piątek, 10 stycznia 2014

Śmierć blis­kiej oso­by to zmiana, która naj­bru­tal­niej karze nam przyz­wyczaić się do no­wej sytuacji.

Czy siódmego dnia Bóg nie stworzył po to, żeby odpoczywać? Bo jeśli tak, to z mojej mamy najwyraźniej słaba katoliczka. O wpół do ósmej kazała mi wstawać. Kto budzi swoje dzieci tak wcześnie, i to jeszcze w dzień wolny?! Wyrodna matka. Chociaż tak właściwie, to nie ona tylko jej krzyki mnie obudziły.
- Jerzy, w tej chwili wyłaź z tej łazienki! - Nie zapominając oczywiście o waleniu pięściami w drzwi. Jak na drobną osobę o wzroście zaledwie metr sześćdziesiąt to moja mama potrafiła narobić bardzo dużo hałasu. Sięgnęłam po telefon. Cztery połączenia nieodebrane od zastrzeżonego numeru. Pewnie operator. Tak czy owak mamusia zarządziła, że pójdziemy na zakupy świąteczne z samego rana, bo później jest tłok. 
- Mam wolne, nigdzie nie idę! - Buntowałam się.
 Ale ta kobieta nie miała litości. Może w zawodzie prawnika to się sprawdza, ale w wychowywaniu dziecka na pewno nie. Biedny mój tatuś. No bo ja miałam dorosnąć i się wyprowadzić, on wtedy sam z nią biedny miał zostać. Po powrocie z zakupów mama wzięła się za pieczenie ciast na święta. Szczęście, że nie kazała mi pomagać. Tata oglądał jakiś film w telewizji, ale że moją rodzicielkę ogarnął prawdziwy świąteczny szał, zabrała mu pilot i przełączyła na kolędy. Normalnie ustać na środku tego wszystkiego i zacząć walić głową w ścianę. Ale potem to mnie dobiła.
- Eva, kochanie, pozdejmuj firanki bo trzeba uprać. - Że co? Jakiś dziadek stojący na chodniku patrzył na mnie dziwnie, kiedy stanęłam na taborecie. Miałam ochotę wypiąć mu język. No przecież nie skoczyłabym z okna, no nie? Nie ogłupiałam. Byłam już wykończona tymi całymi świątecznymi porządkami, które zajęły mi ponad połowę pierwszego dnia ferii. Na szczęście, po południu przyszła mi z pomocą Klaudia. Sięgnęłam po swój telefon, kiedy tylko usłyszałam przychodzącą wiadomość. 
 Wpadnij do mnie
Dziękuję kotek, życie mi ratujesz.
Za godzinkę.
Skończyłam odkurzać, do czego również zostałam zmuszona przez moją kochaną mamusię. Korzystając z okazji, że była właśnie niezwykle pochłonięta rozmową z ciotką Magdaleine, dyskretnie dając znać tacie wyszłam z domu. Idąc do Klaudii zastanawiałam się, co za rodzice dają swojej córce na imię Magdaleine? No dobra, pochodzi z USA, ale żeby od razu coś takiego? Zresztą, imię mojej mamusi nie jest lepsze. Elizabeth. Nazwijcie ją tak, a pożre was wzrokiem. Dlatego tata mówił do niej El. Tak po prostu. Kiedy wchodziłam do bloku Klaudii, było już parę minut po siedemnastej. Otworzyła mi drzwi z szerokim uśmiechem.
- Czekaliśmy na Ciebie. - Niebieskooka tworzyła mi drzwi i ustami wykrzywionymi  w ogromnym uśmiechu. Powędrowałam od razu do salonu, gdzie... No właśnie. Na kanapie siedziało dwóch chłopaków. Pierwszy blondyn o wpatrujących się we mnie zielonych oczach, drugi większy i postawniejszy od towarzysza, z zaplecionym mnóstwem czarnych francuskich warkoczyków. - To jest Caleb... - Pisnęła radośnie moja przyjaciółka, pokazując na blondynka. Znałąm ją na tyle dobrze, żeby od razu wyczuć, że ma do niego słabość. - A to Cameron. Przeprowadzili się tu kilka dni temu i zaczynają studia. - Spojrzałam na nich podejrzliwie.
 Nie wyglądali na studentów. Wręcz mnie niepokoili. Chyba nie byli typami grzecznych chłopców. A Klaudia miała słabość do takich typów. Mimo, że była ode mnie rok starsza i powinna być mądrzejsza. Miałam zamiar ją później wypytać, skąd ich wytrzasnęła. 
- Eva... - Przywitałam się machając niedbale ręką. Nie miałam zamiaru się z nimi zaznajamiać bliżej niż było to konieczne. I nie wiedziałam, po co Klaudia mnie wplątąłą w to wszystko.  
- To co oglądamy? - Spytał brunet zabierając mi chipsy które wcześniej wzięłam ze stolika.
- Może niech dziewczyny coś wymyślą. - Rzucił Caleb patrząc w moją stronę.
- Jest już ciemno, więc zgaśmy światła i obejrzyjmy jakiś horror.- Zaproponowałam.
- Myślałem, że powiesz porno. - Mruknął z rezygnacją Cameron, za co został spiorunowany wzrokiem przez swojego towarzysza. 
 Klaudia przyszła z jeszcze dwiema paczkami chipsów a Caleb załączył jakiś film na telewizorze plazmowym. Ogółem dla mnie, w całości były tylko dwie straszne scenki. Ale blondynka co chwilę podskakiwała ze strachu i wtulała się mocniej w Caleba, na co Cameron przewracał oczami i uśmiechał się z wyraźną drwiną. Po filmie blondyn włączywszy światło zaczął coś grzebać przy telewizorze. W pewnym momencie mignęło mi coś czerwonego przed oczami. Cameron natychmiast zesztywniał.
- Cal, nie ruszaj się, dobra? - Poprosił nagle nienaturalnie poważny. Na czarnej koszulce blondyna widać było dwie małe czerwone plamki. Stał nieruchomo, a ja miałam ochotę zacząć się śmiać i przywalić Cameronowi za nastraszenie mnie.
- Namierzyli nas. - Szepnął Caleb.
- Klaudia, wyjdź z pokoju jakby nigdy nic. Ciebie nie ruszą. - Zarządził Cameron patrząc na nią groźnie. Dziewczyna najpierw patrzyła na niego osłupiała, ale warkoczyk spojrzał jej jakoś dziwnie w oczy i ta potulnie wyszła z pokoju, a kiedy tylko to zrobiła ruszyła szybko w stronę drzwi, i wybiegła z mieszkania. Chciałam krzyknąć, ale czyjaś silna ręka popchnęła mnie na podłogę. Chwilę potem usłyszałam strzały. Mnóstwo. I brzdęk tłuczonego szkła. Miałam wrażenie, że to wszystko mi się śni. 
- Wyprowadź ją! - Wrzasnął Caleb.
- Zabiją Cię, jak tu zostaniesz! - Krzyknął do niego czarnowłosy chłopak, osłaniając mnie własnym ciałem. Nie wiedziałam, czy to jakiś durny dowcip i mam zacząć się śmiać, czy rzeczywiście z nieznanych mi przyczyn grozi nam niebezpieczeństwo. Wtedy należałoby krzyczeć. 
- Zabiją nas obu, jak jej się coś stanie! - Usłyszałam krzyk blondyna.
Kompletnie nie rozumiałam, o co chodzi. Brunet nachylił się do mnie, tak, że moją twarz dzieliły milimetry od jego. Spojrzałam w  jego czarne oczy, w których było widać teraz przebłyski brązu. Pachniał miętą. Uwielbiam miętę. 
- Eva, musisz mi zaufać, rozumiesz? - Szepnął do mnie. To chyba naprawadę żart! 
- To jakiś dowcip? - Krzyknęłam resztkami sił próbując zachować spokój, ale on pokręcił przecząco głową i zrobił to z taką powagą, że nie zaryzykowałabym się nawet uśmiechnąć. - Czego oni chcą? - Spytałam siląc się na spokój, ale nie bardzo mi to wyszło. Dopadało mnie prawdziwe przerażenie. Zupełnie, jakbym wylądowała w środku jakiejś durnej gry komputerowej. Cameron spojrzał na Caleba, po czym popatrzył na mnie.
- Oni chcą ciebie, Eva. Przyszli po ciebie. - Szepnął patrząc mi w oczy, po czym chwycił mnie za ręce, i pociągnął w stronę korytarza. Wypadliśmy na klatkę schodową w chwili, kiedy nadeszła następna fala strzałów. Zakręciło mi się w głowie, ale chłopak pociągnął mnie w dół schodów. - Daj mi telefon! - Krzyknął, kiedy byliśmy już na trzecim piętrze. Szybko podałam mu swojego Samsunga. Wybrał jakiś numer. -Margaret? Gdzie jesteście? - Usłyszałam damski głos w słuchawce, ale nie odróżniałam słów. - On został w środku. - Tym razem krzyki. - Nic nie kombinuję, mam Evę. Zaraz będziemy. - Rozłączył się i podał mi komórkę. Biegłam najszybciej, jak potrafiłam. Kierowaliśmy się w stronę parku. Nagle stanęłam jak wryta na środku chodnika, uświadamiając sobie co tak właściwie robię. -No chodź! - Ponaglił mnie chłopak, rozglądając się dookoła.
- Kim jesteś? I co się w ogóle dzieje? - Wykrzyczałam na całe gardło. Spojrzał na mnie, a potem wziął mnie delikatnie za rękę.
- Jestem Cameron Parker. I właśnie ratuję ci tyłek. Swoją drogą całkiem seksowny. Ale nie pora na przyjemności. Zaraz ci wszystko wy... - Nie dokończył, bo za nami rozległo się kilka strzałów. Cameron zgiął się w pół. - Kurwa! - Wrzasnął prostując się.
 Miał na brzuchu czerwoną plamę, która szybko się powiększała. Ruszyliśmy biegiem. Jeszcze tylko skręcić w lewo i... Zobaczyłam w parku mnóstwo samochodów. Nie tylko policji, ale też czarnych jeepów. Dookoła kręciło się multum ludzi. Zobaczyłam jakąś rudowłosą kobietę idącą żwawo w naszym kierunku
- Parker? Nic wam nie jest? - Spytała biorąc go za ramię. Nie powiedziałabym, że było z nim wszystko w porządku. Jakaś młoda dziewczyna podeszła i wzięła go pod rękę.
- Ja się nim zajmę, Mar. - Powiedziała, po czym poszła z nim w stronę jednego z samochodów.
- Pilnujcie go. - Nakazała rudowłosa dwóm uzbrojonym policjantom. Zobaczyłam mężczyznę biegnącego w naszą stronę.
- Tata! - Wyrwało mi się. Tak się bałam, i cała się trzęsłam, więc myśl o tym że zaraz tu będzie sprawiła, że mało co się nie rozpłakałam. I wtedy rozległy się strzały. I zobaczyłam krew. Krew mojego taty. Stałam tam, podczas zimy i mrozu, aż poczułam łzy na policzkach. Zdałam sobie sprawę że osuwam się na ziemię. Rudowłosa krzyczała coś do mnie, ale ja w głowie miałam tylko jedną myśl. Oni chcą ciebie, Eva. Przyszli po ciebie. Nie pamiętam, co było potem.

32 komentarze:

  1. Nie sądziłam, że zaserwujesz nam taką dawkę emocji! Wieczór, który zaczał się normalnie, nagle zamienił się w tragedię. Czytałam z wypiekami na policzkach. Ten rozdział był cudowny! Nieprzewidywalny i zaskakujący. Jestem bardzo ciekawa, komu tak bardzo zależy na Evie i kto po nią przyszedł. I dlaczego w taki a nie inny sposób. Bardzo zastanawiający jest ten rozdział! Ah, chciałabym już poznać te tajemnice;D
    Czekam na kolejny!:*

    Ściskam i pozdrawiam;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Pisz, pisz długie rozdziały, bo przynajmniej można się wczuć :))
    Nareszcie coś zaczyna się dziać, a oprócz tego nie brakuje opisów i dialogów.
    Naprawdę coraz lepiej piszesz, trzymaj tak dalej.
    Czekam aż Eva się dowie czegoś więcej i zaprzyjaźni się z chłopakami..Trochę bliżej xD
    Fajnie, że dodajesz postacie, jak dodasz stronę z wszystkimi na pewno skomentuję.
    Było trochę błędów, ale to były tylko literówki.
    Jestem za tym, by dialogi pisać po myślnikach, zamiast innym kolorem, bo utrudnia mi to czytanie, ale jak zwykle pozostawiam tobie wolną wolę, zrobisz jak chcesz, a ja będę musiała to jakoś przeżyć xD
    Pozdrawiam i życzę weny,
    hopelessdream

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie się nad tymi dialogami zastanawiam. Ale się boję, że po myślnikach, to mi gorzej będzie wychodzić. Nie wiem, zastanowię się jeszcze, i dzięki, że do mnie zaglądacie :P

      Usuń
  3. Rozdział bardzo zaskakujący, nie powiem. W życiu nie przyszłoby mi do głowy, że oglądanie filmu ze znajomymi może skończyć się w tak niecodzienny sposób. Rozwój akcji był naprawdę nieprzewidywalny. Ciekawe, kim są Ci, którym chodzi o Ewę...
    Pozdrawiam!
    P.S. Fragment dotyczący pracy w niedzielę i matki - słabej katoliczki był cudowny!

    OdpowiedzUsuń
  4. Fajne, ale trochę ciężko się czyta kiedy wypowiedzi są oznaczone niebieskim. Trochę się gubię w tekście. Poza tym nie mam nic do zarzucenia;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Kochana, jest genialnie ^^ od razu polubiłam tego dredowca (czy też francusko-warkoczykowca) i jak widzę - nie pomyliłam się :D super, super, super :D wreszcie podoba mi się długość i czekam na więcej :D teraz bezzwłocznie lądujesz u mnie w obserwowanych, bo naprawdę warto :D
    zapraszam również do mnie :D
    p.s. tekst o słabej katoliczce sprawił, że spadłam z krzesła i zwijałam się ze śmiechu :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Fajnie, fajnie. Jaka akcja ^^ Ale zgadzam się z wilczycą.
    Pomyśl o tym, żeby jakoś inaczej pokazać wypowiedzi bohaterów. Tak jest świetne. Tajemnica i tyle zdarzeń, płynna akcja - cudnie. Naprawdę wciągające :) Ta Eva jest świetna. Po co im ona i kim właściwie są? Zżera mnie ciekawość ^^ Podziwiam i zapraszam do mnie XD Błagam na klęczkach o komentarze...

    OdpowiedzUsuń
  7. Ojej, jakie emocje XD. Cudownie rozwijałaś tą scenę z ucieczką, bardzo mi się podobało. Czekam na next
    Angie :3

    OdpowiedzUsuń
  8. Nadrabiam zaległości. Wspaniały rozdział. W końcu zaczęła się poważna akcja. Eva twoich marzeń jest wspaniała. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  9. Wow. Dawno nie wchodziłam i musze nadrobić. Rozdział genialny. Lece czytać dalej.
    Buziaki ;*
    A.

    OdpowiedzUsuń
  10. "pachniał miętą. uwielbiam miętę"
    "Jestem Cameron Parker. 413 jak wolisz i właśnie ratuję ci tyłek" Najlepsze fragmenty z tego rozdziąłu xD

    OdpowiedzUsuń
  11. Bosz... hahahah padłam.. czemu teraz? Gadasz, że za długi, a przerwałaś w TAKIM momencie! Kto Ci na to pozwolił?! Lece dalej czytać. :*

    OdpowiedzUsuń
  12. Hej, właśnie zaczęłam czytać i muszę powiedzieć, że Twoje opowiadanie jest niesamowite! Zaraz zabiorę się za czytanie dalszej części, jednak skomentuję na ostatnim rozdziale :*
    Pozdrawiam
    Seo

    OdpowiedzUsuń
  13. Po przeczytaniu rozdziału 1 stwierdzam fakt, że będę czytać resztę : )
    Dobrze Ci to idzie i nie przerywaj, kontynuuj : )
    Co mogę jeszcze powiedzieć?
    Świetny blog, świetna Jego autorka. Nic dodać nic ująć :*
    Pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
  14. Oczy wychodziły mi z orbit, kiedy czytałam ten rozdział, serio :) Chociaż zestawienie imion trochę mi nie pasuje... tu Eva, tam Jerzy, Cameron, Magdaleine i do tego Klaudia - czy nie uważasz, że nieco poplątałaś angielskie z polskimi? Tak, zauważyłam, że nie główna bohaterka nie jest do końca amerykanką, ale... jakoś dziwnie mi się to czytało - tak poza tym jest świetnie, naprawdę :) Będę tutaj wpadać częściej. Dzisiaj przeczytałam tylko ten rozdział, wszystkich nie dam rady, ale w wolnej chwili będę Cię odwiedzać.
    Jestem Twoją czytelniczką (obserwatorką) i dodałam do SPAMU swoją reklamę. Mam nadzieję, że również zajrzysz i zostawisz szczery komentarz - to dla mnie naprawdę ważne.
    Z góry dzięki za fajną lekturkę! :3
    http://czarna-aureola.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  15. Początek zapowiadał się tak niewinnie. Przy uwagach Ever po prostu się śmiałam. Jednak później wszystko się zmieniło. Mam teraz mętlik w głowie. O co chodzi? Kto chce dorwać Eve? I dodatkowo zabił jej ojca? I co ma z tym wszystkim wspólnego trenerka no i kim jest Cameron i Caleb.
    Oj wciągnęłaś mnie od pierwszych słów i teraz chyba trudno mi będzie się oderwać. Dobrze, że tyle rozdziałów przede mną, to sobie poczytam.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  16. O Boże, masz mnie. Już kiedyś zajrzałam na Twojego bloga, ale przeraziła mnie liczba rozdziałów. teraz jednak zdecydowałam się przeczytać pierwszy rozdział i udało Ci się. Będę to czytać! Pewnie minie sporo czasu zanim dobrnę do końca, ale zaciekawiłaś mnie wystarczająco.
    Z matki Evy to straszna zołza. jak można tak wykorzystywać dziecko i to jeszcze w niedzielę? Ale widać, że Eva jest wyjątkowa i na dodatek ktoś pragnie jej śmierci. jestem ciekawa tego Camerona, na razie nie mogę za wiele o nim powiedzieć, ale niedługo pewnie tak. I jeszcze trenerka? może to ona opiekowała się Evą, bo ktoś uznał ją za zagrożenie?
    Lecę czytać drugi rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  17. OOO sioostro :D ile emocji :O miałam nie czytać od początku ale mam tak dużo czasu wiec stwierdziłam 'a co mi tam!' :D wcale nie jest tak źle jak sie obawiałaś! :D lece do drugiego rozdziału, twoja najukochańsza siostrzyczka <3
    p.s. specjalnie lece z anonima xD

    OdpowiedzUsuń
  18. "-Jestem Cameron Parker. 413 jak wolisz. I właśnie ratuję ci tyłek. Swoją drogą całkiem seksowny. Ale nie pora na przyjemności. Zaraz ci wszystko wy...- Nie dokończył, bo za nami rozległo się kilka strzałów. Cameron zgiął się w pół.-Kurwa!- Wrzasnął prostując się." - mam nieodparte skojarzenie z serią książek Dom Nocy (czytałaś może?) szczególnie w tym miejscu. Nie jestem pewna jak się szacuje wzrost osoby siedzącej, ale poza tym jest okej :D czytam dalej.

    OdpowiedzUsuń
  19. Całkiem fajny rozdział. Zapowiadał się niewinnie i nagle BUM! Jestem ciekawa co będzie się działo dalej. Zaraz przeczytam kolejne rozdziały- wciągnęło mnie to!
    Ale na początku zniechęcił mnie stosunek Ev do mamy...
    Jednakże końcówka była świetna. No i zapomniałabym- super, że narracja w 1. osobie, bo czyta się lekko i przyjemnie. :)
    pozdrawiam i zapraszam tu:
    http://mixmiu.blogspot.com/


    OdpowiedzUsuń
  20. O kurcze, zaskoczyłaś mnie. Myślałam, że szykuje się sielankowy rozdziałek, a tu coś takiego! Pierwsza część do mnie nie przemawiała, wydawała mi się trochę sztuczna i irytował mnie sceptycyzm bohaterki, ale kiedy dotarłam do drugiej to wszystko nabrało sensu i zaczęło przemawiać jako całość. Zaglądnęłam tez do zakładki postacie i jeżu, jak ich dużo! Tylko czekać, aż się pojawią, i to czekać z niecierpliwością, bo wszyscy faceci przystojni jak cholera. Dobrze piszesz, prawie żadnych błędów i lekki, przyjemny styl. Jedyny moment, kiedy miałam problem z wyobrażeniem sobie, jak to wszystko wygląda, to te jeepy. Pierw biegli, później skręcili i po co te wszystkie wozy nagle, taki kawał od strzelaniny? Ale to, jak mówiłam, jedyne zastrzeżenie. Poza tym to zaskakujesz i wciągasz, cieszę się, że zajrzałam! Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  21. Trafiłam na bloga przez przypadek i chyba tutaj dłużej zostanę! :) Bohaterka na początku wydawała mi się sztuczna? Podoba mi się jak piszesz - czyta się łatwo i szybko.
    Weny!

    OdpowiedzUsuń
  22. Na początek chcę bardzo podziękować za zainteresowanie moim blogiem. Jak mam w zwyczaju postanowiłam zajrzeć do ciebie w pierwszej wolnej chwili. Zacznę może od stylu. Piszesz bardzo lekko i przyjemnie. Dzięki temu czyta się szybko i łatwo. Wspaniałe oddajesz charakter bohaterki i świetnie przekazujesz jej odczucia i myśli. Cieszę się, że nie robiłaś ogromnych wstępów, tylko poszłaś z akcją bez nudnego wprowadzania. Rozdział choć zaczął się delikatnie - głównie narzekaniem bohaterki potem przeszedł w emocjonującą rozrywkę. Niewiele rozumiem o co dokładnie chodziło w tej strzelaninie, (i dobrze) ale sądząc po tym, że to zaledwie początek, coś czuję, że jest to wspaniałe opowiadanie ;) Idę do następnego ;D

    OdpowiedzUsuń
  23. Na początek przepraszam że tak późno ale musiałam skończyć nadrabianie innych blogów. Teraz jestem i pomimo tego że trochę rozdziałów tu masz postaram się stopniowo nadrobić. ;)

    Och, skąd ja znam tych kochanych rodziców? A zwłaszcza mamusie? Jak zbliżają się święta to dostają jakichś owsików.. Lata to tu to tam. Coś przywiesza, pierze, piecze. Idzie zwariować. -.-
    Boże. No nieźle. Akcja pędziła jak szalona. Aż ledwie nadążał za nią mój mózg. Idealnie. Trafiłaś w moje gusta jak nic. Dreszczyk emocji kule świszczące dookoła ;D Boziu. Powiedz że to mi się nie śni. Jestem w niebie. ;)
    Ekhem. Dobra już się trochę ogarnęłam. Naprawdę straszne stracić tak w głupi sposób ojca. Przygnębiające. Co prawda lubię na początku trupy, ale nie takie które są rodzicami albo kimś ważnym dla głównej bohaterki. :'( Ciekawe jak po tym wydarzeniu potoczy się życie Evy. No to idę dalej ;)

    OdpowiedzUsuń
  24. Jezu. Rozdział po prostu zajebisty. Jedynym zastrzeżeniem jest to,że karze pisze się przez ż z kropką, ale to taki szczegół. Opowiadanie jest niezłe. Przeczytałam. dopiero jeden rozdział, ale zamierzam przeczytać całość choć nie wiem jak to nadrobię. Ale u Rudej nadrobiłam calość więc u ciebie na pewno też nadrobię. Znasz na pewno Rudą skoro ona komentuje ci już pierwszy rozdział : ) Na początku rozdziału nic się nie działo. Normalna, przedświateczna chyba, rodzinna atmosfera chociaż mamuśka jak zwykle dawała popalić głównej bohaterce ( znam to), ale potem wszystko sie rozkręciło. Głównej bohaterce grozi prawdopodobnie śmierć.Na razie dużo rzeczy nie ogarniam, ale lecę czytać dalej.

    OdpowiedzUsuń
  25. Nawet nie przypuszczałam, że tak w tym rozdziale będzie tyle emocji! Miły wieczór, Eva poszła do koleżanki, spotkała tam dwóch chłopaków, a tu nagle strzały! Bardzo mnie zaskoczyłaś i zaciekawiłaś. Komu tak bardzo zależy na Evie? I co się stanie z ojcem Evy? Umrze? OMG! Lece czytać dalej ;*

    OdpowiedzUsuń
  26. Rozdział pierwszy - spodziewałam się jakiegoś spokojnego wprowadzenia, a tu od razu taka akcja! Rozdział bardzo mi się podoba, przyjemnie się czyta. Nie mogę się doczekać, aż poznam te wszystkie tajemnice :)
    Sparks ;*

    OdpowiedzUsuń
  27. Cześć! :) Bardzo dziękuję, że zostałaś moją czytelniczką i oczywiście odwdzięczę się i zostanę twoją, ale za czytanie wezmę się dopiero dzisiaj wieczorem, gdyż zaraz muszę iść z domu. Obiecuję, że przeczytam, ale nie wiem ile czasu mi to zejdzie, na pewno nie dzień, albo dwa. W każdym razie oczekuj komentarzy dzisiaj wieczorem ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wow. Nie przeczytałam wcześniej o czym jest blog, więc nie spodziewałam się tyle zwrotów akcji. Na początku myślałam, że to będzie taka zwykła niedziela. A jednak... kim byli ci ludzie? I co się stało właściwie? Wszystko działo się tak szybko. Ale podoba mi się i zachęciłaś mnie do dalszego czytania.
      Dlatego lecę do next.

      Usuń
  28. Witam :) Przepraszam, że dopiero, ale jakoś tak wyszło :) Wybaczysz? Dobra konkrety. Czytam i myśle... fajne opowiadanie o nastolatkach, pewnie zacznie się rozkręcać na kolejnych rozdziałach...A tu! O ja! Masakra! Od razu taka dawka emocji! Szok lecę do następnego rozdziału.

    OdpowiedzUsuń
  29. Wspaniałe ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  30. Wow, pierwszy rozdział naprawdę mnie porwał! Jestem wściekła, że przez nawał pracy jak to bywa w większych zakładach produkcyjnych nie miałam czasu nawet zajrzeć!
    Lecę czytać następne!

    OdpowiedzUsuń