Z perspektywy Evy
Weszłam
do pokoju strażników z owiniętą ręcznikiem głową i w czystych
ubraniach. Zarówno truposzem jak i całym tym smrodem zajmowały się
odpowiednie ekipy i zapach już nie był aż tak silny, co nie
oznaczało, ze nie było go w ogóle. Chris odwiózł Trevora do
domu, po tym, jak blondyn wyczerpany w końcu przestał wymiotować i
mdleć. Jemu chyba z nas wszystkich najbardziej się udzieliło, ale
nie ma co się dziwić, skoro ma wrażliwszy węch.
Zastałam
Camerona w takiej samej pozycji jak czterdzieści minut temu, czyli
siedzącego po turecku na sofie, z kubkiem kawy w ręku a wzrokiem
utkwionym w napoju. Nie odezwał się nawet słowem odkąd zobaczył
tamten świstek.
-Pogadaj
z nim...Może ty do niego jakoś przemówisz...-Mruknął Domi,
zachodząc mnie od tyłu i łapiąc za ramiona. Pokiwałam głową i
podeszłam do czarnookiego, poprawiając ręcznik na głowie. Usiadłam
przy nim i wyjęłam mu kubek z rąk. Nie protestował, ale nie
spojrzał na mnie. Odwróciłam jego twarz w swoją stronę i
zmusiłam, żeby na mnie popatrzył. Niechętnie, ale zrobił to a ja
dostrzegłam w tych czarnych tęczówkach...No właśnie, co? Ból,
niemoc, rezygnację? I zachłanność. Jakby w jednej chwili zaczął
mnie pragnąć i wiedział, że ja czuję do niego to samo. Posadził
mnie sobie na kolanach, wtulił się i zaczął oddychać szybciej.
-Nie
oddam mu ciebie, rozumiesz?-Spytał szeptem odsuwając się ode mnie
trochę. Nie odpowiedziałam. Bo co miałam powiedzieć? Że mi
przykro? Że mu współczuję i gdybym mogła, to zamieniłabym się
miejscami z Isobell? Mogłam tak zrobić.
-A jeśli
on wcale nie chce mnie skrzywdzić?-Spytałam szeptem a on już
całkiem się ode mnie odsunął.-Jeśli on po prostu pragnie mnie
odzyskać tak, jak ty pragniesz odzyskać Isy? Może...Przystańmy na
tę propozycję. Może po prostu...
-Nigdy
więcej nie waż się tak mówić!-Upomniał mnie surowo i nie było
w tym nawet grama delikatności.-Nie oddamy mu ciebie i odzyskamy Isy
i Kierana. A ty nigdy więcej nie zaproponujesz czegoś
takiego...-Popatrzył na mnie w oczekiwaniu na odpowiedź.
Pokiwałam
głową trochę zbita z tropu, bo nie chciałam, żeby nasza rozmowa
tak się potoczyła. Pocałowałam go delikatnie i zjechałam ustami
na jego szyję. Wyraz jego twarzy z powrotem stał się łagodny i po
chwili błądził dłonią pod moją koszulką.
-Trzeba
pomóc chłopakom.-Szepnęłam.-Mamy mało czasu...A ty na pewno
będziesz potrzebny. Sądząc po tym co napisał, nie zamierza długo
czekać.-Mówiłam głaszcząc go po głowie. Uśmiechnął się i
przejechał kciukiem po mojej dolnej wardze.
-Kocham
cię.-Szepnął ledwo słyszalnie. Poczułam na sobie czyjeś
spojrzenie i odwróciłam głowę. W drzwiach stał Xander z
niezadowoleniem patrząc na ekran laptopa, który trzymał w ręku.
-Jean
Moren.-Mruknął zamyślony.-Potrzebuję tu wszystkich w pięć
minut.-Powiedział nie zwracając się do nikogo konkretnego.
Usiadł
przy niedużym stole a Cam wyjął telefon i wypisał kilka
wiadomości. Nie trzeba było długo czekać, aż w pomieszczeniu
pojawią się Domein i Nicholas, a zaraz za nimi Amir. Wkrótce
pojawili się też Mike i dwóch innych strażników a na samym końcu
Mia, która wyglądała jakby ktoś ją właśnie obudził.
-Co się znowu stało?-Spytała zaspanym głosem, siadając obok Domiego i
kładąc głowę na jego ramieniu.
-Ten
truposz to Jean Moren. W agencji sprawdzili odciski palców i
wszystko się zgadza. Odsiadywał tutaj i wyszedł miesiąc temu na
warunkowym.
-Przeglądałeś
jego akta?-Spytał Mike siedzący na oparciu sofy. Parker zaprzeczył
ruchem głowy.
-Dopiero
się tego dowiedziałem. Potrzebuję jego kartoteki, wszystkich
papierów jakie macie. I to szybko.-Dodał spoglądając na
Camerona.-Jeśli nie masz nic przeciwko, to na trochę tu
zostaniemy...-Popatrzył na naczelnika a ten pokiwał głową.-To
dobrze. Wolałbym nie przyjeżdżać tu kilka razy...
-A to
niby czemu?-Zainteresował się ten grubas który wcześniej
powiedział, że jestem jeszcze dzieckiem. Irytował mnie sam fakt, że
jest.
-Bo nasi
ludzie nie wiedzą, że z wami współpracujemy. I niech tak
zostanie.-Mruknął chłodno Cam patrząc na mężczyznę. Ten
zmrużył oczy i wyglądał, jakby zaraz chciał się na czarnookiego rzucić.
Niektórych ludzi nigdy nie zrozumiem.
-Dobrze...Tyson,
pokaż im, gdzie są kartoteki.-Mike wskazał na siedzącego dalej
blondyna. Ten tylko kiwnął głową i ruszył do drzwi wyjmując z
kieszeni pęczek kluczy.
-Znalazłem
swoją!-Wykrzyknął Xander wyłaniając się z pomiędzy
regałów.-Jaka ona gruba...-Westchnął z zafascynowaniem.
-Tak,
masz być z czego dumnym!-Pochwaliła Mia ze śmiechem.-Zalazłam
tego całego Morena...On w przeciwieństwie do ciebie ma cieniuteńką!
-A ja
mam Camerona!-Stałam tuż za najstarszym Parkerem wymachując dość
ciężką teczką.-Ciekawe, ilu ciekawych rzeczy mogłabym się z
niej dowiedzieć...
-Chodźcie
już...-Ponagliła nas czerwonowłosa. W drzwiach stał Robert? Chyba
tak miał na imię. Popatrzył na nas z udawaną złością.
-Wydawało
mi się, że potrzebujecie tylko akt tego Jeana...
-To
bardzo pomoże w sprawie!-Zakomunikował Xander z uśmiechem.
-Skoro
tak...-Westchnął głośno wypuszczając nas na korytarz.
Po sprzeczce z Camem, który twierdził, że w kartotece są same bzdury
na jego temat, zaczęłam przeglądać dokument. Do jednej z kartek
doczepione było zdjęcie dziewczynki, która aż do bólu
przypominała Camerona. Czarne duże oczy, ciemne, kręcone włosy i
opalenizna zupełne jak u niego.
-Podobna
do ciebie.-Powiedziałam pokazując zdjęcie. Warkoczyk odpiął
fotografię i przyglądał się jej przez chwilę.
-Do
wszystkich trzech jest podobna.-Mia nachyliła się i popatrzyła na
zdjęcie.-Przecież oni są identyczni. Dobrze, że chociaż nie
ubierają się tak samo.-Zachichotała.
-Śmiej
się, śmiej. Ale ich chwilami naprawdę nie można rozróżnić.-Wtrącił Nicky który leżał na sofie obok z głową opartą o kolana
Domiego.-Zwłaszcza na początku trudno było się przyzwyczaić, że
jest kilku Xanderów.
-A ile
plotek z tego było...-Mruknął Cam wczepiając zdjęcie z powrotem
do teczki.-W ogóle to na początku było cholernie irytujące, kiedy
wszyscy mylili mnie z Xanderem.
-Tu nic
nie ma...-Mruknął Xander, zbaczając z tematu.-Jean Moren.
Czterdzieści sześć lat. Skazany za handel narkotykami i kradzieże
samochodów. Za coś takiego powinna zgarnąć go policja, nie agencja.
Nie ma z nią żadnych powiązań.
-Mogę
spojrzeć?-Mike wziął od niego teczkę i zaśmiał się
głośno.-Zadzwoń do Diany.
-Po co?
-Bo to
za jej sprawą się tu znalazł.-Powiedział naczelnik stukając
palcem w kartkę. Ułożyłam się głową na kolanach Cama i z
przymkniętymi oczami zaczęłam przysłuchiwać się całej rozmowie.
Xander zamienił z kimś kilka słów po czym odłożył telefon na
stolik.
-Tak?-Odezwał
się w słuchawce damski głos.
-Jean
Moren.-Powiedział krótko Xander zamiast przywitania.-Kto to i
dlaczego wsadziłaś go do wiezienia?-Spytał chłodno.
-Był na
tym samym bloku co Parker. Marshal chciał mieć oko na Camerona i
tyle. Moren był dłużnikiem Zacka i dlatego padło właśnie na
niego.-Powiedziała po chwili ciszy. Usłyszałam głośny śmiech
Cama, więc otworzyłam jedno oko. Ten tylko spojrzał na mnie i
odgarnął włosy z czoła.
-Nic
więcej? Poważnie?-Xander popatrzył zirytowany na telefon i się
rozłączył.-Okej...Zróbmy inaczej. Czy ktokolwiek z obecnych wie
cokolwiek na jego temat?-Popatrzył najpierw na strażników, potem
na Cama, Amira i Nicholasa. Zapadłą niemal idealna cisza. Westchnął
głośno.
-Nie
było z nim problemów, to i nie ma o czym za dużo mówić.-Robert
wzruszył ramionami.-Poza tym my ich tylko pilnujemy...Nie spoufalamy
się z więźniami.
-To
zapytam inaczej. Czy ktokolwiek w tym budynku może wiedzieć coś na
jego temat? Coś, czego jego bogata kartoteka nie
uwzględnia?-Najstarszy Parker najwyraźniej powoli tracił
cierpliwość, co zdradzał ton jego głosu.
-W całej
placówce jest jedna osoba, która wie wszystko o wszystkich.-Mruknął
Nicholas ziewając przeciągle. Otworzyłam oczy zdając sobie sprawę, że w najbliższym czasie i tak nie dane mi będzie się wyspać.
-Nie
masz na myśli Lokiego, prawda?-Spytał Robert patrząc niepewnie na
blondyna.
-Owszem,
mam. Jeśli on nam nie pomoże, to równie dobrze możemy zostawić
kochanego Morena w spokoju.
Pół
godziny później siedziałam już razem z Xanderem, Domeinem, Mią i
Cameronem w biurze Mike, czekając aż przyprowadzą tego całego
Lokiego. Właściwie to miałam do wyboru to, albo zostać na dole
razem ze śpiącym Nicholasem i Amirem który sprzeczał się z tym
grubym facetem który wszystkim ciągle zatruwa życie. Z nudów
grałam w jakąś durną grę na telefonie Camerona i prawie nie
zauważyłam, jak drzwi biura się otwierają a jeden ze strażników
wprowadza skutego, wysokiego chłopaka. Chyba pierwsze na co zwróciłam uwagę
w jego wyglądzie to wielkie, mocno zielone oczy i długie, gęste
rzęsy zupełnie jak u dziewczyny. W połączeniu z bardzo jasną cerą
i ciemnymi kręconymi włosami związanymi w kucyk dawały porażający
efekt. Ale najbardziej chyba spodobał mi się mały pajączek który był wytatuowany tuż pod jego lewym okiem.
-Niezły...-Mruknęła Mia przysuwając się do mnie.
-Powiedziałabym
nawet że lepiej niż niezły...-Szepnęłam uważając, żeby Cami nie
słyszał.
-Zawiodę
was obie, moje drogie, gdyż on jest gejem.-Domi stojący do tej pory z
tyłu wcisnął teraz swoją głowę między nasze.-Ale co racja, to
racja. Jest na co popatrzeć.
-Nie
przypominam sobie, żeby ostatnim razem było was tu tylu...-Odezwał
się chłopak siadając na krześle przy biurku Nelsona. Naczelnik
odprawił stojącego przy drzwiach mężczyznę i dopiero po
zamknięciu się za nim drzwi, odezwał się do szatyna.
-Kto to
jest?-Wysunął w jego stronę zdjęcie zrobione tuż po wydostaniu
Morena z szybu wentylacyjnego. Loki przyglądał się przez chwilę
fotografii i obracał w różne strony.
-To jest
trup.-Stwierdził w końcu.-Tak, zdecydowanie trup. Z której strony
by nie patrzeć. Dziwę się, że sami na to nie wpadliście.-Wzruszył
ramionami. Zarówno Mike jak i Xander przez chwilę wyglądali, jakby
zaraz mieli się roześmiać, ale obaj szybko się opanowali.
-To
akurat wiemy. Chodzi i jakieś informacje o nim...Cokolwiek, co
mogłoby się przy...
-Nie!-Zaprzeczył
szatyn stanowczo.-Ty wiesz Cami, że ja dla ciebie wszystko, ale nie
to!-Powiedział zwracając się do warkoczyka.-Chcecie współpracować,
spoko. Ale mnie do tego nie mieszajcie. Z doświadczenia wiem, że
mieszanie się do spraw agencji nigdy nie kończy się dobrze i w tej
sprawie na mnie nie liczcie.-Wyprostował się na krześle i
popatrzył na każdego z trojaczków.
-Loki...Tylko
jeden raz.-Poprosił Cam. Szatyn popatrzył na niego i założył za
ucho jeden niesforny kosmyk włosów który wysunął mu się z
kucyka. Wygądał jakby się nad czymś mocno zastanawiał aż w końcu kiwnął głową z rezygnacją.
-Jeden
raz. A potem już niczego ode mnie nie chcecie.-Powiedział twardo.
Xander pokiwał głową i pokazał mu papiery Jeana.
-Na
kiedy dasz radę to załatwić?-Spytał patrząc na chłopaka.
-Dajcie
mi dobę.
-Tylko?-Nelson
popatrzył na niego bez przekonania.
-Zasmucę was, jednak to nie jest wydawnictwo gazety lokalnej. Szybciej się
nie da.-Szatyn wstał a chwile potem został wyprowadzony przez
wezwanego zza drzwi strażnika. W biurze na dłuższą chwilę
zapadła cisza, która przerwał dopiero sam Mike.
-Myślicie, że da radę to załatwić jak trzeba?
-Uwierz
mi, że on nie takie rzeczy dla nas robił.-Szepnął tajemniczo Cam
i wstał, ziewając przeciągle.
-Chwila...Moment...To
znaczy, że musimy tu zostać całe dwadzieścia cztery godziny?-Spytał
Domi kiedy już z powrotem siedzieliśmy na dole. Obok niego Nicky
dalej spał, co chwilę mrucząc coś niezrozumiale.
-No
tak...Bo nie opłaca nam się jechać do Vegas na parę godzin, żeby
potem tu wracać.-Stwierdził Xander nie odrywając wzroku od
laptopa.-A coś się stało?
-Ty się
pytasz? Ja tu nie mam kompletnie nic! Ciuchów na przebranie,
kosmetyków, odżywki do włosów...Nawet płynu do
demakijażu!-Wyliczał na palcach.
-Przesadzasz...-Mruknął
najstarszy Parker. Mój warkoczyk od dobrej godziny spał z głową
na moich kolanach a ja zdążyłam pstryknąć mu w tym czasie już chyba z dwadzieścia fotek. Wyglądał słodko.
-Jak
przesadzam? Ty wiesz, jak ja jutro będę wyglądał?
-Dla
mnie jesteś piękny i bez makijażu...-Mruknął Nicky ziewając.
Uśmiechnął się pobłażliwie widząc niezadowolenie wypisane na
twarzy Domeina.
-Po
skończeniu sprawy z Marshalem i tak będziesz musiał odstawić
lakier do paznokci na bok...-Spojrzał na niego Robert myjąc swój
kubek po kawie.-W więzieniu takie rzeczy są zabronione.
-No
dobrze...Ale teraz jeszcze mogę sobie na to pozwolić i umrę, jeśli
wieczorem nie będę miał swoich kremów.
-Och...Bracie...Wiedz,
że będę przy tobie w tych ostatnich godzinach...-Xander wychylił
się zza laptopa i pokiwał głową ze zrozumieniem. Tyson nie
wytrzymał i wybuchł głośnym śmiechem a Domi tylko wypiął język
starszemu bratu i wyszedł udając obrażonego. Popatrzyłam na Cama
który wyglądał słodko z ręką ułożoną pod głową i
trzasnęłam mu dwudziestą pierwszą fotkę. Przynajmniej będę miała jakąś pamiątkę, jak już mi go zabiorą.
Śmiało, możecie mnie zjechać, ze rozdział do kitu, ale pocieszę was...ja to wiem. Ostatnio w ogóle nie jestem zadowolona z tego co piszę może dlatego, że wcześniej pisałam rozdział 2 tygodnie przed jego publikacją i miałam czas na ewentualne poprawki a teraz pisze go jednego dnia a drugiego już dodaję i wiem tylko, ze tak dalej być nie może.I nie wiem, kiedy znajdę chwilę żeby coś wyskubać, ale się postaram. Za wszelkie błędy przepraszam. Nie u wszystkich jeszcze nadrobiłam zaległości, ale jeszcze dzisiaj się tym zajmę. Ściskam :*
Młoda nie przesadzaj! To, że w rozdziale nie ma zwrotów akcji nie znaczy, że jest on do bani ;*
OdpowiedzUsuńTen jest ciekawą odskocznią od trupa w poprzednim ;D
Eva zachowała się bardzo szlachetnie proponując, że zamieni się miejscami z Isy..
Sama chciałabym zajrzeć do kartoteki chłopaków! Ile tam musi być ciekawych rzeczy! <3
Domi! Jest taki słodki i uroczy, że aż nie wierzę w to, że pójdzie do więzienie.. Przecież on tam zginie! ;( Zrób coś żeby on nie poszedł! Ładnie proszę ! <3
Czekam na kolejny rozdział i nie dołuj się, bo ten wcale nie jest zły! ;*
No co ty !?
OdpowiedzUsuńRozdział świetny :)
Może rzeczywiście mniej akcji niż ostatnio ale i tak super ;)
W końcu nie cały czas się coś musi dziać!
Tak przynajmniej podtrzymujesz napięcie ;)
powodzenia i czekam na kolejne rozdziały!!!
Ej! Nie marudź mi tu, bo rozdział cudny.
OdpowiedzUsuńTen Loki jest uroczy, tak po prostu xD A wyobrażenie śpiącego Cama i Evy cykajacej mu fotki - szczyt słodyczy x3
Dobrze, to ja wszystko nadrobiłam i teraz czekam na nexta, bo się ciekawie zapowiada :*
Awww... Loki! Rodział PER-FECT! rozumiesz? perfect! cudowny wspaniały boski! Czekam na next!
OdpowiedzUsuńżyczę weny
L.A.
Podoba mi się Twój styl pisania; widać, że masz "lekkie pióro" do tego typu opowiadań. Przeczytałam ten rozdział i myślę, że skuszę się, by w wolnej chwili przeczytać pozostałe. Wiesz, jestem trochę nie w temacie. Ale nie pozostaje mi nic innego, jak czekać na następną notę. (:
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę dalszej weny,
Rita.
Uhuhuhihuhuhuhuhuhuhu, jakie świetne ^^ Ja sobie nie wyobrażam tego jak Cam pójdzie do więzienia i reszta też. Ja nie ce ! Ale ogólnie czego byś nie zrobiła i tak kocham to opowiadania. I Cama. I Domiego. O, i jeszcze Xandera. No, to trojaczki kocham ;3.
OdpowiedzUsuńŻyczę weny, bo wiem jak jest potrzebna w te szare, jesienne wieczory ;c
Pozdro :* :* :**
Wiedziałam, że Eva zaoferuje się, by oddać się Marshallowi w zamian za córke Cama. Szlachetne z jej strony, ale wiadome było, że Cameron w życiu sie na takie coś nie zgodzi. W głębi duszy mam jednak nadzieję, że znajdziesz sposób by i uratować Isy, i Evę i trojaczków przed więzieniem. Chociaż z drugiej strony dobrze wiem, że potrafisz zaskakiwać... :D
OdpowiedzUsuńChciałabym zobaczyć Cama jak słodko śpi przy Evie. Ja chyba również nie mogłąbym się powstrzymać, by nie zrobić mu zdjecia :D
Hahaha, śmiałam się czytając, że Domein marudził, że nie będzie miał kosmetyków przez dobę :D No serio, to było genialne :D
I rozdział wcale nie jest zły. Naprawdę, miło się czytało. Jak już wcześniej pisałam, nie może być tak, że akcja ciągle pędzi do przodu, skręca ostro i tak dalej. Muszą być rozdziały z wolniejszą akcją. Oba rodzaje są równie ważne!
Pozdrawiam serdecznie :* Dużo wenyyy i zapału do dalszego pisania! :*
I zapraszam do siebie:
http://the-shadow-of-gritmore.blogspot.com
Doskonale Cię rozumiem, bo jakbym miała coś opublikować dzień po napisaniu to również nie byłabym zadowolona. Ale nie przejmuj się, nie masz co narzekać, bo rozdział był dobry. Dowiadujemy się przynajmniej istotnych informacji o tym zmarłym gościu, równocześnie będąc świadomymi, że najciekawsze dopiero przed nami. Rozbudziłaś ciekawość, a to oznacza, że rozdział nie można zliczyć do złych;) Mnie osobiście się podobał, więc nie marudź;D
OdpowiedzUsuńMnie również spodobała się postać Lokiego;D Wydaje mi się twardym gościem i pewnie taki jest skoro trzyma z trojaczkami. Sama reakcja dziewczyn daje dużo do myślenia. Ciekawa jestem, czy zdobędzie jakieś informacje na temat całego tego Morena.
Okropnie zirytował mnie Domein. Jezu, zachowywał się gorzej od baby! Normalnie aż mi szczęka opadła;D Ale Ty lubisz mnie zaskakiwać charakterami swoich postaci;D
Pozdrawiam i czekam na kolejny rozdział!:*
Dużo weny, kochana!
No nie przesadzaj! Jest super!
OdpowiedzUsuńCzekam na nn ;)
Dużo weny :*
Jun
Świetne to ! Będę odwiedzać cię częściej :)
OdpowiedzUsuńzapraszam :) Dopiero zaczęłam, a twój blog poleciła mi koleżanka.
http://maje-zycie.blogspot.com/
No i znowu jestem na siebie zła, bo zostawiam komentarz później niż planowałam, ale niestety „siła wyższa”…
OdpowiedzUsuńTak mi szkoda Cama. Biedny musi teraz wybierać po między swoją córką, a ukochaną osobą, a to jest bardzo duży dylemat biorąc pod uwagę fakt, że obie je kocha i nie chce żeby działa im się krzywda. Mam nadzieję, że jednak uda mu się odzyskać córkę i nadal mieć przy sobie Evę. Muszą zrobić coś, aby pozbyć się tego Marshala.
Eva z kolei zachowała się odważnie twierdząc, że mogłaby zamienić się miejscami z jego córką, jednak podejrzewam, że w głębi duszy i dla niej nie byłoby to dobre rozwiązanie, w końcu kocha Cama.
Swoją drogą jeśli chodzi o Evę to faktycznie, z rozdziału na rozdział zmienia się coraz bardziej. Z jednej strony jest taką dorosłą, z drugiej odważną i bez żadnych oporów, a z kolejnej jest zwyczajną nastolatką. Nie wiem dlaczego, ale troszkę tęsknię za starą Evą (chyba już to nawet pisałam w poprzednim komentarzu, ale muszę się powtórzyć), jednak ta zmiana musiała nastać i mam nadzieję, że w końcu przyzwyczaję się do takiej właśnie nowej Evy.
Rozbawiła mnie sytuacja, gdzie Mia wraz z Evą zachwycały się wyglądem tego Lokiego, czy jak mu tam, a Domi przysłuchał się ich rozmowie i wtrącił, że jest gejem. xD Widać jest bardzo poinformowany. xD A to zdanie na koniec, że jest na co popatrzeć… brak słów. xD
Domi jest naprawdę prze-sło-dki !!! Szczególnie na końcu rozdziału, jak zaczął przeżywać i dramatyzować, że nie ma ze sobą swoich kremów, kosmetykow itp. No gorzej niż nie jedna dziewczyna. xD Uwielbiam go!
Na tym kończę. Czekam na kolejny rozdział. Zupełnie nie wiem, co Ci się w tym nie podobało. :>
http://nothing-happens-by-chance-flyaway.blogspot.com/
buziak :*
Ojej ^^ co ja mogę powiedzieć? Na bloga trafiłam przypadkiem i zdecydowanie zostanę na dłużej!!! Czeka na dalsze rozdziały! Pisz, Pisz i jeszcze raz Pisz!!! :)
OdpowiedzUsuńNaprawdę nie wiem, co zrobiłabym na miejscu Cama. Ma trudny wybór, nie wiem, czy w ogóle możliwy do dokonania. Jestem ciekawa, czego dowie się Loki, bo na razie wygląda na to, że Jean rzeczywiście oberwał za "nic".
OdpowiedzUsuń