niedziela, 28 września 2014

Wybór z re­guły pros­ty, zaw­sze go masz. Z na­tury trud­ny, nie zaw­sze dob­rze wybierasz.

Przeciągnęłam się leniwie, kiedy poczułam czyjąś dłoń masującą mój brzuch. Otworzyłam oczy żeby zobaczyć promienny uśmiech i błyszczące spojrzenie Camerona. Oparłam się na łokciach i pocałowałam go w czubek nosa. Czarnooki przyglądał mi się intensywnie i przez chwilę wyglądał, jakby coś go zaniepokoiło.
-Co się znowu stało?-Spytałam chichocząc bo rozbawił mnie ten widok.
-Nie uznaj mnie za durnia, ale coś się w tobie zmieniło...-Rzekł nad wyraz poważnie. Lustrował moją twarz a ja musiałam powstrzymywać się, żeby ponownie nie wybuchnąć śmiechem.
-Niby co takiego, poza tym że niedługo zmienię się w wilkołaka?-Spytałam starając się, żeby mój głos brzmiał poważnie, a kąciki jego ust ponownie delikatnie się uniosły.
-Mówię serio, Eva. Wyglądasz i zachowujesz się zupełnie inaczej. Zupełnie jak nie ty. I wyglądasz...Doroślej. Naprawdę!
-A niby czemu tak uważasz?-Teraz byłam już lekko zaniepokojona.
-Sam nie wiem...Ale coś w tym jest, uwierz mi.
-Oj, nie marudź i chodź pod prysznic.-Wstałam i pisnęłam, kiedy zszedł szybko z łóżka i wziął mnie na ręce. Przylgnęłam do jego ciepłego ciała i zaczęłam całować po policzku.
Postawił mnie przed lustrem a sam zaczął odkręcać wodę i krzątać się w poszukiwaniu czystych ręczników. Przyjrzałam się swojemu odbiciu i zamarłam na moment.
-Cami...-Pisnęłam. Tym razem to on się zaśmiał.-Moje ręce...-Pokazałam swoje przedramiona. Po wczorajszych zadrapaniach nie było najmniejszego śladu. Wszystkie siniaki zniknęły a ja wyglądałam jakbym wróciła z jakiegoś luksusowego spa.
-Śliczne, jak cała ty. O co ci...
-Rany!-Niemal krzyknęłam i w sumie nie tyle z przerażenia, co z podniecenia.-Wczoraj byłam cała posiniaczona i podrapana i dzisiaj nie ma po tym nawet śladu!-Czarnooki przekrzywił głowę i zaczął przyglądać mi się krytycznie. Prychnęłam.
-Nie wiem, jak to ująć, ale ty nie miałaś wczoraj żadnych zadrapań...
-Jak to nie?-Przerwałam mu.
-Rozbierałem cię, Eva! Widziałbym, gdyby twoja skóra była w jakikolwiek sposób skażona. Wyglądałaś tak, jak teraz. Perfekcyjnie. A jeśli tak nie było, to znaczy, że...
-Że co?-Spytałam zakładając ręce na piersi. Jakoś w międzyczasie zupełnie zapomniałam o tym, ze oboje jesteśmy bez ubrań.
-Trzeba skontaktować się z Nicholasem.-Powiedział jakby sam do siebie, prowadząc mnie z powrotem do pokoju.
-Czyli co? Nici z wspólnego prysznica?-Spytałam nadąsana. Naprawdę nie tak wyobrażałam sobie dzisiejszy poranek. Zmrużyłam oczy kiedy rzucił we mnie moimi dżinsami.
-Naprawdę chciałbym, ale to nie może czekać. Tylko on potrafi to wyjaśnić.-Mruknął zakładając spodnie i szukając butów. Przewróciłam oczami i z niezadowoleniem wypisanym na twarzy zaczęłam ubierać się z ociąganiem. Szłam za nim szybko w stronę kuchni, gdzie Amir rozmawiał o czymś z Marcusem a Elizabeth zmywała naczynia.-Zbieraj się, jedziemy!-Rzucił w stronę szatyna.
-Co? Jeszcze nie dojadłem śniadania...
-Zjesz w drodze. Musimy jak najszybciej zawieźć małą do Nicka.
-A ty nie potrafisz jej należycie zaspokoić?-Zakpił a ja posłałam mu mordercze spojrzenie.
-Potrafię lepiej niż ty Kasandrę. Widziałem cię w akcji...Nic wartego uwagi...-Odgryzł się czarnooki przyśpieszając kroku.
Al Kadi zaczął mruczeć coś w nieznanym mi języku ale dołączył do Parkera. Stałam przez chwilę na środku kuchni aż w końcu czując na sobie spojrzenia Marcusa i mojej ciotki wzruszyłam bezradnie ramionami i udałam się za chłopakami.
-Co w tym złego? Po prostu rany mi się szybciej goją, to chyba dobrze...-Zaczęłam wsiadając na tylne siedzenie samochodu. Obok mnie Amir postawił czarną torbę i zaraz potem ruszyliśmy z piskiem opon. Przewróciłam oczami.
-To może być, a raczej na pewno jest efekt przemiany. A jeśli tak, to trzeba dokładnie poznać zasady jego działania.-Mruknął Cam wyjątkowo skupiony na drodze. Amir przytaknął niemal natychmiast.
-I trzeba nauczyć cię jak należycie z niego korzystać...Co będzie trochę trudne, bo z tego co się orientuję to nikt jeszcze takich zdolności nie ma...Mylę się?-Spytał wyjmując ze schowka małą paczkę.
Cami zaprzeczył ruchem głowy i przez chwilę jechaliśmy w milczeniu. Chłopaki zajadali się suszonymi owocami. Nie cierpię suszonych owoców.
-Gdzie jesteście?-Odezwał się w głośnikach Xander, przerywając w końcu ciszę.
-Za kilka minut będziemy...
-Jedźcie pod adres, który wam wyślę. To pilne.-Odezwał się najstarszy Parker i rozłączył. Amir wziął nieduże urządzenie do ręki i zaczął sprawdzać coś na ekranie dotykowym.
-Dlaczego mamy jechać do więzienia agencji w Los Angeles?-Spytał po chwili marszcząc brwi. Cam spojrzał na wyświetlacz i sprawnie zawrócił auto, na podjeździe stacji benzynowej.
-Nie wiem, ale nie podoba mi się to. Połącz mnie z nim.-Zażądał.
-Cameron, naprawdę nie mam czasu...Mów szybko!-Usłyszałam po chwili.
-Evie nadzwyczajnie szybko goją się rany, a ty ni z tego ni z owego wysyłasz nas do Los Angeles. I to do miejsca, do którego raczej nie chcę wracać. Mów, co jest grane, albo jedynym miejscem w które się udam będzie moja sypialnia.-Ton Camerona był nad wyraz stanowczy i zniecierpliwiony. Chyba stracił dobry humor ale dobrze, że nie przeze mnie.
-Dziś w nocy nowy naczelnik otrzymał cztery głuche telefony a w całym budynku podobno śmierdzi trupem.Wysłałem tam już Trevora i Chrisa sam zaraz jadę. Ale to, że Eva jest z wami...To nieco komplikuje całą sprawę.
-Czemu?-Przerwałam mu nico zirytowana.-Czyli mogę być świadkiem strzelanin i pościgów, ale jak przychodzi co do czego to taka wycieczka jest zbyt niebezpieczna, tak?-Spytałam z kpiną, zakładając ręce na piersi.
-Wystarczające zagrożenie stwarza dla ciebie twój ojciec, a to na pewno jego sprawka i...
-I albo jedziemy tam we troje, albo biorę chłopaków i będą robić mi za tragarzy podczas zakupów. Twoja decyzja!-Amir uśmiechnął się lekko, ale widząc moja poważną minę natychmiast spoważniał.
-Dobra...Niech ci będzie...Ale tak właściwie, to po co ty chcesz tam jechać?-Spytał z rezygnacją.
-Nie chce, ale ostatnie kilka dni spędziłam w szczelnie zamkniętym pomieszczeniu i najzwyczajniej w świecie mi się nudzi!-Stwierdziłam może trochę za ostro i oparłam się z powrotem o siedzenie.
Cami Zamienił jeszcze kilka słów z bratem i rozłączył się. Jako że do celu było jeszcze daleko, pozwoliłam sobie na krótką drzemkę, którą zaliczam do niezbyt udanych bo siedzący z przodu chłopcy rozmawiali zawzięcie o jakichś częściach samochodowych. Rzeczywiście bardzo pasjonujące. Na dobre odzyskałam świadomość dopiero kiedy Cam otworzył mi drzwi, żebym mogła wysiąść. Wygramoliłam się z samochodu z ociąganiem i ziewnęłam głośno. Rozejrzałam się dookoła. Wszędzie kręcili się ubrani w mundury, uzbrojeni ludzie. Zauważyłam też kilku w zwykłych ubraniach i trzech w garniturach.
-Co tu robi FBI?-Amir popatrzył na tych ostatnich.
-To co zwykle. Wpieprzają się w nie swoje sprawy...-Dobiegł nas z tyłu damski głos. Odwróciliśmy się jak na komendę. Szła do nas młoda, ciemnoskóra dziewczyna z czerwonymi włosami. Podała mi rękę i uśmiechnęła się pogodnie.-Mia.-Powiedziała krótko.
-Eva.-Odpowiedziałam przekrzykując odgłos silników motorów który nagle rozległ się na parkingu. Chwilę potem wjechały trzy pojazdy. Z jednego niemal od razu zsiadł Xander i zdjąwszy z siebie plecak, wyjął z niego czarny laptop.
-No, rzeczywiście trochę tu śmierdzi...-Stwierdził od razu. Zauważyłam, że podeszło do nas kilku mężczyzn w mundurach którzy w osłupieniu przyglądali się jak z jednego z motoru schodzi Domi i standardowo poprawia sobie fryzurę, przeglądając się w lusterku.
-Wysłałam ci już plany budynku łącznie z rozłożeniem szybów wentylacyjnych.-Powiedziała rzeczowo Mia. W jej ręku nie wiadomo skąd wziął się mały laptop a dziewczyna podobnie jak Xander już w nim coś sprawdzała.
-Dobrze...Zakładam, że trup właśnie tam się znajduje...Gdzie naczelnik?-Spytał zamyślony, spoglądając na gości w mundurach. Wyłonił się ten, który jako jedyny miał na sobie zwykłą koszulę i marynarkę.
-Mike Nelson.-Powiedział wyciągając rękę w stronę Parkera. Ten uścisnął ją przyglądając się badawczo nowo poznanemu.
-Dobrze...Możemy przenieść się gdzieś...Indziej?-Spytał rozglądając się po parkingu. Większość spojrzeń i tak utkwiona była w chłopakach, czemu ja się w sumie wcale nie dziwiłam.
-Może u mnie w biurze?-Zaproponował brunet i bez słowa zaczął prowadzić nas po wąskich korytarzach. Po kilku minutach i ja poczułam zapach...Padliny? Na pewno czegoś martwego.
-Zgaduje, ze w najbliższym czasie nie mamy szans na odrobinę prywatności?-Spytałam Cama szeptem. Co poradzę, że ciągle miałam na niego chęć? Popatrzył na mnie i wziął na kolana, kiedy siadaliśmy na sofie w biurze Mike. Natychmiast zmieniłam pozycje tak, że siedziałam okrakiem na jego udach i obejmowałam ramionami za szyję.
-Prowokujesz mnie...-Mruknął mi do ucha, na co ja uśmiechnęłam się zadziornie.
-Jak to dobrze, że ty panowanie nad emocjami masz opanowane do perfekcji...-Odszepnęłam przygryzając płatek jego ucha.
-Nie mógłbyś chociaż raz sobie darować, Parker?-Dobiegł mnie czyjś chrypliwy głos z tyłu.-Poza tym to jeszcze dziecko...-Warknął siedzący na przeciwko facet w ciemnym mundurze.
-Gdyby wyglądał jak ty, to dziecko nawet by go nie tknęło.-Warknęłam ostro patrząc na ogromny brzuch mężczyzny, zarost i siwiejące włosy. Wyglądał obleśnie. Popatrzył na mnie z oburzeniem, ale nie odezwał się więcej. Nie cierpię, gdy się mnie nazywa dzieckiem, czy smarkaczem.
-Przepraszamy za spóźnienie...Chris koniecznie musiał kupić sobie coś do żarcia...-Do pomieszczenia wszedł Trevor a zaraz za nim rozanielony Christopher.-Dodam tylko, że nic nie kupił a siedział tam ze dwadzieścia minut...
-Ale było warto!-Stwierdził brunet.-Mają świetnie wyszkolone kelnerki.-Mruknął wymownie.-Poza tym mam newsa! Trevor ma dziewczynę!-Niemal krzyknął.
-Och...Zamknij się.-Blondyn zmierzył go groźnym spojrzeniem.
-Kogo?-Cameron wyrażał szczere zainteresowanie.-Znamy ją?
-Nie zamierzam teraz o tym rozmawiać...
-Pewnie jest gruba i ma rozstępy...Inaczej by ją nam przedstawił.-Stwierdził Chris z ironicznym uśmiechem.
-Przykro mi, że przerywam tę jakże interesującą konwersację, ale mamy problem do rozwiązania...Śmierdzący problem.-Odezwał się chłodno Xander.-Mia sprawdzi telefon Mike i dowie się, kto do niego dzwonił, a reszta a właściwie Trevor, szuka tego trupa.-Wskazał długopisem w stronę blondyna, który kiwnął tylko głową.-Musisz wywęszyć, w jakiej części szybów wentylacyjnych się znajduje.
-Pewnie gdzieś gdzie jest najcieplej.-Stwierdziłam bawiąc się jednym z warkoczyków Camiego.-Przecież ten, kto go tam umieścił, chciał narobić smrodu, a ciało najszybciej zaczyna rozkładać się tam, gdzie jest najcieplej.-Powiedziałam widząc dwanaście par oczu wpatrzonych we mnie.
-Więc chodźmy.-Zadecydował najstarszy Parker wstając, a reszta poszła w jego ślady. Tylko Mia i Christopher zostali w biurze, żeby razem dojść, kto dzwonił do Nelsona.
Schodziliśmy po wąskich schodach i teraz naprawdę zaczynało cuchnąć. Smród wzmagał się coraz bardziej aż w końcu Trevor oparł się o ścianę i blady na twarzy stwierdził, że dalej nie da rady iść. Zostawiliśmy z nim Domeina który pomagał blondynowi utrzymać się na nogach. Mi osobiście smród nie przeszkadzał aż tak bardzo jak Xanderowi, który zasłaniał się bluzą i miał łzy w oczach.
-To gdzieś tutaj...-Stwierdził Amir idący przodem.-Ktoś musi tam wejść.-Wskazał dość szeroki szyb wentylacyjny. Chłopcy zaczęli patrzeć jeden na drugiego i pokazywać siebie nawzajem.
-Może ja?-Zaproponowałam w końcu.-W sumie mi ten smród za bardzo nie przeszkadza...Mogłabym to zrobić.-Popatrzyłam na pozostałych. Nie wyglądali najlepiej a Nicky ledwo trzymał się na nogach.
-Jesteś pewna?-Spytał Xander najwyraźniej niezbyt pewny tego pomysłu.
-Jestem pewna, że ty tego nie zrobisz. Właściwie żaden z was nie...Więc powiedzcie mi, którędy mam się tam dostać?-Zażądałam rzeczowo. Xander wyjął z kieszeni dwie słuchawki i jedną podał mi, a drugą włożył sobie do ucha.
-Cam pomoże ci wejść tędy.-Wskazał na kratkę wentylacyjną i podał mi mały śrubokręt.-Ja będę cię nawigował i mówił, gdzie się znajdujesz, także jakbyś się zgubiła, mów.-Pokazał mi plan całych szybów wentylacyjnych na wyświetlaczu swojego telefonu i wskazał, przy której części teraz się znajdujemy. Chwile potem Cami podniósł mnie mrucząc coś o niewyobrażalnym smrodzie a ja zajęłam się odkręcaniem śrubek. Po chwili znajdowałam się już w wąskim szybie. Rozejrzałam się na tyle, na ile mogłam i dostrzegłam z przodu rozwidlenie. Szybko doczołgałam się do niego.
-W którą stronę?-Spytałam i dopiero w tej chwili uderzył mnie rzeczywisty zapach. Odór był praktycznie nie do zniesienia i oczy zaszły mi łzami, ale nie mogłam się teraz wycofać. Pomyślałam przez chwilę, że to przecież nie żadne zwierzę, a ludzkie zwłoki tak cuchną co jeszcze bardziej mnie zniesmaczyło.
-Skręć w lewo. Będziesz zbliżała się do pieca. Może być ciepło.-Ostrzegł a ja zaczęłam czołgać się we wskazanym przez Parkera kierunku.
Rzeczywiście, po kilku minutach zrobiło się cieplej, a wręcz gorąco, ale z tego wnioskowałam, ze muszę być już niedaleko. Kiedy blacha była już tak gorąca, że nie mogłam długo trzymać na niej nagich rąk, zobaczyłam przed sobą czyjeś nogi.
-Chyba go mam.-Powiedziałam poprawiając w uchu słuchawkę i pociągnęłam za nogawkę spodni. Musiałam go stamtąd jakoś wydostać, a ciągniecie zwłok za sobą to był jedyny sposób.
-Świetnie! Cofnij się a potem w prawo. Będziesz miała kratkę wentylacyjną. Chyba dasz radę przecisnąć przez nią trupa.-Usłyszałam głos Xandera który nie krył zadowolenia.
Było mi cholernie gorąco a zwłoki były ciężkie i pot spływał mi po skroni, ale w końcu doczołgałam się do kratki gdzie Nicholas właśnie kończył odkręcać ostatnią śrubkę. Odsunął się a ja spróbowałam przedostać zwłoki na drugą stronę, co nie było łatwe nie tylko z uwagi na nieprzyjemny zapach, ale też fakt, że ciało było w stanie rozkładu i spuchło niewyobrażalnie. W końcu jakoś je przecisnęłam i sama wydostałam się, lądując miękko na ziemi. Obróciłam ciało ciemnowłosego mężczyzny na plecy a stojący za mną Nicholas, Cam, Xander, Amir, Mike i trzech facetów w mundurach wypuścili powietrze ze świstem. Przewróciłam oczami i otarłam pot z twarzy.
-To co teraz z nim robimy?-Spytałam trzymając się dłońmi za biodra i oddychając szybko.
-Trzeba go obejrzeć...-Xander zbliżył się do nieboszczyka i zaczął rozrywać jego koszulkę. Przyczynę śmierci nawet ja mogłam określić, widząc wielką dziurę na środku czoła mężczyzny. Na oko miał z czterdzieści lat, nie wiecej.-Bingo!-Krzyknął podniecony Parker ujawniając napis na brzuchu zabitego.

Zajrzyj do środka!

-To są chyba jakieś jaja...-Mruknął niezadowolony Amir.-I że mamy niby go otworzyć?
-Można poczekać na specjalistów, ale jeśli w środku jest bomba, to lada chwila możemy mieć problem.-Westchnął zrezygnowany Xander.-Nicholas, zajmij się tym.
-A dlaczego ja?-Oburzył się błękitnooki.-To śmierdzi! Jeśli najpierw schłodzisz mi to ciało, to mogę przeprowadzić choćby sekcję zwłok, ale w tym stanie go nie biorę.-Zasłonił się koszulką.
-Macie jakiś nóż?-Wymknęło mi się zanim zdążyłam pomyśleć.
-Chcesz...Chcesz to zrobić?-Spytał Mike najwyraźniej przerażony całą tą sytuacją.
-I tak już muszę wziąć prysznic. Najwyżej się trochę ubrudzę.-Mruknęłam biorąc od Nicholasa połyskujący sztylet. Uklękłam nad ciałem i popatrzyłam na nie niepewnie.-Jeśli po tym będę miała koszmary, to ty będziesz mnie przytulał i pocieszał w nocy.-Zwróciłam się z przekąsem do Cama i instruowana przez Nicholasa zaczęłam rozcinać skórę.
-...Świetnie mała! Teraz zajrzyj do żołądka...Może coś połknął.-Wysapał Nicky który cofał się coraz bardziej, przez co coraz trudniej było mi go usłyszeć. O dziwo widok czyichś wnętrzności nie przyprawił mnie o zawroty głowy czy odruch wymiotny. Było mi chwilami trochę słabo, ale chyba przez zmęczenie i sam odór. W pewnym momencie zauważyłam mały, mokry zwitek, szczelnie czymś oklejony. Wstałam i cała umazana krwią i nie wiem, czym jeszcze odwróciłam się w stronę chłopaków z triumfującym uśmiechem. Wyciągnęłam przed siebie rękę i podałam zwitek Xanderowi, który już po chwili zaczął scyzorykiem ostrożnie odrywać taśmę, którą szczelnie zaklejona była mała, żółta karteczka. Przeczytał tekst najwyraźniej kilkakrotnie i bez słowa, blady jak ściana podał go bratu.
-Co tam jest napisane?-Spytałam, ale Cam skutecznie uniemożliwił mi jej przeczytanie.-Co tam do kurwy jest napisane?!-Wrzasnęłam wyprowadzona z równowagi. Siłą wydarłam mu kartkę z rąk i zamarłam, po przeczytaniu.
Obaj jesteśmy ojcami
I obaj chcemy odzyskać córki
A zegar tyka...Tik, tak...
Cholernie późno wstawiam rozdział, ale to głównie dlatego, że jeszcze dzisiaj go kończyłam i poprawki zabrały mi trochę czasu. Rozdział może zniesmaczać, chociaż mnie osobiście bardzo przypadł do gustu. Ja rozumiem, że jest rok szkolny, nauka bo sama też przecież się uczę, ale siedem komentarzy to trochę mało...Ale nie narzekam i czekam na wasze opinie :* 
Sekretna 

11 komentarzy:

  1. Aahahaha, pierwsza ! Przepraszam, za rozczarowanie pozostałych xD
    Omg omg, ta karteczka *-*
    Ja bym się chyba pożygała gdybym miała robić to co Eva.
    Ale nie mogę, Cam musi oddać Evę, żeby odzyskać Issabel, tak ? Uhuhuhuhu, się dzieje. Tyle emocji !
    Ale chwila, dziwi mnie, że Eva się wogóle nie brzydziła, i te rany, które tak szybko się goją, niom ciekawe, ciekawe. Dobra, spadam. Nienawidzę matmy #-#. W każdym razie super rozdział, czekam na nexta :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Rzeczywiście, zniesmacza ten rozdział, ale był bardzo ciekawy! Nawet nie potrafiłabym wyobrazić sobie tego smrodu no i wnętrzności człowieka. Masakra. W ogóle to podziwiam Evę, że tyle trudnych zadań się zgłaszała. Była niewątpliwie bohaterką dnia! :D Och jak dobrze, że Eva wróciła, no i jeszcze bardziej odważna!
    Miałaś genialny pomysł z tą karteczką ukrytą we wnętrznościach zmarłego. Ja bym chyba na to nie wpadła :D Ale serio, podobało mi się. Tak rozkminiałam co takiego mogło ukrywać ciało i już myślałam, że serio, że bombę, ale nie. A te słowa w zawiniątku mocne!
    Pozdrawiam ;) Życzę weny ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. O tak...to jest to co Lubie. Ten rozdział jest genialny! Czekałam na coś takiego długo...i się doczekałam. Naprawdę niesamowite. Oczywiście jestem fanką Evy, a w tym wydaniu jeszcze bardziej ją lubię.
    Czekam na ciąg dalszy ;3
    Pozdrawiam
    Joanna

    OdpowiedzUsuń
  4. Wow! Tyle jestem w stanie powiedzieć po przeczytaniu!
    Dziewczyno! Tutaj jest tyle akcji i to wszystko jest tak świetnie napisane, że naprawdę chylę czoła!
    Eva się zmieniła. To widać. Ale wydaje mi się, że na lepsze. Wydoroślała i już nie zachowuje się jak nadąsana nastolatka - w większości przypadków. Z wyglądu nie jestem w stanie ocenić, ale na pewno zmieniła się w odważną kobietę, która jest w stanie pomóc, a nie chować się za chłopakami. Tego od niej oczekiwano, ale zaskoczenie chłopców mówi, że nie sądzili, że to się stanie tak szybko. W tej akcji to Eva przejęła kontrolę. Co może dziwić, bo to jej pierwsza tego typu akcja. Ale kto by się przejmował? Skoro tak dobrze jej poszło, to znaczy, że będzie naprawdę dobra, kiedy już nauczą ją wszystkich pożytecznych rzeczy. kto wie? Może kiedyś stanie się ich przywódcą? bo ma do tego spore predyspozycje!

    Jej dar samoleczenia też wydaje się niesamowity! Czytając poprzedni rozdział zastanawiałam się, dlaczego Cam nie zwrócił uwagi na jej siniaki i zadrapania. Naprawdę mnie to zdziwiło. A teraz wszystko jasne! Ale to by oznaczało, że ona się uzdrowiła naprawdę szybko, bo przecież Cam był na miejscu, kiedy tylko zeszła na dół.. No, spory dar, nie powiem! To również czyni ją niebezpieczną. Szybko się uzdrawia, a czy można ją zranić? Tego jeszcze nie wiemy. :)

    Eva ruszyła na polowanie, czy jej ojciec jest na to gotowy?
    Pozdrawiam! :**

    OdpowiedzUsuń
  5. Trochę zniesmaczył to prawda ;D
    Ale jak zawsze jest świetnie.. Tak świetnie wszystko opisujesz, że aż zazdroszczę Ci tej łatwości w pisaniu!
    Eva zachowuje się dziwnie.. Jest taka zimna i nie wiem jak to ująć w słowa, ale nie jest sobą.
    Co prawda dar ma świetny i na pewno bardzo się przyda biorąc pod uwagę co jej grozi.
    Akcja z trupem mnie..zdziwiła! Nie spodziewałam się, że ona rozetnie mu BRZUCH! No i będzie w nim grzebała.. Dobrze, że nie jadłam kolacji.. Ale ten napis na jego ciele "Zajrzy do środka" jakby to była jakies pudełko z niespodzianką.. Czad ;d
    Czekam na następny rozdział.. Mam nadzieję, ze skonfrontujesz Eve z jej ojcem..! <3
    Pozdrawiam i życzę mnóstwa weny ;*!

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej :* Wybacz, że tak późno przychodzę do Ciebie. Jak nie goni mnie czas, to po prostu nie mam nawet głowy na sklecenie czegoś, z czego mogłabym być zadowolona. Nie wiem dlaczego mnie tak to złapało, chyba naprawdę się wypalam, bo nawet komentarze mi nie idą.
    Miałam skomentować dwa rozdziały oddzielnie, jednak myślę, że zrobię to w jednym, ponieważ wiążą się ze sobą w pewien sposób i raczej bym się powtarzała pisząc dwa komentarze.

    Cam zauważył właśnie to, co ja zobaczyłam w poprzednim rozdziale – Eva się tak jakby zmieniła. Stała się doroślejsza i odważniejsza. W pewnym sensie jestem troszkę tym zawiedziona, bo lubiłam taką nieśmiałą i rozważną Evę, a po przemianie stała się zupełnie inna, dodatkowo taka niewyżyta. xD

    Teraz, po tym rozdziale i po przemianie Evy, gdy tak chętnie chciała jechać z Camem i resztą po tego trupa i tak chętnie uczestniczyła w całej tej akcji, mogłam w pewnym sensie dostrzec, że po tej całej przemianie, dla nich wszystkich coś co może odrażać normalnego człowieka, dla nich jest całkiem normalne. Chodzi mi głównie o śmierć. No, może Eva nie zabiła nikogo, jednak z taką łatwością podeszła do rozcinania tego trupa i grzebania w jego wnętrznościach. Muszę przyzwyczaić się do „nowej” Evy. :)

    Nie wiem czy dobrze zrozumiałam, bo ostatnio nawet to mi ciężko przychodzi, ale czyżby w tej wiadomości, chodziło o zdobycie Evy w zamian za córkę Cama? Jeśli tak, to wydaje mi się, że Cam teraz musi zmierzyć się z nie lada wyzwaniem i dokonać odpowiednich wyborów. Wierzę w to, ze nie podda się bez walki i wyjdzie z tego zwycięsko nie musząc wybierać po między ukochaną, a córką. Tym bardziej, że Eva go kocha i nie chciała go zostawić mimo faktu, że przyjdzie czas, kiedy zamkną go w więzieniu.

    http://nothing-happens-by-chance-flyaway.blogspot.com/
    buziak :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Hej!:)

    Rozdział był naprawdę świetny! Co jak co, ale opisywanie akcji i zaciekawianie czytelnika wychodzi CI znakomicie. Ostatnimi czasy akcja obracała się głównie wokół trojaczków i ich misji, a o Evie, która notabene jest chyba główną bohaterką było niewiele. A teraz jak już powróciła do życia (że tak powiem) po przemianie to dzieje się w jej zyciu aż nadto. Cam ma rację (mówię to chyba po raz pierwszy xD), rzeczywiście Eva się zmieniła. Nie wiem czy z wyglądu, ale na pewno z zachowania. Przede wszystkim przed przemianą była dziewczyną o wiele bardziej skromną i nieśmiałą. Teraz bez przerwy ogarnia ją ogromne pożądanie i stała się o wiele bardziej śmiała jesli chodzi o intymne sprawy. To niby normalne, ale dzieje się chyba za szybko. Ta cała przemiana w ogóle zdarzyła się zbyt szybko i wydaje mi się, ze Eva za bardzo upodabnia się do ukochanego. W końcu od tak zgłosiła się do szukania zwłok, bez problemu je rozcięła, nie sprawiło jej to żadnego problemu i nie przejęła się, że koło niej leży martwy człowiek. Trochę przeraża mnie jej nowe wcielenie, ale jestem strasznie ciekawa do czego jest zdolna.

    Pozdrawiam i czekam na następny! ;) Ściskam!:*

    OdpowiedzUsuń
  8. OMG!! Wdech wydech... no dajesz to tylko parę zdań...
    Hej Cudowny rozdział. Mowe mi odebrało! Kocham nowe wcielenie Evy.Czekam na next <3.
    Pozdrawiam i życzę weny.
    L.A

    OdpowiedzUsuń
  9. Super :)
    Dawaj dalej ;)
    Kocham twoje rozdziały <3
    Całuski :*****
    †Marika†

    OdpowiedzUsuń
  10. Wow. Ciekawie, ciekawie :3
    Podoba mi się ten rozdział i to bardzo mi się podoba.
    Eva i jej postaw - <3333333 To było mega, naprawdę.
    Mnie nic tu nie zniesmaczyło, a wręcz przeciwnie narobiło apetytu na więcej, więc śmigam pod kolejny rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Okej, po kolei, choć chciałoby się od razu zacząć od końca xD
    Czyżby gojenie się ran było zdolnością Evy? Mam nadzieję, że to tylko taki bonus, bo liczyłam na coś spektakularnego ;) Nie wiem tylko dlaczego, Cam od razu tak spanikował i dlaczego uzgadnianie tego z Nickiem nie mogło poczekać. A swoją drogą, moim zdaniem Cam pozwala sobie na trochę zbyt odważne żarciki w obecności swojego ojca i "matki" Evy.
    No ale dalsza akcja... *.* Świetnie wszystko opisałaś i muszę ci pogratulować pomysłu z tym trupem. Czy rozdział zniesmaczył... Starałam sobie tego nie wizualizować ze zbyt wielkimi detalami. Podziwiam Evę, że to wytrzymała i że odważyła się na sankcję zwłok i tak dalej. Pomysły Zacka na przekazywanie informacji nie są zbyt higieniczne xD

    OdpowiedzUsuń