niedziela, 5 października 2014

Poświęcić swo­je szczęście na rzecz tej dru­giej oso­by, po­nieważ ona bar­dziej go potrzebuje.

Z perspektywy Evy
Weszłam do pokoju strażników z owiniętą ręcznikiem głową i w czystych ubraniach. Zarówno truposzem jak i całym tym smrodem zajmowały się odpowiednie ekipy i zapach już nie był aż tak silny, co nie oznaczało, ze nie było go w ogóle. Chris odwiózł Trevora do domu, po tym, jak blondyn wyczerpany w końcu przestał wymiotować i mdleć. Jemu chyba z nas wszystkich najbardziej się udzieliło, ale nie ma co się dziwić, skoro ma wrażliwszy węch.
Zastałam Camerona w takiej samej pozycji jak czterdzieści minut temu, czyli siedzącego po turecku na sofie, z kubkiem kawy w ręku a wzrokiem utkwionym w napoju. Nie odezwał się nawet słowem odkąd zobaczył tamten świstek.
-Pogadaj z nim...Może ty do niego jakoś przemówisz...-Mruknął Domi, zachodząc mnie od tyłu i łapiąc za ramiona. Pokiwałam głową i podeszłam do czarnookiego, poprawiając ręcznik na głowie. Usiadłam przy nim i wyjęłam mu kubek z rąk. Nie protestował, ale nie spojrzał na mnie. Odwróciłam jego twarz w swoją stronę i zmusiłam, żeby na mnie popatrzył. Niechętnie, ale zrobił to a ja dostrzegłam w tych czarnych tęczówkach...No właśnie, co? Ból, niemoc, rezygnację? I zachłanność. Jakby w jednej chwili zaczął mnie pragnąć i wiedział, że ja czuję do niego to samo. Posadził mnie sobie na kolanach, wtulił się i zaczął oddychać szybciej.
-Nie oddam mu ciebie, rozumiesz?-Spytał szeptem odsuwając się ode mnie trochę. Nie odpowiedziałam. Bo co miałam powiedzieć? Że mi przykro? Że mu współczuję i gdybym mogła, to zamieniłabym się miejscami z Isobell? Mogłam tak zrobić.
-A jeśli on wcale nie chce mnie skrzywdzić?-Spytałam szeptem a on już całkiem się ode mnie odsunął.-Jeśli on po prostu pragnie mnie odzyskać tak, jak ty pragniesz odzyskać Isy? Może...Przystańmy na tę propozycję. Może po prostu...
-Nigdy więcej nie waż się tak mówić!-Upomniał mnie surowo i nie było w tym nawet grama delikatności.-Nie oddamy mu ciebie i odzyskamy Isy i Kierana. A ty nigdy więcej nie zaproponujesz czegoś takiego...-Popatrzył na mnie w oczekiwaniu na odpowiedź.
Pokiwałam głową trochę zbita z tropu, bo nie chciałam, żeby nasza rozmowa tak się potoczyła. Pocałowałam go delikatnie i zjechałam ustami na jego szyję. Wyraz jego twarzy z powrotem stał się łagodny i po chwili błądził dłonią pod moją koszulką.
-Trzeba pomóc chłopakom.-Szepnęłam.-Mamy mało czasu...A ty na pewno będziesz potrzebny. Sądząc po tym co napisał, nie zamierza długo czekać.-Mówiłam głaszcząc go po głowie. Uśmiechnął się i przejechał kciukiem po mojej dolnej wardze.
-Kocham cię.-Szepnął ledwo słyszalnie. Poczułam na sobie czyjeś spojrzenie i odwróciłam głowę. W drzwiach stał Xander z niezadowoleniem patrząc na ekran laptopa, który trzymał w ręku.
-Jean Moren.-Mruknął zamyślony.-Potrzebuję tu wszystkich w pięć minut.-Powiedział nie zwracając się do nikogo konkretnego.
Usiadł przy niedużym stole a Cam wyjął telefon i wypisał kilka wiadomości. Nie trzeba było długo czekać, aż w pomieszczeniu pojawią się Domein i Nicholas, a zaraz za nimi Amir. Wkrótce pojawili się też Mike i dwóch innych strażników a na samym końcu Mia, która wyglądała jakby ktoś ją właśnie obudził.
-Co się znowu stało?-Spytała zaspanym głosem, siadając obok Domiego i kładąc głowę na jego ramieniu.
-Ten truposz to Jean Moren. W agencji sprawdzili odciski palców i wszystko się zgadza. Odsiadywał tutaj i wyszedł miesiąc temu na warunkowym.
-Przeglądałeś jego akta?-Spytał Mike siedzący na oparciu sofy. Parker zaprzeczył ruchem głowy.
-Dopiero się tego dowiedziałem. Potrzebuję jego kartoteki, wszystkich papierów jakie macie. I to szybko.-Dodał spoglądając na Camerona.-Jeśli nie masz nic przeciwko, to na trochę tu zostaniemy...-Popatrzył na naczelnika a ten pokiwał głową.-To dobrze. Wolałbym nie przyjeżdżać tu kilka razy...
-A to niby czemu?-Zainteresował się ten grubas który wcześniej powiedział, że jestem jeszcze dzieckiem. Irytował mnie sam fakt, że jest.
-Bo nasi ludzie nie wiedzą, że z wami współpracujemy. I niech tak zostanie.-Mruknął chłodno Cam patrząc na mężczyznę. Ten zmrużył oczy i wyglądał, jakby zaraz chciał się na czarnookiego rzucić. Niektórych ludzi nigdy nie zrozumiem.
-Dobrze...Tyson, pokaż im, gdzie są kartoteki.-Mike wskazał na siedzącego dalej blondyna. Ten tylko kiwnął głową i ruszył do drzwi wyjmując z kieszeni pęczek kluczy.
-Znalazłem swoją!-Wykrzyknął Xander wyłaniając się z pomiędzy regałów.-Jaka ona gruba...-Westchnął z zafascynowaniem.
-Tak, masz być z czego dumnym!-Pochwaliła Mia ze śmiechem.-Zalazłam tego całego Morena...On w przeciwieństwie do ciebie ma cieniuteńką!
-A ja mam Camerona!-Stałam tuż za najstarszym Parkerem wymachując dość ciężką teczką.-Ciekawe, ilu ciekawych rzeczy mogłabym się z niej dowiedzieć...
-Chodźcie już...-Ponagliła nas czerwonowłosa. W drzwiach stał Robert? Chyba tak miał na imię. Popatrzył na nas z udawaną złością.
-Wydawało mi się, że potrzebujecie tylko akt tego Jeana...
-To bardzo pomoże w sprawie!-Zakomunikował Xander z uśmiechem.
-Skoro tak...-Westchnął głośno wypuszczając nas na korytarz.
Po sprzeczce z Camem, który twierdził, że w kartotece są same bzdury na jego temat, zaczęłam przeglądać dokument. Do jednej z kartek doczepione było zdjęcie dziewczynki, która aż do bólu przypominała Camerona. Czarne duże oczy, ciemne, kręcone włosy i opalenizna zupełne jak u niego.
-Podobna do ciebie.-Powiedziałam pokazując zdjęcie. Warkoczyk odpiął fotografię i przyglądał się jej przez chwilę.
-Do wszystkich trzech jest podobna.-Mia nachyliła się i popatrzyła na zdjęcie.-Przecież oni są identyczni. Dobrze, że chociaż nie ubierają się tak samo.-Zachichotała.
-Śmiej się, śmiej. Ale ich chwilami naprawdę nie można rozróżnić.-Wtrącił Nicky który leżał na sofie obok z głową opartą o kolana Domiego.-Zwłaszcza na początku trudno było się przyzwyczaić, że jest kilku Xanderów.
-A ile plotek z tego było...-Mruknął Cam wczepiając zdjęcie z powrotem do teczki.-W ogóle to na początku było cholernie irytujące, kiedy wszyscy mylili mnie z Xanderem.
-Tu nic nie ma...-Mruknął Xander, zbaczając z tematu.-Jean Moren. Czterdzieści sześć lat. Skazany za handel narkotykami i kradzieże samochodów. Za coś takiego powinna zgarnąć go policja, nie agencja. Nie ma z nią żadnych powiązań.
-Mogę spojrzeć?-Mike wziął od niego teczkę i zaśmiał się głośno.-Zadzwoń do Diany.
-Po co?
-Bo to za jej sprawą się tu znalazł.-Powiedział naczelnik stukając palcem w kartkę. Ułożyłam się głową na kolanach Cama i z przymkniętymi oczami zaczęłam przysłuchiwać się całej rozmowie. Xander zamienił z kimś kilka słów po czym odłożył telefon na stolik.
-Tak?-Odezwał się w słuchawce damski głos.
-Jean Moren.-Powiedział krótko Xander zamiast przywitania.-Kto to i dlaczego wsadziłaś go do wiezienia?-Spytał chłodno.
-Był na tym samym bloku co Parker. Marshal chciał mieć oko na Camerona i tyle. Moren był dłużnikiem Zacka i dlatego padło właśnie na niego.-Powiedziała po chwili ciszy. Usłyszałam głośny śmiech Cama, więc otworzyłam jedno oko. Ten tylko spojrzał na mnie i odgarnął włosy z czoła.
-Nic więcej? Poważnie?-Xander popatrzył zirytowany na telefon i się rozłączył.-Okej...Zróbmy inaczej. Czy ktokolwiek z obecnych wie cokolwiek na jego temat?-Popatrzył najpierw na strażników, potem na Cama, Amira i Nicholasa. Zapadłą niemal idealna cisza. Westchnął głośno.
-Nie było z nim problemów, to i nie ma o czym za dużo mówić.-Robert wzruszył ramionami.-Poza tym my ich tylko pilnujemy...Nie spoufalamy się z więźniami.
-To zapytam inaczej. Czy ktokolwiek w tym budynku może wiedzieć coś na jego temat? Coś, czego jego bogata kartoteka nie uwzględnia?-Najstarszy Parker najwyraźniej powoli tracił cierpliwość, co zdradzał ton jego głosu.
-W całej placówce jest jedna osoba, która wie wszystko o wszystkich.-Mruknął Nicholas ziewając przeciągle. Otworzyłam oczy zdając sobie sprawę, że w najbliższym czasie i tak nie dane mi będzie się wyspać.
-Nie masz na myśli Lokiego, prawda?-Spytał Robert patrząc niepewnie na blondyna.
-Owszem, mam. Jeśli on nam nie pomoże, to równie dobrze możemy zostawić kochanego Morena w spokoju.
Pół godziny później siedziałam już razem z Xanderem, Domeinem, Mią i Cameronem w biurze Mike, czekając aż przyprowadzą tego całego Lokiego. Właściwie to miałam do wyboru to, albo zostać na dole razem ze śpiącym Nicholasem i Amirem który sprzeczał się z tym grubym facetem który wszystkim ciągle zatruwa życie. Z nudów grałam w jakąś durną grę na telefonie Camerona i prawie nie zauważyłam, jak drzwi biura się otwierają a jeden ze strażników wprowadza skutego, wysokiego chłopaka. Chyba pierwsze na co zwróciłam uwagę w jego wyglądzie to wielkie, mocno zielone oczy i długie, gęste rzęsy zupełnie jak u dziewczyny. W połączeniu z bardzo jasną cerą i ciemnymi kręconymi włosami związanymi w kucyk dawały porażający efekt. Ale najbardziej chyba spodobał mi się mały pajączek który był wytatuowany tuż pod jego lewym okiem.
-Niezły...-Mruknęła Mia przysuwając się do mnie.
-Powiedziałabym nawet że lepiej niż niezły...-Szepnęłam uważając, żeby Cami nie słyszał.
-Zawiodę was obie, moje drogie, gdyż on jest gejem.-Domi stojący do tej pory z tyłu wcisnął teraz swoją głowę między nasze.-Ale co racja, to racja. Jest na co popatrzeć.
-Nie przypominam sobie, żeby ostatnim razem było was tu tylu...-Odezwał się chłopak siadając na krześle przy biurku Nelsona. Naczelnik odprawił stojącego przy drzwiach mężczyznę i dopiero po zamknięciu się za nim drzwi, odezwał się do szatyna.
-Kto to jest?-Wysunął w jego stronę zdjęcie zrobione tuż po wydostaniu Morena z szybu wentylacyjnego. Loki przyglądał się przez chwilę fotografii i obracał w różne strony.
-To jest trup.-Stwierdził w końcu.-Tak, zdecydowanie trup. Z której strony by nie patrzeć. Dziwę się, że sami na to nie wpadliście.-Wzruszył ramionami. Zarówno Mike jak i Xander przez chwilę wyglądali, jakby zaraz mieli się roześmiać, ale obaj szybko się opanowali.
-To akurat wiemy. Chodzi i jakieś informacje o nim...Cokolwiek, co mogłoby się przy...
-Nie!-Zaprzeczył szatyn stanowczo.-Ty wiesz Cami, że ja dla ciebie wszystko, ale nie to!-Powiedział zwracając się do warkoczyka.-Chcecie współpracować, spoko. Ale mnie do tego nie mieszajcie. Z doświadczenia wiem, że mieszanie się do spraw agencji nigdy nie kończy się dobrze i w tej sprawie na mnie nie liczcie.-Wyprostował się na krześle i popatrzył na każdego z trojaczków.
-Loki...Tylko jeden raz.-Poprosił Cam. Szatyn popatrzył na niego i założył za ucho jeden niesforny kosmyk włosów który wysunął mu się z kucyka. Wygądał jakby się nad czymś mocno zastanawiał aż w końcu kiwnął głową z rezygnacją.
-Jeden raz. A potem już niczego ode mnie nie chcecie.-Powiedział twardo. Xander pokiwał głową i pokazał mu papiery Jeana.
-Na kiedy dasz radę to załatwić?-Spytał patrząc na chłopaka.
-Dajcie mi dobę.
-Tylko?-Nelson popatrzył na niego bez przekonania.
-Zasmucę was, jednak to nie jest wydawnictwo gazety lokalnej. Szybciej się nie da.-Szatyn wstał a chwile potem został wyprowadzony przez wezwanego zza drzwi strażnika. W biurze na dłuższą chwilę zapadła cisza, która przerwał dopiero sam Mike.
-Myślicie, że da radę to załatwić jak trzeba?
-Uwierz mi, że on nie takie rzeczy dla nas robił.-Szepnął tajemniczo Cam i wstał, ziewając przeciągle.
-Chwila...Moment...To znaczy, że musimy tu zostać całe dwadzieścia cztery godziny?-Spytał Domi kiedy już z powrotem siedzieliśmy na dole. Obok niego Nicky dalej spał, co chwilę mrucząc coś niezrozumiale.
-No tak...Bo nie opłaca nam się jechać do Vegas na parę godzin, żeby potem tu wracać.-Stwierdził Xander nie odrywając wzroku od laptopa.-A coś się stało?
-Ty się pytasz? Ja tu nie mam kompletnie nic! Ciuchów na przebranie, kosmetyków, odżywki do włosów...Nawet płynu do demakijażu!-Wyliczał na palcach.
-Przesadzasz...-Mruknął najstarszy Parker. Mój warkoczyk od dobrej godziny spał z głową na moich kolanach a ja zdążyłam pstryknąć mu w tym czasie już chyba z dwadzieścia fotek. Wyglądał słodko.
-Jak przesadzam? Ty wiesz, jak ja jutro będę wyglądał?
-Dla mnie jesteś piękny i bez makijażu...-Mruknął Nicky ziewając. Uśmiechnął się pobłażliwie widząc niezadowolenie wypisane na twarzy Domeina.
-Po skończeniu sprawy z Marshalem i tak będziesz musiał odstawić lakier do paznokci na bok...-Spojrzał na niego Robert myjąc swój kubek po kawie.-W więzieniu takie rzeczy są zabronione.
-No dobrze...Ale teraz jeszcze mogę sobie na to pozwolić i umrę, jeśli wieczorem nie będę miał swoich kremów.
-Och...Bracie...Wiedz, że będę przy tobie w tych ostatnich godzinach...-Xander wychylił się zza laptopa i pokiwał głową ze zrozumieniem. Tyson nie wytrzymał i wybuchł głośnym śmiechem a Domi tylko wypiął język starszemu bratu i wyszedł udając obrażonego. Popatrzyłam na Cama który wyglądał słodko z ręką ułożoną pod głową i trzasnęłam mu dwudziestą pierwszą fotkę. Przynajmniej będę miała jakąś pamiątkę, jak już mi go zabiorą. 
Śmiało, możecie mnie zjechać, ze rozdział do kitu, ale pocieszę was...ja to wiem. Ostatnio w ogóle nie jestem zadowolona z tego co piszę może dlatego, że wcześniej pisałam rozdział 2 tygodnie przed jego publikacją i miałam czas na ewentualne poprawki a teraz pisze go jednego dnia a drugiego już dodaję i wiem tylko, ze tak dalej być nie może.I nie wiem, kiedy znajdę chwilę żeby coś wyskubać, ale się postaram. Za wszelkie błędy przepraszam. Nie u wszystkich jeszcze nadrobiłam zaległości, ale jeszcze dzisiaj się tym zajmę. Ściskam :*  

13 komentarzy:

  1. Młoda nie przesadzaj! To, że w rozdziale nie ma zwrotów akcji nie znaczy, że jest on do bani ;*
    Ten jest ciekawą odskocznią od trupa w poprzednim ;D
    Eva zachowała się bardzo szlachetnie proponując, że zamieni się miejscami z Isy..
    Sama chciałabym zajrzeć do kartoteki chłopaków! Ile tam musi być ciekawych rzeczy! <3
    Domi! Jest taki słodki i uroczy, że aż nie wierzę w to, że pójdzie do więzienie.. Przecież on tam zginie! ;( Zrób coś żeby on nie poszedł! Ładnie proszę ! <3
    Czekam na kolejny rozdział i nie dołuj się, bo ten wcale nie jest zły! ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. No co ty !?
    Rozdział świetny :)
    Może rzeczywiście mniej akcji niż ostatnio ale i tak super ;)
    W końcu nie cały czas się coś musi dziać!
    Tak przynajmniej podtrzymujesz napięcie ;)
    powodzenia i czekam na kolejne rozdziały!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Ej! Nie marudź mi tu, bo rozdział cudny.
    Ten Loki jest uroczy, tak po prostu xD A wyobrażenie śpiącego Cama i Evy cykajacej mu fotki - szczyt słodyczy x3
    Dobrze, to ja wszystko nadrobiłam i teraz czekam na nexta, bo się ciekawie zapowiada :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Awww... Loki! Rodział PER-FECT! rozumiesz? perfect! cudowny wspaniały boski! Czekam na next!
    życzę weny
    L.A.

    OdpowiedzUsuń
  5. Podoba mi się Twój styl pisania; widać, że masz "lekkie pióro" do tego typu opowiadań. Przeczytałam ten rozdział i myślę, że skuszę się, by w wolnej chwili przeczytać pozostałe. Wiesz, jestem trochę nie w temacie. Ale nie pozostaje mi nic innego, jak czekać na następną notę. (:

    Pozdrawiam i życzę dalszej weny,
    Rita.

    OdpowiedzUsuń
  6. Uhuhuhihuhuhuhuhuhuhu, jakie świetne ^^ Ja sobie nie wyobrażam tego jak Cam pójdzie do więzienia i reszta też. Ja nie ce ! Ale ogólnie czego byś nie zrobiła i tak kocham to opowiadania. I Cama. I Domiego. O, i jeszcze Xandera. No, to trojaczki kocham ;3.
    Życzę weny, bo wiem jak jest potrzebna w te szare, jesienne wieczory ;c
    Pozdro :* :* :**

    OdpowiedzUsuń
  7. Wiedziałam, że Eva zaoferuje się, by oddać się Marshallowi w zamian za córke Cama. Szlachetne z jej strony, ale wiadome było, że Cameron w życiu sie na takie coś nie zgodzi. W głębi duszy mam jednak nadzieję, że znajdziesz sposób by i uratować Isy, i Evę i trojaczków przed więzieniem. Chociaż z drugiej strony dobrze wiem, że potrafisz zaskakiwać... :D
    Chciałabym zobaczyć Cama jak słodko śpi przy Evie. Ja chyba również nie mogłąbym się powstrzymać, by nie zrobić mu zdjecia :D
    Hahaha, śmiałam się czytając, że Domein marudził, że nie będzie miał kosmetyków przez dobę :D No serio, to było genialne :D
    I rozdział wcale nie jest zły. Naprawdę, miło się czytało. Jak już wcześniej pisałam, nie może być tak, że akcja ciągle pędzi do przodu, skręca ostro i tak dalej. Muszą być rozdziały z wolniejszą akcją. Oba rodzaje są równie ważne!
    Pozdrawiam serdecznie :* Dużo wenyyy i zapału do dalszego pisania! :*
    I zapraszam do siebie:
    http://the-shadow-of-gritmore.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Doskonale Cię rozumiem, bo jakbym miała coś opublikować dzień po napisaniu to również nie byłabym zadowolona. Ale nie przejmuj się, nie masz co narzekać, bo rozdział był dobry. Dowiadujemy się przynajmniej istotnych informacji o tym zmarłym gościu, równocześnie będąc świadomymi, że najciekawsze dopiero przed nami. Rozbudziłaś ciekawość, a to oznacza, że rozdział nie można zliczyć do złych;) Mnie osobiście się podobał, więc nie marudź;D
    Mnie również spodobała się postać Lokiego;D Wydaje mi się twardym gościem i pewnie taki jest skoro trzyma z trojaczkami. Sama reakcja dziewczyn daje dużo do myślenia. Ciekawa jestem, czy zdobędzie jakieś informacje na temat całego tego Morena.

    Okropnie zirytował mnie Domein. Jezu, zachowywał się gorzej od baby! Normalnie aż mi szczęka opadła;D Ale Ty lubisz mnie zaskakiwać charakterami swoich postaci;D

    Pozdrawiam i czekam na kolejny rozdział!:*
    Dużo weny, kochana!

    OdpowiedzUsuń
  9. No nie przesadzaj! Jest super!
    Czekam na nn ;)

    Dużo weny :*
    Jun

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetne to ! Będę odwiedzać cię częściej :)

    zapraszam :) Dopiero zaczęłam, a twój blog poleciła mi koleżanka.
    http://maje-zycie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. No i znowu jestem na siebie zła, bo zostawiam komentarz później niż planowałam, ale niestety „siła wyższa”…

    Tak mi szkoda Cama. Biedny musi teraz wybierać po między swoją córką, a ukochaną osobą, a to jest bardzo duży dylemat biorąc pod uwagę fakt, że obie je kocha i nie chce żeby działa im się krzywda. Mam nadzieję, że jednak uda mu się odzyskać córkę i nadal mieć przy sobie Evę. Muszą zrobić coś, aby pozbyć się tego Marshala.
    Eva z kolei zachowała się odważnie twierdząc, że mogłaby zamienić się miejscami z jego córką, jednak podejrzewam, że w głębi duszy i dla niej nie byłoby to dobre rozwiązanie, w końcu kocha Cama.

    Swoją drogą jeśli chodzi o Evę to faktycznie, z rozdziału na rozdział zmienia się coraz bardziej. Z jednej strony jest taką dorosłą, z drugiej odważną i bez żadnych oporów, a z kolejnej jest zwyczajną nastolatką. Nie wiem dlaczego, ale troszkę tęsknię za starą Evą (chyba już to nawet pisałam w poprzednim komentarzu, ale muszę się powtórzyć), jednak ta zmiana musiała nastać i mam nadzieję, że w końcu przyzwyczaję się do takiej właśnie nowej Evy.

    Rozbawiła mnie sytuacja, gdzie Mia wraz z Evą zachwycały się wyglądem tego Lokiego, czy jak mu tam, a Domi przysłuchał się ich rozmowie i wtrącił, że jest gejem. xD Widać jest bardzo poinformowany. xD A to zdanie na koniec, że jest na co popatrzeć… brak słów. xD

    Domi jest naprawdę prze-sło-dki !!! Szczególnie na końcu rozdziału, jak zaczął przeżywać i dramatyzować, że nie ma ze sobą swoich kremów, kosmetykow itp. No gorzej niż nie jedna dziewczyna. xD Uwielbiam go!

    Na tym kończę. Czekam na kolejny rozdział. Zupełnie nie wiem, co Ci się w tym nie podobało. :>

    http://nothing-happens-by-chance-flyaway.blogspot.com/
    buziak :*

    OdpowiedzUsuń
  12. Ojej ^^ co ja mogę powiedzieć? Na bloga trafiłam przypadkiem i zdecydowanie zostanę na dłużej!!! Czeka na dalsze rozdziały! Pisz, Pisz i jeszcze raz Pisz!!! :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Naprawdę nie wiem, co zrobiłabym na miejscu Cama. Ma trudny wybór, nie wiem, czy w ogóle możliwy do dokonania. Jestem ciekawa, czego dowie się Loki, bo na razie wygląda na to, że Jean rzeczywiście oberwał za "nic".

    OdpowiedzUsuń