sobota, 13 września 2014

Nikt nie rodzi się zły, to życie spra­wia że sta­jemy się "bestiami".

Z perspektywy Domeina
-Chcesz mi powiedzieć, że przez ostatnie trzy lata traktowałaś mnie jak zwykłego śmiecia, podczas gdy sama nie byłaś lepsza?-Warknął Cam który wyglądał jakby miał zaraz się na nią rzucić.-Pierdolisz na temat przestrzegania zasad i tego całego gówna, a sama się do tego nie stosujesz! I ty masz się za kogoś lepszego...?
-Robiłam to żeby pomóc Oustinowi!-Przerwała mu kobieta drżącym głosem.-Pozwólcie mi to wytłumaczyć. Wiem, że to było złe, ale teraz i tak już wszystko się wydało. Trzeba powstrzymać Zacka, zanim dostanie Evę w swoje łapska...Evę i was.-Powiedziała całkowicie poważnie. Xander wyjął paczkę papierosów i podpalił jednego. Posłałem mu karcące spojrzenie, kiedy do mojego nosa dotarł ten smród.
-Okej...-Zaczął patrząc to na Cama, to na Dianę. Warkoczyk wydawał się wściekły i zastanawiałem się, jakim cudem jeszcze nie wybuchł.-Kłótnie niczego nie załatwią. Jeśli masz tłumaczyć, to tłumacz.-Zwrócił się do brunetki i rozsiadł wygodnie na czerwonym fotelu stojącym pod ścianą. Cam oparł się o parapet i z założonymi na piersi rękoma obserwował kobietę a ja usadowiłem się wygodniej na łóżku.
-Mój romans z Oustinem zaczął się kilka miesięcy przed tym, jak trafiłeś do więzienia...-Zaczęła patrząc na Cama.-Po kilku tygodniach naszych spotkań wyznał mi, że ma ogromne długi i nie ma z czego ich spłacić. Zależało mi na nim, więc kiedy poprosił żebym pożyczyła mu pieniądze, zrobiłam to bez większych narzekań. Ale on przychodził coraz częściej i chciał coraz większych sum. W pewnym momencie zapytałam u kogo ma te długi, ale nie chciał mi nic powiedzieć, więc przestałam dawać mu kasę. Przyszedł po dwóch czy trzech tygodniach do mojego domu, cały posiniaczony i wtedy wyznał mi prawdę. Że zabawił się w kasynie i przegrał z Marshalem. Że grozi mu, że jeśli nie spłaci długów, to zabije jego, mnie i nasze rodziny. Byłam wściekła, że wmieszał mnie w to wszystko, ale musiałam coś zrobić. Nie mogłam pozwolić, żeby cokolwiek stało się Kasandrze. I podjęłam współpracę z Zackiem. Właściwie to na początku miałam tylko dopilnować, żebyś nie przeszkadzał mu w jego planach i trzymać cię jak najdalej od Evy...-Powiedziała płaczliwym tonem do warkoczyka. Wszyscy trzej w skupieniu przysłuchiwaliśmy się temu, co mówi kobieta.-Wiem, Cameron. Wiem, że zachowywałam się karygodnie ale ja nie mogłam znieść tego, ze muszę patrzeć na ciebie codziennie, kiedy byłeś do Domeina tak podobny, a obwiniano cię za jego śmierć. To cholernie bolało i szczerze cię za to nienawidziłam. Poza tym Marshal chciał, żebym zgotowała ci piekło na ziemi, stąd to wszystko. Ale pojawiła się Margaret z wiadomością, że Eva żyje. I że Zack chce ją znaleźć. Starałam się nie dopuścić do jej odnalezienia, bo naprawdę nie chciałam, żeby cokolwiek jej się stało i w pierwszej chwili kiedy Margaret zaproponowała, żeby wciągnąć cię w tą sprawę, odmówiłam. Byłam naczelnikiem i tylko ja mogłam wydać zgodę na opuszczenie przez ciebie placówki. Ale to ona stała na czele całej agencji, więc podlegałam jej jako pracownik. Mogła wyrzucić mnie z pracy a wtedy nie miałabym już wpływu na to, co się z tobą dzieje. Marshal by się wściekł i możliwe, że zabiłby za to Oustina albo Kasandrę. Dolan już mnie nie obchodził, ale nie mogłam dopuścić, żeby skrzywdził moją młodszą siostrę. Zaczął wymagać ode mnie coraz więcej...Wtajemniczał mnie w swoje plany. Kiedy byłeś po raz drugi w agencji Margaret zadzwoniła i oznajmiła, że teraz, kiedy nie jesteś już potrzebny, możemy z tobą skończyć. Byłam jedyną osobą, która głosowała przeciwko twojej śmierci, chociaż Zack wściekłby się, gdyby się o tym dowiedział. Gdybyś zginął, odbiłoby się to na twoim bracie. A wtedy Marshal miałby ułatwione zadanie zdobycia Evy...
-Ona nie jest jedynym takim dzieckiem, prawda?-Spytał Cameron spoglądając na Dianę. Nie był już taki wściekły, jak jeszcze kilka minut wcześniej. Wydawało się, że rozumie kobietę i nie jest już tak negatywnie nastawiony w stosunku do niej.
-Nie jest i...Cameron, widziałeś śmierć swojej córki?-Spytała a Xander popatrzyła na nią z wyrzutem. Cam wyglądał jakby nie by w stanie wydusić z siebie nawet słowa.
-A co do ma do rzeczy?-Spytał Xand nie kryjąc irytacji. Nie dziwię się. Śmierć Isobell i Kierana to dla nas wszystkich był temat, którego lepiej nie poruszać.
-Widziałem zza lustra weneckiego...-Szepnął Cam spuszczając wzrok.
-Sęk w tym, że ona wcale nie umarła. Wtedy jeszcze nie miałam nic wspólnego z Marshalem, ale ktoś podmienił strzykawki z trucizną. Tymczasowy zanik funkcji życiowych. Ciała dzieci wykradziono z agencji kilka minut później i do dziś wszyscy są przekonani, że to wasza sprawka...
-Co ty pierdolisz?-Oburzył się znowu Cam.-Widziałem, jak umierają. Przy mnie lekarz stwierdził że ich serca przestały bić, rozumiesz...?
-Zack Ich wychowuje. Ją i Kierana. I kilkanaścioro innych dzieci. Są w różnym wieku, ale wszystkich szkoli w jednym celu. By zabijać. Marshal jest psychopatą który twierdzi, że ani agencja, ani wszelkie inne organy władzy nie są w stanie zapanować nad szerzącą się przestępczością. Chce sam zaprowadzić porządek przy pomocy swojej mini armii zmutowanych genetycznie nastolatków.-Cameron osunął się na ziemię i zaczął oddychać coraz szybciej. Podszedłem i usiadłem obok niego a on wtulił się we mnie i poczułem jego łzy na swoich ramionach. Sam miałem łzy w oczach. Moja siostrzenica, którą opłakiwaliśmy przez tyle czasu żyje. Wolałem nie myśleć, jak bardzo musi być mu teraz ciężko, kiedy myślał, że już nigdy jej nie zobaczy a w rzeczywistości wychowuje ją jego arcy wróg.
-W takim razie, po co mu jeszcze Eva?-Xander jako jedyny nie tracił panowania nad sobą, ale wiedziałem, że ta wiadomość nim też wstrząsnęła.
-Wszystkie dzieciaki dostają numer w zależności od poziomu przydatności swoich zdolności. Jedynki, to ci z najsłabszymi umiejętnościami. Każdy wyższy stopień świadczy o silniejszych a Eva jako jedyna ma najwyższy stopień. Szóstkę. Jest idealnym materiałem na zastępcę Zacka i po to jest mu potrzebna.
-Ale ona ma już szesnaście lat...I przecież wie, że Zack jest tym złym. I tak nie zechciała by mu pomóc.
-Zechciałaby, gdyby od tego zależało życie kogoś, na kim jej zależy.-Popatrzyła na Camerona który za wszelką cenę starał się opanować.-I tu zaczyna się wasza rola. Zack wyjaśnił sobie wszystko, oprócz jednego: Jak u trojaczków zdolności przechodzą z jednego na drugiego, i od czego to zależy?-Popatrzyła na naszą trójkę.-Poza tym Cameron ma bardzo ciekawą zdolność, która nie uaktywniła się jeszcze u żadnego z dzieciaków będących pod okiem Zacka. Przejęliście dokumenty na temat nowego laboratorium...-Powiedziała ze słabym uśmiechem do Xandera.-Wybudowane przez agencję, ale przejęte przez Zacka. On oprócz Evy, chce też waszą trójkę, żeby móc przeprowadzać na was przeróżne eksperymenty. A wszyscy wiemy, że jeśli zagrozi waszemu życiu, to Eva zrobi wszystko, żeby was uratować. Jeśli tylko będzie w stanie...
-W takim razie gdzie możemy go znaleźć?-Cam podniósł głowę i popatrzył chłodno na brunetkę. Z jego oczu nie dało się kompletnie nic wyczytać i nawet ja nie byłem do końca pewien, czy nie rzuci się na nią zaraz z pięściami.
-No właśnie...I tu zaczynają się schody. Bo nikt nie wie, gdzie on jest. Pojawia się i znika kiedy ma na to ochotę. Ostatnio miałam z nim kontakt dwa miesiące temu. Kazał mi przyjechać do Paryża, ale i tak rozmawialiśmy tylko przez telefon. Ukrywanie się jest tym, co mu najlepiej wychodzi.
-Czyli wiemy dużo, a nie możemy zrobić nic...Cudownie!-Warknął Xander podnosząc się z fotela.
-Trzeba sprowadzić tu Evę.-Cam podniósł się z podłogi i ruszył w stronę drzwi.-Jeśli Zack po nią przyjdzie kiedy jest z dala od nas, nikt nie będzie w stanie jej pomóc. Chcę mieć ją przy sobie...-Wyszedł trzaskając drzwiami.
-Powtórzysz to wszystko przed Farellem.-Stwierdził Xand wkładając papierosa do ust, po czym także ruszył w kierunku drzwi. Posłałem Dianie współczujące spojrzenie i pociągnąłem za klamkę.
-Mógłbyś przekazać Kasandrze, że chciałabym z nią porozmawiać?-Spytała cicho, osuwając się na podłogę i wpatrując w swoje dłonie.
Wyglądała na naprawdę zmęczoną a ja pomyślałem, że bez względu na wszystko nie pozwolę obarczyć ją winą za to wszystko. Bo najpewniej tak by się stało. Posądzono by ją o zdradę i współpracę z Marshalem a ja nie mogłem dopuścić do tego, żeby spotkał ją taki los. Może jej nie kochałem, ale zawsze traktowałem jak przyjaciółkę. 
-Myślę, że to świetny pomysł.-Przyznałem i uśmiechnąłem się pokrzepiająco.
Dogoniłem Xandera i razem z nim wszedłem do kuchni, w której Hana zbierała potłuczone szkła z podłogi.
-Cameron?-Spytał starszy patrząc na brunetkę. Pokiwała twierdząco głową nie odrywając się od pracy.-Trzeba z nim pogadać. Jak najszybciej...-Ruszył biegiem w stronę naszych pokoi.
Warkoczyk siedział na łóżku z naciągniętym na głowę kapturem, paląc papierosa. Musiał być to już któryś z kolei, gdyż w pokoju pełno było duszącego smrodu. Przed nim stał otwarty laptop a z głośnika wydostawały się kobiece krzyki. Spojrzałem na ekran i ze zgrozą spostrzegłem, że mój brat ogląda jak jakiś mężczyzna w białym fartuchu rozcina ciało żywej młodej dziewczyny i odcina jej kawałki skóry. Starszy wydmuchnął dym z papierosa, po raz kolejny nadal tępo patrząc w ekran. Zupełnie, jakby nas nie było. Kobieta krzyknęła po raz kolejny i zaczęła błagać o litość a Cam wtedy zwiększył głośność i przymknął oczy, jakby rozkoszując się tym dźwiękiem.
-Cameron, do cholery mógłbyś to wreszcie wyłączyć?-Warknął Xander zamykając mu laptop przed nosem. Warkoczyk popatrzył na niego i z wściekłością odrzucił komputer na drugi koniec pokoju. Popatrzył na nas a dłoń w której trzymał papierosa zaczęła lekko się trząść.-Wiesz, że wyłączenie człowieczeństwa nie załatwi sprawy...Prędzej czy później musisz zmierzyć się z rzeczywistością...-Tłumaczył mu cierpliwie, ignorując chłodny wzrok jakim obdarzał go brat. Spróbowałem dotknąć jego policzka, ale natychmiast cofnął się niczym dzikie zwierzę, a jego oczy były kompletnie czarne, jak u demona. Dłonie mu drżały a z jego nosa wydobył się kłąb dymu z papierosa co sprawiło, ze wydawał się jeszcze bardziej przerażający.
-Wyłączając człowieczeństwo pozbawiam się uczuć. A wtedy nie są w stanie mnie skrzywdzić...-Szepnął nienaturalnym głosem, przechylając głowę. Nie bałem się go. Widziałem go już w takim stanie i wiedziałem, że nie skrzywdziłby mnie i Xandera. Co innego kogoś z zewnątrz. Taki Cam był niepoczytalny i trzeba było jak najszybciej z powrotem uśpić tego potwora który się w nim budził.
-Nikt cię nie skrzywdzi Cami...-Szepnąłem do niego nie zwracając uwagi na to, że patrzył na mnie z odrazą.-Masz nas...Nie pozwolimy, żeby coś ci się stało. Musisz się starać dla Evy. Ona ciebie potrzebuje, teraz jesteś jej jedynym oparciem...Nie możesz jej pokazać, że to cię przerasta...-Mówiłem zdając sobie sprawę, że chłopak mimowolnie mnie słucha. Starałem się w jakiś sposób dotrzeć do niego a temat Evy był na to chyba najlepszym pomysłem.- Jak myślisz, co by pomyślała, gdyby cię teraz zobaczyła? Chcesz, żeby widziała w tobie bezdusznego potwora?-Spytałem i zamilkłem czekając na jakąkolwiek odpowiedź. Zapatrzony gdzieś w sufit zaprzeczył ruchem głowy a jego dłonie coraz bardziej zaczynały się trząść. Otworzył usta jakby chciał coś powiedzieć, ale nie wydał żadnego dźwięku. Podkulił nogi i obejmując się za nie rękoma wtulił w nie głowę. Ostrożnie zdjąłem mu kaptur z i przechyliłem tak, żeby położył głowę na moich kolanach. Xander nachylił się nad nim i zaczął szeptać mu do ucha, ze wszystko będzie dobrze. Delikatnie głaskałem dłoń starszego który powoli się uspokajał.
-To trudne...-Wyszeptał w końcu jakby sam do siebie.-I niesprawiedliwe. Nie prosiłem się o to gówno. On odebrał mi wszystko. I nadal to robi...-Podniósł się i spojrzał na nas z załzawionymi oczami.-Pokazuje, że ma nad nami przewagę...Że może zrobić co mu się podoba a my nie jesteśmy w stanie mu przeszkodzić I to jest tak kurewsko niesprawiedliwe...
-A ja ci mówię, że jesteśmy w stanie. I to szybciej niż myślisz, braciszku...-Mruknął mu do ucha Xander ze znaczącym uśmiechem.-Ale tylko jeśli będziemy we trójkę...A jak ty będziesz siedział i beczał jak dziecko, to nici z tego...-Droczył się z warkoczykiem.
-Nie beczę jak dziecko...To była chwila słabości...-Oburzył się wycierając oczy rękawem bluzy.
-Nie wierzę...Ty zawsze ryczysz jak dziecko. Chociaż właściwie, ty jesteś dzieckiem. Obaj jesteście.- Cam zamachnął się i walnął starszego poduszką w głowę.
-Gdybyś ty był taki odważny przy ludziach, a nie tylko przy nas...-Mruknął ocierając łzy z oczu i uśmiechając się lekko.
-Co masz na myśli?-Xandi popatrzył na nas dwóch z wyraźnym zaciekawieniem.
-No bo ty nie jesteś typem milczka, a przy agentach zgrywasz takiego gbura, dla którego jakakolwiek rozmowa to zbyt dużo...Ja rozumiem, że ty lubisz zgrywać takiego twardego gangstera, ale mógłbyś czasami sobie wolne zrobić...-Popatrzył na mnie a ja natychmiast pokiwałem głową na znak, że w stu procentach zgadzam się z Camem.
-Nie widzę potrzeby otwierania się przed tymi ludźmi...Poza tym nie zgrywam gangstera!-Mruknął jakby z irytacją, że ktoś zwraca mu na to uwagę.
-Ja nie mówię, żebyś im zdradzał sekrety swojego życia, jak przepis na ciasto cytrynowe czy jaką fryzurę Rocky ma na...
-Cami!-przerwałem mu. On uśmiechnął się zadziornie.
-Ja tylko mówię, że to są normalni ludzie. Może nie aż tak przystojni, wyluzowani i ogółem zajebiści jak my, ale ludzie...
-I ty to mówisz?-Xander patrzył na niego z wyraźnym zaskoczeniem. Ja też byłem w lekkim szoku słysząc te słowa od Cama. Przecież on normalnie ich nie cierpiał! Warkoczyk machnął tylko na nas ręką i poszedł do łazienki.
-Moja zwykle nieskazitelna, piękna twarz nie wygląda już tak nieskazitelnie i pięknie jak zwykle. To straszne!-Krzyknął z łazienki na co ja i starszy przewróciliśmy oczami.
-Jest dobrze...-Stwierdziłem rozsiadając się wygodniej na łóżku.-A jeśli zaraz zwędzi mi jeszcze najlepszy krem do twarzy, to będzie znaczyło że jest już zupełnie normalny.  
Jak mi się podoba to zdjęcie :) Rozdział pisałam już kilka tygodni temu i na początku mi się podobał, ale teraz to już sama nie wiem...w każdym razie jest parę nowych faktów i mam nadzieje, że choć troszkę wam się spodoba.  nadal jestem w trakcie nadrabiania zaległości, więc jak ktoś jeszcze nie dostał u siebie komentarza, może się go spodziewać jeszcze dzisiaj :) Życzę miłej lektury i czekam na wasze komentarze :) 

10 komentarzy:

  1. <3 Zdjęcie jest cudowne!
    Co do rozdziału to oczywiście perfekcyjny! Lubię kiedy Domein jest narratorem, diametralnie różni się od swoich braci..
    Nie wiem jak to zniesie Cameron, że jego córka jednak żyje.. Z jednej strony powinien być szczęśliwy, ale z drugiej... Nie widział jej tyle lat.. Pewnie została jej wpojona nienawiść do niego!
    I na dodatek Eva jest w niebezpieczeństwie! Mam nadzieję, że szybko ją sprowadzą w bezpieczne miejsce i mam również nadzieje, że się niedługo pojawi i dowiemy sie jakie ma zdolności!!!
    Czy już mówiłam, że więź łącząca braci jest niezwykła? Chyba tak, ale się powtórzę są genialni ;d
    Pozostaje mi czekać z niecierpliwością na kolejny rozdział!
    Weny młoda ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Uhuhuhuhu, ale świetnie *-* Nie mogę się doczekać o co chodzi z Isobell i Kieranem °°. Ciekawe.
    Jej, bałam się, że Cam wyłączy człowieczeństwo, ale na szczęście chłopcy mu pomogli <3.
    A co z Evą ? W tym rozdziale jej akurat nie było, ale nie szkodzi, bo rozdział i tak wyszedł super :D Nęci mnie, jakie ona będzie mieć te zdolności. No skoro aż na 6 ją ocenili.
    Mam nadzieję, że Isobell wróci i zaprzyjaźni się z Evą *-*. Kocham Xandera i Domiego, i Cama też ;3.
    Świetny rozdział !

    OdpowiedzUsuń
  3. Swietny rozdzial!
    Szczegolnie podobalo mi sie to, ze do Cama chlopcy dotarli dzieki Evie! To dziewczyna ma niezwykla moc nad Camem! I chyba nawet nie zdaje sobie z tego sprawy.
    Swoja droga ciekawe co z nia? Jak sobie radzi? No i na jakim etapie przemiany jest? Chcialabym zeby to pieklo sie juz skonczylo. Ona juz wiele wycierpiala i teraz musi sie nacieszyc zyciem.
    Nie chce sobie wyobrazac jak Cam sie musi czuc. Wlasnie sie dowiedzial, zejego corka zyje. To nie moglo po nim splhnac.. mam nadzieje, ze kiedy Eva juz bedzie z nimi, zdola mu pomoc. ;)
    xx

    OdpowiedzUsuń
  4. uhuhuhuuu!!!! początek musiałam przeczytać 2 razy żeby ogarnąć wszystko xDD ale ja tak mam wiec luzik :D za to potem! no siostro szaaał :D uwielbiam Cama który pozbywa sie człowieczeństwa i taki czarnooki kręci mnie najbardziej :D chociaż jak jest uczuciowy i delikatny to tez jest całkiem całkiem, no i nie da sie ukryć że jest moim najukochańszym, najulubieńszym, najseksowniejszym i wgl naj naj bohaterem :D no cóż jak dla mnie to mógłby stracić człowieczeństwo na jakiś czas i rozwalać wszystkich i wszystko po kolei a potem jak by ujrzał Eve to w jednej sekundzie stałby sie 'ludzkim' Camem x'D
    btw już sie nie moge doczekać kolejnego rozdziału, wiesz dlaczego xDDD no i może dziś zaczne coś dla cb klecić xDD
    ~luv Sandi

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział bardzo mi się podoba. Przepraszam że nigdy nie komentowałam ale zdanie o danym rozdziale zawsze zostawiam dla siebie. Już nie wytrzymuje i muszę to napisac. Masz talent. Piszesz dobrze a najważniejsze, bez błędnie...Długo mnie tu nie było bo wiadomo, wakacje szkoła :( Teraz jestem i trzeba będzie nadrobic czas ;)
    Zapraszam do siebie http://ksiegi-missoula.blogspot.co.at/

    OdpowiedzUsuń
  6. łał, na prawdę - łał.
    Dzieciaki Cama żyją! I sa w rękach tego psychopaty! To straszne, a wizja dziecięcej, bezlitosnej armii chyba będzie mnei nawiedzać w koszmarach ;) Dobrze, że im wszystko Diana powiedziała, biedaczka.
    Cami też jest biedny, głupi Zack, który wszystko psuje. (ale też który rozkręca akcje, so.... ). No nic, trzeba czekać aż wstawisz kolejny rozdział, żeby dowiedzieć się czegoś więcej.
    I jak zwykle przepraszam za to straszne opóźnienie.
    Pozdrawiam i dużo weny życzę :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Tak się w sumie zastanawiałam, dlaczego rozdział nie jest z prespektywy Camerona? No bo w sumie cały rozdział opiera się na nim i jego przezyciach. Ale w sumie Damien jako narrator równiez bardzo dobrze pasuje.
    Kurdę, szkoda mi Cama. W ogóle to się nie spodziewałam takiego zwrotu akcji! Zaskoczyłąś mnie totalnie! Wryło mnie to w krzesło, serio. Nie potrafię sobie wyobrazić uczuć Parkera, kiedy się dowiedział o córce i Zacku. To musiało być nie do zniesienia. Masakra. Nie mam słów. Współczuję z całego serca. Nawet się nie dziwię, że wyłączył człowieczeństwo, ale dobrze, że wrócił do normalności. Braterska więź <3 No i wzmianka o Evie sprowadziła go na ziemię <3
    Dobrze, że Diana wyznała wszystko. Widać, że żałuje.
    Ten Zack to potwór. Jak można tworzyć armię nastolatków, gotowych zabijać? Nie mam nawet słów... Ale mam nadzieję, że młodzież jednak nie będzie kompletnie zniszczona. I kiedyś Cameron odnajdzie je i spróbuje stać się normalnymi. Chociaż wiem, że to byłoby tak cholernie trudne, że aż niewykonalne.
    No i mało Evy ostatnio. Chciałabym coś poczytać o niej.
    Czekam na następny rozdział! Pozdrawiam i dużo weny! Oby tak dalej <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Tak mi się szkoda Cama zrobiło w tym rozdziale… biedny. Przez tę całą rozmowę z Dianą dowiedział się tylu przykrych rzeczy. Nic dziwnego, że gdy przyszedł czas na zakończenie rozmowy to po prostu się załamał. Choć z drugiej strony, fakt, że jego córka jednak żyje powinien być dobrą informacją. Teraz jedynie pozostało mu ją odzyskać, choć wiadomo, że to nie będzie łatwe. Musi też chronić Evę, aby nie dostała się w łapska tego parszywego Zacka.
    Ogólnie sama sytuacja, gdzie Cam twierdził, że widział śmierć swojego dziecka sprawiła, że i mi zrobiło się przykro. Został wprowadzony w duży błąd, był przekonany, że ona umarła i przechodził przez istne piekło i masę cierpień, a jednak żyje. Kurczę no. Tak mi go szkoda.
    I przez to wszystko, wcale nie odczułam, że jest to rozdział z perspektywy Domiego, bo za bardzo skupiłam się na Cameronie.

    Nieodmiennie podoba mi się to, że mimo wszystko Cam ma wsparcie. Cała trójka jest dla siebie tak bliska, myślę, że to jest coś pięknego, jeśli ma się taką pomoc u rodzeństwa.

    Na tym kończę. Wybacz, że tak krótko, sama nie jestem zadowolona z tego komentarza i czuję się głupio publikując go, ale już od tylu dni staram się zebrać na nadrobienie zaległości u innych, a mam zupełną pustkę w głowie i kompletnie nie idzie mi nawet napisanie komentarza, co zazwyczaj strasznie lubiłam robić. Chyba się „wypalam”.

    Zmykam.

    http://nothing-happens-by-chance-flyaway.blogspot.com/
    buziak :*

    OdpowiedzUsuń
  9. Początkowo rozumiałam złość Cama i to jak wielką złość poczuł do Diany. W końcu na niego się uwzięła, a sama współpracowała z wrogiem. Jednak dobrze, że dali jej dojść do słowa i wytłumaczyć wszystko, bo okazało się, że rzeczywiście nie miała zbyt wielkiego wyboru. Została wplatana w bagno nie ze swojej winy, a z tego rzeczywiście trudno wyjść. Także nie dziwię się, że postępowała w ten sposób. Jednak mimo trwania w tym dziwnym spisku, nie pozwalała zrobić krzywdy Camowi. Można powiedzieć, że czuwała i miała rękę na pulsie. Może nawet czasem udało jej się pomóc chłopakom no i Evie oczywiście. Dlatego nie skreślałabym jej i dała szansę. Była sama, jakoś musiała przetrwać.

    Mignęły mi przed oczami komentarze, że Cam brutal jest świetny. A dla mnie Cam brutal to nic fajnego. Raczej żałosny typ, który powinien się zacząć leczyć u psychiatry. I wcale nie trafia do mnie jego tłumaczenie, że musi wyzbyć się człowieczeństwa by być nie do powstrzymania. Ktoś kto z własnej woli, od tak ogląda sobie takie przerażające, krwawe filmy (pewnie prawdziwe, a nie reżyserowane) nie jest normalny i tu nie ma się co podobać. Dobrze, że bracia w porę wkroczyli. Kiedyś myślałam, ze będę w stanie polubić Cama, ale to raczej niemożliwe. O wiele bardziej trafiają do mnie postacie Domeina (mimo że gej) czy Xandera. O, tego ostatniego chyba lubię najbardziej.
    Pozdrawiam !:*

    OdpowiedzUsuń
  10. Współczuję Dianie tej całej sytuacji. Oustin wciągnął ją w to wszystko, a ona tylko chciała chronić swoją siostrę, która potem się na nią wypięła. Zresztą tak samo jak wcześniej jej chłopaka. Masakra.
    Wow, dzieciaki Cama żyją? Pewnie są w wieku Evy albo starsze i ta sytuacja wydaje mi się trochę chora. No ale Cam też nie ma teraz łatwej sytuacji. Musi na siebie uważać, bo jak nie to Zack będzie szantażował Evę...

    OdpowiedzUsuń