ma to jak spokojnie iść do biblioteki po czym znaleźć konającą kobietę. Żyć nie umierać. Ciekawi mnie jak ONI dostali się do budynku który jest niby tak chroniony. Ooo, agenci, trochę się zaniedbujecie. ;]
OdpowiedzUsuńWow. To chyba najlepszy rozdział jak do tej pory. Ach, zabiłaś Dorotheę. A przecież nawet polubiła Evę xD Faktycznie to dziwne, że komuś udało się prześlizgnąć. To przecież cały budynek agentów! Jedynym wytłumaczeniem może być ktoś wewnątrz. Tylko kto? Może Alex? Ale nie ma motywu... Nie wiem, nie wiem... Na dodatek jestem w szkole, nie ma WiFi, nie mogę włączyć kolejnego rozdziału. Jeśli zastanawiasz się jak dodałam kom to zrobiłam to (zrobię) już w domu xD
OdpowiedzUsuńSparks ;*
Jej ile emocji w tym rozdziale. W ogóle nie spodziewałam się żadnego morderstwa! Poważnie i to podwójnego. Nie no bez jaj tam jest masa agentów! Powinien ktoś coś zauważyć, a nie coś tak okropnego spotyka Evę. Zastanawiam się dlaczego zginęła ta bibliotekarka. Koleś od monitoringu to jeszcze, przecież kamery nie mogły nagrać całego zajścia, ale ona? Snuję domysły, że być może w bibliotece było coś drogocennego. Jakąś książka, albo dokument. No bo w sumie to w jakim innym celu? Ciekawa jestem, kto za tym stoi. Widać agencja ma wrogów. Może to ma związek z Cameronem? Nie... On jest dobry. A może chodzi o Evę? Nie wiem. Wciąż nie mogę rozgryźć, dlaczego to właśnie bibliotekarka musiała umrzeć. Nie ma to jak wyjść do biblioteki i przeżyć coś takiego. Ta sytuacja świadczy o tym, że Eva jest naprawdę odważna. Nie dość, że zachowała zimną krew to jeszcze ruszyła w pogoń za zabójcą. Myślałam, że i jej stanie się krzywda, ale na szczęście uciekł.
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział, chyba jeden z najlepszych ;>
Pozdrawiam ;*
Witam :) Przepraszam za przerwę, ale nic na to nie poradzę tak to już jest,że brakuje mi czasu na czytanie blogów :) A teraz konkrety. Nie dziwię się jej,że nie zwiała gdzie pieprz rośnie gdy usłyszała niepokojące dźwięki w tej bibliotece, tez byłabym ciekawa co tam jest.Bibliotekarka zabita, co ona biedna zawiniła. Ukłon w stronę Evy,że pobiegła za tym nieznajomym,szacun. Ciekawe kto to był. Po co zabił bibliotekarkę? Podejrzane... Szkoda,że nie było tu Camerona :(
OdpowiedzUsuń