Po raz
kolejny pierwszym co zobaczyłam po przebudzeniu, był biały pokoik.
Usiadłam ostrożnie i niemal od razu złapałam się za skronie,
czując w nich nieprzyjemne pulsowanie. Przed oczami zaczęły mi się
pojawiać sceny sprzed kilku godzin, dni? Nawet nie wiem, jak długo
spałam. Tuż przy drzwiach na podłodze zauważyłam zaschniętą
krew a mój wzrok natychmiast powędrował na moje ręce. Były całe
we krwi a skaleczenia trochę piekły. Za połamanymi paznokciami
również miałam czerwone ślady i w ogóle cała byłam
posiniaczona. Czułam się okropnie i chyba podobnie wyglądałam. I
byłam wykończona, ale dziwnie pobudzona. Uczucie zmęczenia mieszało
się z ożywieniem i po raz pierwszy od nie wiem, jak dawna miałam
ochotę iść pobiegać.
Metalowe
drzwi otworzyły się i stanął w nich wysoki, starszy mężczyzna z
krótkimi siwiejącymi włosami i kilkudniowym zarostem na twarzy.
Jedną nogę miał sztywną i poruszał się o lasce. Podszedł do
mnie ostrożnie i uśmiechnął się zwycięsko, świdrując mnie
błękitnymi oczami. Popatrzyłam na niego z dołu niczym małe
dziecko i zmarszczyłam brwi zastanawiając się, kto to może być.
-Jestem
Marcus Parker...-Odpowiedział na moje niewypowiedziane pytanie.
Podał mi rękę a ja uścisnęłam ją niepewnie.-Powiedz mi Evo,
jak się czujesz?-Spytał przysiadając na skraju łóżka na którym
też widniały ślady krwi.
-Wykończona...-Stwierdziłam
wzruszając ramionami.-Ale z drugiej strony pełna energii...Nie
umiem tego wyjaśnić.
-To
normalne.-Stwierdził kiwając głową.-Jestem w stanie stwierdzić,
że twoja przemiana się już zakończyła.-Uśmiechnął się
przyjacielsko.
-Nie
powinnam mieć teraz jakichś super mocy, czy coś?
-Nie
Evo, nie powinnaś.-Zaśmiał się serdecznie a mi ten śmiech
przypomniał pewnego czarnookiego, za którym zaczynałam
tęsknić.-Twoje zdolności ujawnią się dopiero w jakiejś nagłej
sytuacji. Prawdopodobnie pod wpływem strachu, gniewu, radości lub
smutku. To jeszcze trochę potrwa i dlatego musisz odświeżyć się i
wypocząć.-Wstał i podał mi rękę. Mimo obaw, że nie dam rady
utrzymać się na nogach, było mi niezwykle lekko.
Niepewnie
zaczęłam iść za mężczyzną by po chwili wyjść z pokoiku w
którym spędziłam ostatnie kilka dni. Zauważyłam, że ciemna
szyba ciągnąca się wzdłuż całej ściany to było nic innego jak
lustro weneckie. Znaczy, że cały czas ktoś mnie obserwował.
Świetnie. Przeszliśmy przez mały korytarz i zaczęliśmy wchodzić
na górę po metalowych schodach. Pan Parker otworzył drzwi
wpuszczając mnie pierwszą a moim oczom ukazał się wielki korytarz,
wysoki na dwa piętra. Podłoga wyłożona była ciemnym drewnem a na
niej leżał czerwono złoty dywan. Wzdłuż korytarza na wiśniowej
ścianie po lewej wisiały portrety i obrazy w złotych ramach a
zamiast drugiej było wielkie okno ze złotymi zdobieniami. Czułam
się jak jakimś zamku, tyle tylko, że brudna i z obdrapanymi rękoma w
ogóle nie pasowałam do tego pomieszczenia. Marcus wyprzedził mnie
i bez słowa zaczął prowadzić w głąb domu, gdzie było dużo
ciemniej prawdopodobnie z powodu braku jakichkolwiek okien. Otworzył
drewniane drzwi i posłał mi serdeczny uśmiech.
-Angelina
przygotowała ci jeden z pokoi.-Powiedział kiedy przeszłam przez
próg ogromnego pokoju na którego środku stało wielkie łóżko z
baldachimem.-Wcześniej należał do Ericki, ale ona już dawno się
wyprowadziła. Twoje ubrania są w torbie przy komodzie.-Wskazał w
tamtą stronę laską.-Jeśli będziesz miała ochotę, to będziemy
z Elizabeth w kuchni na końcu korytarza.-Dokończył po czym zamknął
za sobą drzwi.
Uklękłam
przy torbie i wyjęłam ciemnozielone dżinsy i białą koszulkę.
Nie wiem, kto mnie pakował ale miałam wszystkie najpotrzebniejsze
rzeczy więc domyślam się że Cam albo Layla. No właśnie. Cam.
Cholernie się za nim stęskniłam i pomyślałam, że jak tylko
doprowadzę się do porządku to natychmiast muszę się z nim jakoś
skontaktować. Stanęłam przed lustrem w niedużej łazience i przez
chwilę przyglądałam się sobie. Byłam chuda. Bardzo chuda i
miałam wory pod oczami. Wyglądałam jak zombie z jakiegoś słabego
horroru. Prawdziwy głód poczułam dopiero kiedy wyszłam spod
prysznica. Trochę mi zajęło doprowadzenie się do porządku ale po
powrocie do pokoju założyłam jeszcze czarny sweterek zapinany na
guziki, żeby nie było widać moich zadrapań. Na sam koniec
wyglądałam dobrze, nawet bardzo dobrze. Wyszłam na korytarz i po
kilku minutach poszukiwań znalazłam kuchnię z wielkim drewnianym
stołem pośrodku. Na jednym z krzeseł barowych, odwrócona do mnie
tyłem siedziała Elizabeth...Moja mama...Bez różnicy.
-Eva!-Wstała
i uścisnęła mnie kiedy tylko zorientowała się, że
przyszłam.-Na pewno jesteś głodna, co? Na co masz ochotę?-Spytała
idąc w stronę dwudrzwiowej lodówki. Wzruszyłam ramionami.
-Bez
różnicy. Jestem tak głodna, że zjem wszystko...O ile tylko nie
będzie to coś mięsnego!-Dodałam szybko, zdając sobie nagle
sprawę, że chyba nie przełknęła bym żadnej pozbawionej życia
istoty. Kobieta pokiwała głową wyjmując z lodówki jakieś
warzywa.
Podczas
gdy ja jadłam przygotowaną przez mamę potrawkę warzywną Marcus
rozmawiał z kimś przez telefon. Podszedł do mnie kiedy odstawiałam
talerz do zlewu i wyciągnął komórkę w moją stronę.
-Ktoś
pilnie chce z tobą rozmawiać.-Szepnął z uśmiechem. Niepewnie
wzięłam telefon i przystawiłam go do ucha.
-Cześć
piękna!-Powitał się ze mną wesoło Cami. Myślałam, że zemdleje
ze szczęścia, że w końcu go słyszę.-Przeszłaś przemianę! I
nikogo nie zabiłaś!-Krzyknął wesoło.-Nawet nie wiesz, jak się
cieszę że to już za tobą. Tak w ogóle to jak tam?
-Chyba
dobrze...Ale dziwnie.-Westchnęłam siadając przy stole.-Twój
ojciec i moja mama nas podsłuchują.-Szepnęłam patrząc na nich
kątem oka. Chłopak zaśmiał się głośno.
-Wyjdź
przed dom, tam nie będą podsłuchiwać.
-Ale ja
jeszcze go nie rozpracowałam. Jest ogromny!-Wstałam rozglądając
się za drzwiami. Marcus wskazał laską wielkie okno na końcu
pomieszczenia, które okazało się szerokimi drzwiami rozsuwanymi.
Wyszłam
szybko przed dom i zatrzymałam się gwałtownie widząc opartego o
maskę czarnego samochodu i trzymającego przy uchu telefon Camerona.
Schował komórkę do kieszeni i popatrzył na mnie z cwaniackim
uśmiechem. Stałam przez chwilę nie będąc w stanie wydać z siebie
jakiegokolwiek dźwięku, po czym ruszyłam szybko w jego stronę. Po
chwili stałam już wtulona w niego, wdychając jego zapach. Podniósł
mnie do góry tak, że oplotłam się nogami wokół jego bioder.
Czarnooki odsunął moją twarz od siebie i przyglądał się mi
przez chwilę, po czym złożył na ustach długi pocałunek.
-Mam na
ciebie straszną ochotę, wiesz?-Szepnęłam muskając nosem jego
ucho, kiedy chłopak całował moją szyję.
-Z
wzajemnością, mała...-Mruknął wędrując ustami w stronę moich
piersi.-Ale nasi rodzice obserwują wszystko z werandy, a w
samochodzie siedzi Amir, więc chyba musimy znaleźć bardziej
ustronne miejsce.-Popatrzyliśmy oboje w stronę domu, gdzie przy
schodach stał Marcus i Elizabeth, oboje przyglądający się nam z
zaciekawieniem.
-Wcale
nie! Jak dla mnie, to możecie śmiało kontynuować!-Z czarnego Bugatti wysiadł Amir z przewieszoną przez ramie torbą podróżną.
-Zostajecie
na noc?-Spytałam witając się z chłopakiem.
-Wydaje
mi się, że musimy trochę pogadać i wolę, żebyśmy zrobili to
tutaj...-Mruknął Cameron i uśmiech momentalnie zniknął mu z
twarzy. Weszliśmy na werandę i patrzyłam jak chłopaki witają się z Marcusem i Elizabeth. Chwile później zostaliśmy sami, gdyż
reszta poszła do domu.
-Stało
się coś?-Spytałam siadając na drewnianej ławie tuż obok Cama.
Pokiwał głową i zamyślił się a ja zmarszczyłam brwi
zastanawiając się nad powodem takiego zachowania czarnookiego.-Chodzi
o tę współpracę z agencją?-Podsunęłam. Parker posłał mi smutne spojrzenie a w jego oczach nie było nic oprócz smutku i poczucia winy.
Wyglądał, jakby miał się zaraz rozpłakać i do głowy od razu
przyszły mi najgorsze myśli.-Dlaczego nie chcesz mi powiedzieć?
-Bo cię
stracę...-Szepnął spuszczając wzrok na swoje dłonie. Coś się
stało. Coś złego. A ja musiałam się dowiedzieć, co to takiego.
-Chodź.-Powiedziałam
stanowczo ciągnąc go za rękę. Wstał i posłusznie ruszył za
mną. Zamknęłam drzwi pokoju w którym miałam swoje rzeczy i
ułożyłam się wygodnie na łóżku nakazując by on zrobił to
samo. Zsunął buty i usiadał po turecku tak, żebym mogła go dobrze
widzieć.-A teraz masz powiedzieć mi wszystko od początku do
końca.-Zażądałam. Chłopak wziął głęboki oddech i przez chwilę
która ciągnęła się w nieskończoność oboje przyglądaliśmy się sobie w
milczeniu.
-Agencja
zaproponowała nam współpracę, żebyśmy razem spróbowali
schwytać Marshala. W zamian za pomoc członkowie ekipy dostaną
ułaskawienia i agencja da im spokój.-Powiedział na wydechu.
Uśmiechnęłam się radośnie.
-To
chyba dobrze...W końcu będziecie mogli wieść normalne życie. Z
dala od tych strzelanin i policji.-Chłopak natychmiast zaprzeczył
ruchem głowy.
-jak już Marshal zostanie aresztowany, albo zginie, Ja, Domi i Xander mamy
dobrowolnie oddać się w ręce agencji. To część umowy...-Szepnął
nie patrząc na mnie. Dopiero po jakimś czasie dotarło do mnie to,
co powiedział. Podniósł na mnie wzrok ale z jego oczu nie dało
się nic wyczytać.-Teraz znasz prawdę. Bałem się ci powiedzieć,
bo nie wiedziałem, jaka będzie twoja reakcja, ale teraz już wiesz.
Jeśli chcesz, wyjadę jeszcze dziś a ty zostaniesz tutaj. Tu jest
bezpiecznie, przynajmniej na razie.-Powiedział niemal bezgłośnie.
Siedzieliśmy wpatrzeni w siebie. Chyba czekał na to, że coś
powiem, ale ja byłam w zbyt wielkim szoku, żeby wydać z siebie
choć słowo. W końcu pokiwał głową, wstał i założył buty, po
czym ruszył w kierunku drzwi.
-Cameron...
-Wiem!-przerwał
mi.-Spierdoliłem. Z resztą nie pierwszy raz. I lepiej będzie, jeśli
odejdę. Właściwie, to wyświadczę ci tym niemałą przysługę.
Zasługujesz na kogoś lepszego niż taki skurwiel jak ja...-Warknął
jakby zły, otwierając drzwi. W ostatniej chwili rzuciłam się w ich
stronę i zatrzasnęłam je tuż przed nosem chłopaka. Pociągnęłam
go za warkoczyki i po chwili złożyłam na jego ustach krótki
pocałunek. Odsunęłam się i popatrzyłam na jego cudowną twarz.
Zaprzeczył ruchem głowy i chciał mnie wyminąć, ale zagrodziłam
mu drogę biorąc go za obie ręce.
-Nie
pozbędziesz się mnie tak łatwo...-Mruknęłam mu do ucha.
-Nie
jesteś wściekła?-Spytał zaskoczony. Objęłam go ramionami za
szyję i przyciągnęłam do siebie tak, że nasze usta dzieliły
milimetry.
-Jestem,
nawet nie wiesz, jak bardzo. I dlatego nie pozwolę ci uciec i
uniknąć rozmowy. Nie uważasz, że mi się to należy?
-Nie
wiem, czy potrafiłbym rozmawiać na ten temat.-Szepnął złączając
nasze usta. Odsunęłam się nieco.
-Będziesz
musiał.-Pociągnęłam go z powrotem na łóżko i usadowiłam się
na nim wygodnie.-A teraz czekam na wyjaśnienia. Czyj to był
pomysł?-Założyłam ręce na piersi.
Czy
byłam na niego zła? Bardzo. Ale jakieś wyjaśnienia mi się
należały. Właściwie, to nie wyobrażałam sobie że mogliby go z
powrotem przymknąć. Nie chciałam go stracić i wiedziałam, że mu
też na mnie zależy. I kiedy wyjaśniał mi wszystko po kolei i
mówił co działo się podczas mojej nieobecności to starałam się
jakoś go zrozumieć. Jakoś, bo to na co się zgodzili z jednej strony
było dla mnie nie do pomyślenia, ale z drugiej zachowali się tak,
jak powinni. W końcu zarówno Cam jak i reszta mają sporo na
sumieniu i niektórych czynów po prostu nie da się wytłumaczyć.
Zabijali i zdaję sobie sprawę z tego, że powinni skończyć w
więzieniu. Ale znam ich. Znam Camerona i wiem, że to tylko część jego. Potrafi być opiekuńczy i wrażliwy i gdzieś w nim kryje się
jeszcze mały chłopiec, który często lubi się ujawniać.
-...I
jeśli Isy naprawdę żyje i jest na łasce tego skurwysyna, to ja
muszę go dopaść, rozumiesz?-Mówił z przejęciem.-Za dużo już
mi odebrał, żebym dał sobie spokój. Skrzywdził i zabił
Cornelię, odebrał córkę a teraz próbuje odebrać i ciebie. I to
się skończy w chwili, kiedy jeden z nas umrze. Albo on, albo ja,
Eva.-Skończył czekając na moją reakcję. Zamrugałam kilka razy
żeby pozbyć się łez które napływały mi do oczu i pokiwałam
głową. Po części byłam dumna z Camerona, że jednak potrafi się
tak zachować.
-I nadal myślisz, że jesteś nic nie wartym skurwysynem?-Spytałam spoglądając na niego.
-Eva...Znasz mnie od zaledwie kilku tygodni...Nawet nie wiesz, jakim potrafię być dupkiem...-Mruknął i uśmiechnął się gorzko.-Robiłem w przeszłości rzeczy, o których nawet nie masz pojęcia...
-Ale teraz zachowujesz się w pewien sposób bohatersko.-Przerwałam mu zmniejszając odległość między nami do zaledwie kilku centymetrów. Chyba nie spodziewał się, że to powiem, bo przechylił lekko głowę i zamyślił się.-Jestem z ciebie dumna, wiesz?-Szepnęłam całując go w kącik ust. Wyglądał słodko taki zamyślony, jakby był w swoim własnym świecie. Po kilku sekundach na jego twarzy zaczął pojawiać się nieśmiały uśmiech, co było dla mnie nowością. Cameron się zarumienił! Popatrzył na mnie a w jego oczach dostrzegłam rozbawienie.
-Do czego zmierzasz?-Spytał patrząc to na mnie, to na łóżko. zaczęłam bawić się jego warkoczykami.
-Liczę, że pomożesz mi pozbyć się nadmiaru energii...-Mruknęłam.
Na te słowa Cameron od razu zareagował składając na moich ustach długi i namiętny pocałunek. To tylko jeszcze bardziej mnie podnieciło, szybko ściągnęłam z niego koszulkę i spodnie. Po chwili ja byłam już w samych majtkach a on lekko masował moje sutki całując mnie po szyi. Czułam się taka niewyżyta a moje pragnienie rosło z sekundy na sekundę, kiedy patrzyłam na jego cudowne ciało. Sama się sobie dziwiłam że mam tyle energii, mimo iż chwile wcześniej bałam się wstać z łóżka. Nie wiem, co mnie do tego podkusiło, ale pchnęłam go z całych sił na łóżko i zaczęłam się na nie wspinać. Widząc zaskoczenie w oczach Cama, zsunęłam z niego bokserki i złapałam za jego członka, lekko poruszając ręką w górę i w dół. Całując czubek jego przyrodzenia słyszałam jak mój facet lekko pojękuje a jego oddech przyspiesza. Ten dźwięk sprawił, że nie byłam już w stanie nad sobą panować. Szybko rozebrałam się do końca i usiadłam lekko rozkrokiem na udach Cama. Powoli zbliżałam się do jego penisa jednocześnie masując go dłońmi. Chwile potem poczułam go w sobie i zaczęłam się delikatnie unosić i opadać. To sprawiło że przez moje ciało przeszedł dreszcz rozkoszy a z moich rozchylonych ust zaczęły wydobywać się pojękiwania. Czułam że Cam zaczyna przejmować kontrolę więc momentalnie się zatrzymałam i kazałam mu się uspokoić. Złapałam za jego nadgarstki i unieruchomiłam mu je nad głową, tak że moje piersi falowały nad jego oczami. Od razu złapał z nimi kontakt i zaczął lekko muskać je językiem, co przyprawiło mnie o gęsią skórkę. Parę sekund później już złapałam rytm i pewnymi, posuwistymi ruchami sprawiałam że Cam coraz głośniej pojękiwał i sapał, omiatając moje sutki swoim ciepłym oddechem. Przyśpieszając moje ruchy czułam jak penis Camerona nabrzmiewa we mnie do granic możliwości. Orgazm który nadszedł był tak silny i zniewalający że nie byłam w stanie siedzieć prosto a moim ciałem wstrząsnęły spazmy. Czarnooki w tym czasie złapał mnie za pośladki i ściskał z całych sił, dysząc z rozkoszy.
-Może wspólny prysznic?-Zasugerowałam po chwili cicho, spoglądając w jego błyszczące, czarne oczy. Oplatałam nogami jego biodra, kiedy niósł mnie do łazienki, całując agresywnie. Gdy zimny strumień wody spłynął na moje plecy, mój oddech znowu stał się urywany. Cam złożył parę lekkich pocałunków na moim dekolcie i zjechał dłonią w dół mojego brzucha.
-Teraz moja kolej...-Mruknął mi do ucha po czym zaczął zataczać dłonią kółka po moim podbrzuszu i powoli posuwał się w dół, jednocześnie całując moją szyję i wrażliwe miejsce za uchem. Na zmianę wsuwał we mnie jeden palec i szybko go wyciągał jednocześnie drugą dłonią masując moją kobiecość. Moje wykończone ciało natychmiastowo odzyskało siły a podniecenie powróciło wraz z pierwszym pocałunkiem. Gdy Cam stwierdził że już wystarczy pieszczot, odwrócił mnie i lekko pochylił. Wszedł we mnie wolno i delikatnie, ale następne jego ruchy były już znacznie szybsze i stanowcze. Jego dłonie wędrowały od moich pośladów do ramion, sprawiając że cała moja skóra pokryta była gęsią skórką. Szczyt tym razem nadszedł znacznie szybciej niż poprzednio i oboje już po chwili jęczeliśmy i wiliśmy się z rozkoszy. Gdy Cam skończył we mnie już po raz drugi, odwróciłam się do niego twarzą, złożyłam lekki pocałunek na jego ustach a on wyszeptał ciche "dziękuję". Namydliłam mu klatkę piersiową i szyję. Gdy skończyliśmy prysznic, oboje byliśmy tak padnięci że zasnęliśmy w swoich objęciach.
Na te słowa Cameron od razu zareagował składając na moich ustach długi i namiętny pocałunek. To tylko jeszcze bardziej mnie podnieciło, szybko ściągnęłam z niego koszulkę i spodnie. Po chwili ja byłam już w samych majtkach a on lekko masował moje sutki całując mnie po szyi. Czułam się taka niewyżyta a moje pragnienie rosło z sekundy na sekundę, kiedy patrzyłam na jego cudowne ciało. Sama się sobie dziwiłam że mam tyle energii, mimo iż chwile wcześniej bałam się wstać z łóżka. Nie wiem, co mnie do tego podkusiło, ale pchnęłam go z całych sił na łóżko i zaczęłam się na nie wspinać. Widząc zaskoczenie w oczach Cama, zsunęłam z niego bokserki i złapałam za jego członka, lekko poruszając ręką w górę i w dół. Całując czubek jego przyrodzenia słyszałam jak mój facet lekko pojękuje a jego oddech przyspiesza. Ten dźwięk sprawił, że nie byłam już w stanie nad sobą panować. Szybko rozebrałam się do końca i usiadłam lekko rozkrokiem na udach Cama. Powoli zbliżałam się do jego penisa jednocześnie masując go dłońmi. Chwile potem poczułam go w sobie i zaczęłam się delikatnie unosić i opadać. To sprawiło że przez moje ciało przeszedł dreszcz rozkoszy a z moich rozchylonych ust zaczęły wydobywać się pojękiwania. Czułam że Cam zaczyna przejmować kontrolę więc momentalnie się zatrzymałam i kazałam mu się uspokoić. Złapałam za jego nadgarstki i unieruchomiłam mu je nad głową, tak że moje piersi falowały nad jego oczami. Od razu złapał z nimi kontakt i zaczął lekko muskać je językiem, co przyprawiło mnie o gęsią skórkę. Parę sekund później już złapałam rytm i pewnymi, posuwistymi ruchami sprawiałam że Cam coraz głośniej pojękiwał i sapał, omiatając moje sutki swoim ciepłym oddechem. Przyśpieszając moje ruchy czułam jak penis Camerona nabrzmiewa we mnie do granic możliwości. Orgazm który nadszedł był tak silny i zniewalający że nie byłam w stanie siedzieć prosto a moim ciałem wstrząsnęły spazmy. Czarnooki w tym czasie złapał mnie za pośladki i ściskał z całych sił, dysząc z rozkoszy.
-Może wspólny prysznic?-Zasugerowałam po chwili cicho, spoglądając w jego błyszczące, czarne oczy. Oplatałam nogami jego biodra, kiedy niósł mnie do łazienki, całując agresywnie. Gdy zimny strumień wody spłynął na moje plecy, mój oddech znowu stał się urywany. Cam złożył parę lekkich pocałunków na moim dekolcie i zjechał dłonią w dół mojego brzucha.
-Teraz moja kolej...-Mruknął mi do ucha po czym zaczął zataczać dłonią kółka po moim podbrzuszu i powoli posuwał się w dół, jednocześnie całując moją szyję i wrażliwe miejsce za uchem. Na zmianę wsuwał we mnie jeden palec i szybko go wyciągał jednocześnie drugą dłonią masując moją kobiecość. Moje wykończone ciało natychmiastowo odzyskało siły a podniecenie powróciło wraz z pierwszym pocałunkiem. Gdy Cam stwierdził że już wystarczy pieszczot, odwrócił mnie i lekko pochylił. Wszedł we mnie wolno i delikatnie, ale następne jego ruchy były już znacznie szybsze i stanowcze. Jego dłonie wędrowały od moich pośladów do ramion, sprawiając że cała moja skóra pokryta była gęsią skórką. Szczyt tym razem nadszedł znacznie szybciej niż poprzednio i oboje już po chwili jęczeliśmy i wiliśmy się z rozkoszy. Gdy Cam skończył we mnie już po raz drugi, odwróciłam się do niego twarzą, złożyłam lekki pocałunek na jego ustach a on wyszeptał ciche "dziękuję". Namydliłam mu klatkę piersiową i szyję. Gdy skończyliśmy prysznic, oboje byliśmy tak padnięci że zasnęliśmy w swoich objęciach.
Rozdział z dedykacją dla mojej siostry, bez której końcowej scenki by nie było (jej, w przeciwieństwie do mnie, takie romanse się podobają) :) Kocham cię głupku :*
Rozdział mi się nie podoba. I nie zdziwię się, jeśli wasze zdanie będzie podobne. Za dużo romansu, nie wspominając już o końcówce. Zdecydowanie wolę pisać o jakiejś tragedii niż o miłości, ale jako że Evy ostatnio było mało, tak więc niech już będzie. I wiem, że ona w tym rozdziale się zachowuje jakby nigdy nic, ale uwierzcie, to dopiero jest początek :) Jeszcze będzie i tragizm i ból i płacz. Na wszystko przyjdzie pora :)
A tak nieco zbaczając z tematu...To jest ostatni rozdział, jaki miałam napisany. Mam już zaplanowaną całą historię do końca i właściwie to mogłabym zacząć pisać kolejne rozdziały, ale najzwyczajniej nie mam czasu. Postaram się stworzyć coś przez następny tydzień, ale nie wiem, czy mi się uda. Póki co czekam na wasze opinie nawet te od anonimów :*
Sekretna
huehuehuehue romansidła górą! scenki miłosne górą! i tak wiem że lubisz czytać takie scenki w moim wykonaniu xDD nie bd sie rozpisywać bo kurde musze czytać lekture xD
OdpowiedzUsuńale luv <3 sister
Kolejny cudowny i zaskakujący rozdział ;P
OdpowiedzUsuńCieszę się, że ten rozdział jest spokojny i nikogo w nim nie mordujesz ani nie krzywdzisz, nie ma też zaskakujących informacji, które zmieniają tok wydarzeń.
Taka przerwa przyda się nam wszystkim.
Cam jest taki słodki! Zrobił jej niesamowitą niespodziankę, a to jak jej wyjaśniał całą sytuację... Genialnie to napisałaś.
Powoli zbliżam się do zakończenia...I muszę przyznać, że wyszło Ci po prostu zajebiście! Lubię czytać takie.. szczegółowe opisy ;* I w sumie liczę na więcej!!
Może scenka z Rocket i Xanderem? :*
Ogólnie uważam, że to jeden z lepszych rozdziałów jakie napisałaś ;*
Życzę wenyyy i czasu na pisanie ;*
Buziaaaaki ;*
Wreszcie Eva! Nie wiesz, jak się cieszę, że wróciła. Tęskniłam trochę za jej perspektywą, ale w końcu się doczekałam. Na początku myślałam, że będzie kolejny opis jej przemiany, ale jestem zadowolona, że się to wszystko zakończyło i Eva wróciła do normalności. Jestem w dalszym ciągu mega ciekawa, jakie zdolności będzie posiadała i co takiego je w niej aktywuje. Jest tak bardzo emocjonalna, że w każdej chwili może się to zdarzyć. Aż nie mogę się doczekać nooo! :D
OdpowiedzUsuńBrawa dla Camerona, że przyznał się do wszystkiego. Już myślałam, że stchórzy, ale nie. Zachował sie jak facet i spodobało mi się, że zdecydował się na szczerość. Reakcja Evy trochę mnie zaskoczyła, bo spodziewałam się ogromnego wybuchu. Dlatego ją też podziwiam, że wspaniale się zachowała. A propos, ciekawa jestem, czy ta Eva przed przemianą zachowałaby się podobnie, czy jednak byłaby w piekielnej furii :D
No ale końcówka: O MASZ. Szczerze, nie lubię aż tak szczegółowych opisów seksu, dlatego przeleciałam tylko wzrokiem po akapitach, przepraszam.
Pozdrawiam serdecznie! Trzymaj się :*
Jutro prawdopodobnie pojawi się u mnie nowy rozdział,więc korzystając z okazji, zapraszam :D
No nie... Dałaś czadu w tym rozdziale;D I wygląda na to jakby pisało Ci się go nadzwyczaj łatwo:D Ale zacznę od początku, bo się pogubię.
OdpowiedzUsuńMiło widzieć Evę w pełni sił. Obawiałam się, że regeneracja będzie przebiegała wolniej, ale widać, że dziewczyna jest bardzo silna skoro przeszła tak bolesną przemianę. Podobało mi się to, że nie użalała się nad swoim losem, nie skrzeczała jak bardzo jej źle, a stanęła na nogi jak prawdziwa bohaterka i wzięła w garść. Ciekawa jestem kiedy i w jaki sposób ujawnią się jej zdolności. Mam wrażenie, że gdy Cam znajdzie się w opałach, ale to tylko taki mój pomysł xD Ciebie nie da się przewidzieć, więc wątpię, że mam rację. Tęsknota wyczuwalna była między nimi od razu. Rzucili się na siebie jak wygłodniałe lwy, ale jakoś mnie to nie dziwi. W końcu żywią do siebie wielkie uczucia, więc nie dziwię się, że po tak długim czasie rozłąki ogarnęła ich taka namiętność. Nie sądziłam jednak, że Eva jest w łóżku taką kocicą. W końcu jakby nie patrzeć to bardzo młoda dziewczyna, która całkiem niedawno straciła dziewictwo, a tu ewidentnie ona zainicjowała stosunek. Ah, czego Camowi więcej potrzeba? No i zrozumiała jego sytuację. Dziwi mnie, że nie załamała sie, nie zasmuciła i przyjęła to w miarę spokojnie. Ja bym chyba oszalała wiedząc, że niedługo stracę swojego mężczyznę.
Czekam na kolejny! ;)
Pozdrawiam;*
Po raz pierwszy weszłam na Twojego bloga pod koniec wakacji (od razu przepraszam, że komentarz dopiero teraz, ale niestety jakoś tak mi wyszło) i pochłonęłam całość bardzo szybko. Prawdę mówiąc przy pierwszych rozdziałach kiedy "cudowny" Cam co chwila ratował Evę doszłam do wniosku, że ta ich "miłość aż po grób" to leciutko przesadzona. Bo poznaje gościa i już chwilę później żyć bez niego nie może (wiem że może trochę bezduszna jestem, ale takie moje zdanie ;) ).
OdpowiedzUsuńI trochę podejrzewałam, że wyskoczysz z czymś jeszcze bardziej zaskakującym, w stylu Cama zagrażającego Evie, po czym zawiesisz bloga a ja mimo że takich rzeczy nie lubię będę usychać z ciekawości ;)
Ale jakoś tak to napisałaś że całkowicie wsiąkłam w opowiadanie i przestałam rozmyślać nad teoriami spiskowymi bo autentycznie oczarowałaś mnie swoim talentem pisarskim. ;)
Każdy ma własny styl i pewnie parę rzeczy napisałabym po swojemu, ale Twój sposób na przedstawianie fabuły jest świetny !
W każdym rozdziale zaskakuje mnie odwaga z jaką podchodzisz do różnych "zagadnień" począwszy od używania wulgaryzmów (fajnie, że nie przesadzasz ale za to wykorzystujesz do wzmocnienia wypowiedzi) aż do ostatniej sceny.
Długość idealna (a nawet mogą być dłuższe !!!) więc nie musisz się tłumaczyć w każdym poście. :D
Mam szczerą nadzieję, że będziesz pisać jak najczęściej i właśnie wytrwałości Ci życzę, bo z pomysłowością to problemów raczej nie masz :) Każdy rozdział to nowe pozytywne zaskoczenie, więc tylko tak dalej!
Powodzenia
Nowa Czytelniczka
Ohohohohoh ! Zarąbiaszcze ! Nie no serio, super. Big love *-*. Ale liczyłam, że w tym rozdziale dowiemy się jakie Eva miała moce, jednak nie szkodzi, będę czekać na nexta ;3
OdpowiedzUsuńNie wyobrażam sobie, co będzie kiedy Cam i chłopcy trafią do więzienia. Masakra, ta niepewność. No ale rozdział świetny. Gud lak xDD
Heej! ;)
OdpowiedzUsuńZacznę od początku, żeby ten komentarz miał ręce i nogi.
Cieszę się, że to już koniec przemiany Evy. Bałam się, że dziewczyna może coś komuś zrobić, gdy wpadnie w szał. Ale zapomniałam, że ani Marcus, ani Elizabeth nie są nieświadomi tego, co się działo z Evą. Mimo to cieszę się, że to już koniec. I niby zapowiadasz brak sielanki, ale nie obawiam się tego, bo Eva wyszła z tego wszystkiego silniejsza nie tylko fizycznie, również psychicznie. I wiem, że co by nie było da radę. ;)
Dobrze, że Cami tak szybko ją odwiedzł. Dziewczyna potrzebuje jego wsparcia. I dobrze się stało, że dowiedziła się prawdy. Lepiej dla Cama. Bo gdyby to ukrywał, to byłoby dużo gorzej.
I mamy wątek miłosny! Nie będę się na jego temat wypowiadać, bo mi -18 nie pozwala, ale cieszę sie, że do tego doszło, bo mam wrażenie, że dzięki temu więź między nimi się pogłębiła.
Pozdrawiam! xoxo
Wreszcie jestem! Wybacz tak długą zwłokę, ale byłam na obozie anglojęzycznym i.... tak jakoś wyszło ;)
OdpowiedzUsuńRozdział... hymmmm..... inny xD
Dużo miłości, fakt, ale nie żeby było tragicznie, jest po prostu inaczej. Rzecz jasna wolę te rozdziały, gdzie jest więcej akcji, ale przynajmniej teraz mamy świadomość, że z Evcią już wszystko ok :>
Lecę nadrabiać kolejne rozdziały :*
Cieszę się, że z Evą już wszystko w porządku, że dobrze się czuje i że Cam znowu jest przy niej. Powiem szczerze, że wiadomość o decyzji Cama przyjęła zaskakująco dobrze, choć może to dlatego, że jest w szoku, stęskniła się za ukochanym i nie do końca zdaje sobie sprawę ze wszystkich konsekwencji.
OdpowiedzUsuńPodobało mi się zachowanie Cama w tym rozdziale - jest taki słodki.
Sparks ;*