poniedziałek, 20 stycznia 2014

Poukładałeś so­bie życie? Świet­nie! Los cze­ka tyl­ko na to, by pok­rzyżować Two­je plany.

Od piętnastu minut szłam za Bonnie, która z radością pokazywała mi kolejne pomieszczenia. Nie słuchałam wszystkiego co do mnie mówiła, bo nadal rozmyślałam nad ostatnimi wydarzeniami i trudno mi było uwierzyć w to, co się działo. Nie dało się nie zauważyć, że agencja była ogromna. Zastanawiałam się, jak taki wielki budynek może nie wzbudzać niczyich podejrzeń. Ktoś przecież musi się kiedyś tym zainteresować. Właśnie znajdowałyśmy się w skrzydle szpitalnym. Tylko dwa razy w życiu byłam w szpitalu. Pierwszy jak odwiedzałam mamę po wycięciu wyrostka, a drugi jak skręciłam kostkę i byłam na prześwietleniu. Ale tamten, w niczym nie przypominał tego. Nawet nie umiem nazwać sprzętów, które się tam znajdowały. Skręcałyśmy właśnie do wyjścia, kiedy z jednego z korytarzy wyszedł znajomy blondyn.  Bonnie spojrzała na niego, i zaniosła się głośnym chichotem. Ja również nie mogłam powstrzymać się przed uśmiechem, ale odczułam również wielką ulgę, że chłopak jednak żyje. Pielęgniarka wychodząca z jednej z sal spojrzała na nas dziwnie, po czym ruszyła do kolejnego pokoju.
- Nie ma za co, młoda. Z radością jeszcze raz uratowałbym twój tyłek. Oberwałem w żebro i mam złamany obojczyk. Rzeczywiście bardzo śmieszne. - Caleb podszedł i zmierzwił mi włosy zdrową ręką.
- A co z tym czymś na czole? - Pokazała Bonnie na jego opatrunek. Ja próbowałam się nie uśmiechać, ale średnio mi to wychodziło. 
- To po jakimś szkle. Nawet nie wiem, jak się tam znalazło. - Dotknął opatrunku i przeniósł wzrok na mnie. - A wam jak idzie?
- Świetnie! Począwszy od tego, że kompletnie nie wiem, gdzie się znajduję i dlaczego ktoś chciał mnie porwać... - Tu macie rozumieć zabić, ale Bonnie nie podobało się, jak tak to nazywałam. - Skończywszy na tym, że ty przeze mnie prawie nie straciłeś życia a mój ojciec nie żyje. Po prostu norma. - Powiedziałam z sarkazmem. Bonnie tylko przewróciła oczami. 
- Znowu zaczynasz? Chodź, pokażę ci teraz akademik, i sale lekcyjne. - Pociągnęła mnie za rękę, w stronę schodów. Jak miałam nie zaczynać? Czy powinnam przyzwyczaić się do nowej sytuacji zaledwie po jednej nocy? 
- Pozwól, że spytam... - Zaczął cicho Caleb. - Ale wtedy, jak zaczęli strzelać, to czy mieliście z Cameronem jakieś problemy w dotarciu do parku? - Odwróciłam się w jego stronę, bo nie bardzo rozumiałam pytanie. 
- Oprócz tego, że dostał kulkę w brzuch, to wcale. - Uśmiechnęłam się szeroko. Głupie pytanie, to i głupia odpowiedź. Proste, logiczne. 
- To dobrze. - Mruknął po chwili zastanowienia. 
- Myślisz, że będą z nim jakieś kłopoty? - Spytała Bonnie, otwierając z klucza drzwi, za którymi znajdował się prosty korytarz, właściwie niczym nie różniący się od tych w normalnych szkołach.
- Mam nadzieję, że nie. Mam szczerze dość kłopotów. W sobotę mam go odwieźć z powrotem, i po sprawie. - Mruknął tak niewyraźnie, że prawie nie rozumiałam jego słów. 
- Mówisz to z taką obojętnością. Aż nie chce się wierzyć, że kiedyś byliście najlepszymi przyjaciółmi. - Szłam za nimi, udając, że przyglądam się z zainteresowaniem plakatom na ścianach.
- Nie możemy żyć przeszłością, Bonnie. To twoje słowa. - Uśmiechnął się, ale widać było, że to jest sztuczny uśmiech. - No, ja jestem wykończony. Lecę do siebie. - Machnął mi ręką i ruszył w głąb jednego z korytarzy.
  Zwiedziłam wszystkie sale lekcyjne, i musiałam przyznać, że mięli nieziemskie wyposażenie. A sala gimnastyczna? Poezja. I siłownia, czynna od szóstej rano, do dziesiątej wieczorem. Czułam, że nawet mimo początkowej niechęci, mogłoby mi się spodobać w takiej szkole. Oczywiście, gdyby nie okoliczności.
Okazało się, że ten pokój, w którym poprzednio się obudziłam, należy do innej dziewczyny z pierwszego roku. Mojej przyszłej współlokatorki, która tymczasowo wyjechała na święta, do rodziców. 
Bonnie poinformowała mnie uprzejmie, że ja będę musiała nadrobić całe pierwsze półrocze, zaczynając od jutra. Najwyraźniej od razu chcieli mnie rzucić na głęboką wodę. Cóż za odpowiedzialne podejście biorąc pod uwagę, że jako nastolatka mogłam być trochę przytłoczona tym, co ostatnio mnie spotkało. Bonnie  nie kłamała mówiąc, że nie umie gotować. Ale ze względu na to, że byłam naprawdę głodna, to jakoś przełknęłam tą jej zapiekankę (o ile to coś można było nazwać zapiekanką). Wlazłam pod prysznic, i siedziałam tam chyba z pół godziny. Bonnie znowu czytała tą swoją książkę. Położyłam się, licząc, że szybko uda mi się zasnąć i kiedy powoli już odpływałam, do pokoju wpadła ciocia Maggie, cała we krwi. Miałam tylko nadzieję, że nie swojej
- Przyszli po nią. - Wymamrotała osuwając się na ziemię. 

Rozdział krótki, i mało się dzieje, ale to ze względu na brak czasu. następny w piątek i uwaga: W piątek dodam 2 rozdziały, ze względu na to, że potem mam ferie i jadę w góry. Więc nie będę miała za bardzo czasu na dodawanie rozdziałów. Bardzo proszę o komentarze, i wasze opinie, bo pod ostatnim postem mało ich było. W następnych dwóch rozdziałach planuję dodać trochę akcji, bo z tego właściwie nic nie wynika. macie tak czasami, że wiecie, co będzie w historii dalej, ale nie umiecie tego przelać na papier? Bo ja tak właśnie teraz mam. Napisałam już następny rozdział, i muszę przyznać, że w przeciwieństwie do tego, kolejny mi się udał. Ale na jego drugą część nie starczyło weny. może przez ten tydzień mi się poprawi. mam nadzieję. No i wy komentujcie, komentujcie :D      

15 komentarzy:

  1. bardzo fajne i wciągające opowiadanie ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział mi się podoba :) Mało w nim niby akcji, ale i tak jest ciekawy :)
    Sama przy swoim opowiadaniu mam tak, że wiem co chcę napisać, ale nie mam zielonego pojęcia, jak to zrobić.
    Jutro mam dodać czwarty rozdział, a skończyłam go dopiero w połowie. Następne dwa mam już napisane, ale tak to jest, jak wena od człowieka ucieka :)
    Pozdrawiam serdecznie,
    Guardian Angel

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajny rozdział. Mam tylko prośbę- nie pisz o nowych rozdziałach. Doprowadza mnie to do szału. Jak będę miała czas to tutaj zerknę i nadrobię zaległości, ok?

    OdpowiedzUsuń
  4. Podobał mi się :) Czytało się lekko i cieszę się, że zastosowałaś się do mojej rady co do dialogów.
    Gdzieniegdzie wciąż nie ma przecinków, ale to nie aż takie ważne.
    Najważniejsza fabuła i styl :)
    Ciekawa jestem co tam dalej wymyślisz :))
    hopelessdream

    OdpowiedzUsuń
  5. Przyjemnie się czyta, chociaż tak jak pisałam poprzednio - w temacie za bardzo nie jestem. Ale może to i lepiej. Zawsze to większa porcja tajemnicy ;)
    Podoba mi się bardzo imię Caleb - postać w zakładce bohaterowie już niekoniecznie :P
    Nie znając poprzednich wpisów, intryguje mnie kilka rzeczy:
    Skąd pomysł na aż tyle sióstr Parker :P ?
    Dlaczego przy niektórych postaciach jest wiek nieznany?
    I o co chodziło z ciocią Magdą we krwi i tym "przyszli po nią". (Pewnie było to wcześniej wyjaśnione, ale ja oczywiście przegapiłam) :P
    Pozdrawiam, http://love-fun-soul.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. nominacja do LBA ble, ble, ble
    więcej u mnie - http://fantastycznefantasy.blogspot.com

    rozdzialik przeczytam później, bo jest już późno a ja nie mam czasu :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Dziwi mnie, że tak łatwo przyjęła do wiadomości, że będzie się szkolić w agencji. Żadnych pytań, żadnego sprzeciwu... Przyjęła to tak, jakby była przekonana, że tak właśnie ma być i bez zastrzeżeń się temu poddała. Szkoda, że nie wypuścili jej do domu chociaż na czas Świąt. W końcu powinna je spędzić z matką. Wydarzyła się straszna tragedia i powinny się nawzajem wspierać. Zastanawia mnie też jak Eva może się uśmiechać i żartować, skoro sytuacja jest wręcz tragiczna. Podziwiam. Końcówka wywołuje taką ciekawość, że aż zmusza do czytania kolejnego rozdziału. Ja też mam nadzieję, że krew na rękach nie jest cioci. Ściskam;*

    OdpowiedzUsuń
  8. Najbardziej ciekawi mnie kto przyszedł po Evę. Ten rozdział jest świetny muszę nadrobić bo widzę że już kilka innych dodałaś, a i zapraszam do mnie
    http://room-94-fanfiction.blogspot.com/2014/01/przyjaciele-sa-jak-ciche-anioy-ktore.html

    OdpowiedzUsuń
  9. Przypomina mi niezgodną ale nie zabijaj evy :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Jasne, że Cię rozumiem. Też tak czasami mam i chodzę wtedy wkurzona, bo wiem co napisać dalej, a nie wiem, co mam napisać w tym momencie. Irytujące uczucie.
    A tak w ogóle imię Bonnie kojarzy się z pewną książką tyle, że tam tak nazwano klacz. Ale to nic, tak po prostu mi się przypomniało.
    Okay idę dalej, ale nie obiecuję, że przeczytam dzisiaj wszystkie rozdziały.

    OdpowiedzUsuń
  11. szkoda, że tak krótko. bo ja sobie tak czytam i czytam, chcę przewijać dalej, a tu koniec! no to coraz groźniej się robi... co się stało z ciotką Magdą?! Biedna Eva, jeszcze musi to oglądać. Ale chyba będzie musiała przystosować się do takiego niestabilnego życia. No i czekam ciągle na wyzdrowienie Camerona.
    i w ogóle to lubię Phoebe Tonkin :D

    OdpowiedzUsuń
  12. Szkoda, że krótki ten rozdział. Niestety znów niewiele się wydarzyło - no może poza zakończeniem. Końcówka napawa mnie optymizmem, co do kolejnego rozdziału jednak nie mogę nazwać tego udanym. Nie podoba mi się zachowania bohaterki. Niedawno przeżyła tragedię, ale w ogóle się tym nie przejmuje! Ba, nawet sobie żartuje i się śmieje. Nie wyobrażam sobie, że ktoś kto stracił ojca może się tak zachowywać. Druga sprawa to fakt, że Eva przestała zadawać pytania. Po prostu zwiedza sobie jak gdyby pogodziła się z tym co się dzieje. Turystka jedna. Powinna raczej żądać wyjaśnień i buntować się, a nie zachowywać jak baranek czy owieczka. Lecę do następnego, może tam będzie lepiej ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Tak więc rozdział krótki i przynudnawy, ale zwracam honor, bo pod koniec coś sie dzieje i zapewne będziesz kontynuowała w następnym. Dlatego zbytnio nie będę sie rozwlekać bo juz nie mogę sie doczekać jak potoczy się cała akcja.
    Caleb wydaje mi sie całkiem w porządku choć imię kojarzy mi sie z bohaterem mojej kochanej książki Niezgodnej, a tam Caleb był po prostu zdradziecką szumowiną.
    O czym ja to...? A tak. Caleb. Do Evy przekonuję sie coraz bardziej :D Rozumiem jej zagubienie. Znalazła sie w całkiem nowej sytuacji nie do końca ogarniając co sie wokół niej dzieje.
    Mam nadzieje że wszystko wkrótce sie ułoży. No to lecę dalej ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. Rozdział jest krótki, więc w sumie nie za wiele mam do powiedzenia. Końcówka powala. A Bonnie wydaje mi się dziwna. Nie wiem czemu ;P
    Sparks ;*

    OdpowiedzUsuń
  15. Ja tak patrze.... to jest cały rozdział? czy mi coś ucięło? Ale nie to cały rozdział. króciutki,ale wartościowy :) podziwiam,że w tak krótkim rozdziale można tyle zawrzeć :) Caleb wydaje się fajny:) A o co chodzi z Cameron'em? A ta końcówka?! Kolejny szok!

    OdpowiedzUsuń