wtorek, 22 kwietnia 2014

Poz­na­jesz człowieka i widzisz go tak jak on so­bie te­go życzy, do­piero po cza­sie uświada­miasz so­bie, że ob­darzyłeś sym­pa­tią ko­goś in­ne­go.

- Tu są tylko podstawowe informacje. - Mruknęła Bonnie pod nosem. - Tego samego można dowiedzieć się w szkolnym sekretariacie.
Siedzieliśmy w biurze Margaret, przeglądając teczki z papierami, które niechcący znalazłam w szafce Oustina. Podobno jeszcze się nie obudził po tym, jak Cam się z nim rozprawił. Czy to dziwne, że czułam ulgę z tego powodu? Bo tak właśnie było. W sumie mógłby się wcale nie obudzić. Pieprzony dupek. Cameron wysłał Lorę do domu, z jakąś głupią sprawą, ale wszyscy doskonale wiedzieli, że zrobił to, bo zaczynała go irytować. Swoją drogą chyba ją polubiłam. Tylko z jej opowieści wynikało, że to właśnie z Chanell Cam jest najbardziej zżyty, a nie powiem, żeby mnie to specjalnie ucieszyło.
- A czego się spodziewałaś? Tylko Hana i Erica są karane. Reszta moich sióstr jest czysta. Co Zack mógłby w tym zapisać? Ale popatrz na inne. Moje, Tristana, Nicholasa... Z tego można by napisać nasze książki biograficzne. - Cam przeglądał akurat akta jakiegoś blondyna.
- Liczyłem. Kogoś brakuje... - Zaczął Caleb.
- Loca nie jest tu uwzględniona. - Odparł Cameron, kartkując jakiś notes. - Agencja nie ma żadnych jej dokumentów, Zack też. Nawet ja nie wiem, jak dziewczyna ma rzeczywiście na imię. - Czarnooki zatrzymał się na jednej z teczek i zaczął uważnie jej się przyglądać.
Przysunęłam się bliżej niego, zaglądając w papiery. Zdjęcie chłopaka łudząco podobnego do Cama, tyle że z inną fryzurą. Poza tym wydawał się delikatniejszy, jakby... Bardziej dziewczęcy. Czarna grzywka prawie całkowicie zakrywała mu prawe oko. Domein Kordian Parker. Wyczytałam pod nosem. Brat Camerona. Urodzony 29 czerwca 1976 roku w Colorado. Zmarł 12 marca 2006 roku w Las Vegas. Zdjęcie zakreślone było czerwonym krzyżykiem. Cameron przejrzał dokładny opis chłopaka, dużo dłuższy niż w przypadku tych, które przeglądaliśmy wcześniej. Przejechał palcem po zdjęciu, przechylając głowę na bok. Szczęka delikatnie mu drżała. Po chwili jakby oprzytomniał i odrzucił teczkę na biurko. Zauważył, że wszyscy obecni przyglądają się mu w milczeniu.
- Co? - Warknął rozeźlony, rozglądając się po zebranych. - Nie macie nic do roboty? - Jego chłodny ton przyprawił mnie o dreszcze. Spojrzał na mnie, ale prawie od razu odwrócił wzrok. - Idę po kawę. - Oznajmił, wychodząc z biura. Usłyszałam jak trzaska drzwiami.
- Nie rozumiem, jak może udawać, że nic się nie stało... - Westchnęła Bonnie po długiej chwili niezręcznej ciszy. - Przecież to jego brat. Ja za swoim nie przepadam, ale oszalałabym, gdyby coś mu się stało. A co dopiero stać i patrzeć jak umiera. Nie mogę sobie tego wyobrazić. - Rzekła, biorąc kolejną teczkę po czym zapisała coś w swoim notesie.
- Gdyby spróbował mu pomóc, Xander zabiłby i jego. - Powiedziała rzeczowo Mar, jakby była tego pewna. Caleb tylko uśmiechnął się pod nosem, jakby się z nią nie zgadzał.
Wyciągnęłam kolejną teczkę. Tak właściwie, to przeglądałam je bez powodu, bo i tak to Margaret i Bonnie notowały wszystko, co ich zdaniem mogło być istotne. Byłam trochę zmęczona i chciało mi się spać, ale przynajmniej udo już nie bolało tak bardzo, bo pielęgniarka dała mi jakieś tabletki przeciwbólowe. Otrzeźwiałam natychmiast, kiedy zobaczyłam napis na teczce. Xander Kordian Parker. Data i miejsce urodzenia te same co u Domeina i Camerona. Przyjrzałam się uśmiechniętemu chłopakowi na zdjęciu. W żadnym wypadku nie wyglądał jak morderca z piekła rodem, za którego wszyscy go uważali. Miał trochę jaśniejszą cerę niż Cam i dużo więcej kolczyków. Kilka w uchu, jeden w brwi i w nosie. Na twarzy kilkudniowy zarost, a rozpuszczone, blond włosy z kilkoma ciemnymi pasemkami sięgały mu do ramion. Miał śliczne, brązowe oczy, zupełnie jak jego młodsi bracia. Spojrzałam na tekst pod zdjęciem. Rodzice: Marcus Parker, Luiza Parker (Stine). Nazwisko mężczyzny podkreślono na czerwono. Miejsce zamieszkania: nieznane. Zaczęłam czytać najdłuższy fragment. Oprócz mnóstwa drobnych wykroczeń, takich jak pobicia czy przekroczenie prędkości było wiele innych, nieco poważniejszych. Udział w dwudziestu dwóch napadach na bank. Kradzież ciężarówek przewożących sportowe samochody. Udziały w kradzieżach cystern z paliwem. Nielegalne wyścigi samochodowe. A to tylko niektóre z wypisanych tam przestępstw. Pod spodem wypisane były imiona i nazwiska jego ofiar. W sumie trzysta cztery osoby. Spojrzałam jeszcze raz na zdjęcie chłopaka. To wydawało się śmieszne. Kryminaliści w filmach wyglądają zupełnie inaczej. On wyglądał na normalnego dwudziestolatka (choć przecież w rzeczywistości miał trzydzieści osiem lat, ale pomińmy to). Ale w sumie Cam też nie wyglądał na złoczyńcę. Dopiero w tej chwili zauważyłam, że stoi za mną z kubkiem kawy w ręku. Zawstydzona spojrzałam na niego z myślą, że zauważę złość, ale on wydawał się bardziej rozśmieszony niż rozdrażniony.
- Chyba czas kończyć na dziś. - Powiedziała Margaret patrząc na nas. - Eva musi odpocząć, ty też przecież całą noc nie spałeś. Sami to dokończymy. - Oznajmiła układając teczki na biurku.
- To ja idę do siebie. - Wstałam z krzesła i ruszyłam do drzwi, ale Cam pociągnął mnie w swoją stronę.
- Alex jest przekonana, że nie będzie cię jeszcze przez kilka dni. - Szepnął mi do ucha, patrząc na Caleba.
- Nie będzie u mnie nocować! - Zaprotestował blondyn. - Wystarczy że ty, Bonnie i Luis tam śpicie. Zrobicie mi bałagan! - Bronił się.
- Bałagan to tam był, jak przyjechałem. Ty pranie to chyba tylko przed świętami robisz. - Zaśmiał się Cam a Peters tylko się zarumienił. - Czyli postanowione. - Oznajmił, a Bonnie uśmiechnęła się zwycięsko.
- Czemu wyszliśmy wcześniej? - Marudziłam kiedy już weszliśmy do mieszkania Caleba. Przebrałam się w swoją piżamę którą przyniosła tu Bonnie i siedziałam na fotelu jedząc kanapkę, a Cam rozściełał łóżko. Obok, na podłodze leżał ogromny, miękki materac na którym mieli spać chłopaki. Czarnooki spojrzał na mnie, poprawiając poduszki.
- Bo następna teczka była moja. - Powiedział przechodząc do niewielkiej kuchni. Usłyszałam jak otwiera i zamyka szafki by po chwili wrócić do pokoju z kilkoma paczkami chipsów i butelką picia w ręku.
- Co w tym złego? Masz jakieś mroczne sekrety? - Spytałam głupio, bo po chwili zdałam sobie sprawę, że on ma tylko takie sekrety. Zaśmiał się, rozkładając się na materacu i szukając czegoś ciekawego w telewizji.
- Nie, skądże. Pytaj, o co chcesz. - Spojrzał na mnie z zaciekawieniem. Skończyłam jeść i położyłam się obok niego. Był w siwych dresach, bez koszulki. Miał śliczny kaloryfer, ale jeszcze mu tego nie powiedziałam.I w najbliższej przyszłości nie zamierzałam mówić.
- Więc o co? - Spytałam biorąc chipsa z paczki. Luna, która cały czas za mną chodziła, weszła teraz między mnie a niego. Tak, mój nowy piesek nazywa się Luna. Nikt nie miał innego pomysłu, więc zostało przy tym. W sumie, mi nawet się spodobało to imię. - Kiedy ja prawie nic o tobie nie wiem. -zwróciłam się do Cama.
- A co mam ci mówić, kiedy wszystko już ci Bonnie opowiedziała? - Zapytał, drażniąc się ze szczeniakiem, ale wyczułam w tym nutkę sarkazmu.
- Mówiła o tobie, przyznaję. Ale ja chcę żebyś sam mi o sobie opowiedział. - To chyba zabrzmiało nieco głupio, więc dodałam szybko: - Wiesz o mnie więcej niż ja sama, nie bądź wredny!
- Moje siostry już poznałaś. - Zaczął. - Przynajmniej część z nich. Każda ma jakąś dodatkową umiejętność, dzięki genom ojca .- Zamyślił się na chwil, a ja domyśliłam się, że chodziło o tę sprawę z eksperymentem, któremu poddali się nasi rodzice. - Lora ma świetny węch. - Uśmiechnęłam się mimowolnie. - Wiem, brzmi, jakbym opisywał ci zwierzę, ale to właśnie są nasze umiejętności. Ona ma wyczulony węch, Chanell podobnie jak Yumi i Hana ma świetny słuch. Patricia, której jeszcze nie poznałaś, ma bardzo ciekawą zdolność a mianowicie świetną pamięć. Zapamiętuje wszystko co usłyszy, przeczyta bądź zobaczy. Dlatego trzeba przy niej uważać na to, co się mówi. Layla jest bardzo giętka. W ciągu kilku dni opanowuje to, czego baletnice muszą uczyć się latami. Przydatna zdolność. Erica jest niezwykle silna a Angie... No cóż. U niej jeszcze nie uaktywniła się żadna umiejętność. Może dlatego, że jest niewiele starsza od ciebie. - Spojrzał na mnie, a ja nadal trawiłam to, co przed chwilą powiedział. - Tak czy owak, kiedy opuściłem agencję, Xander zabrał mnie do siebie. Widziałem go wtedy po raz pierwszy od kilku miesięcy. Wierz lub nie, ale po śmierci twojej matki chciałem popełnić samobójstwo i to tylko za jego sprawą tego nie zrobiłem. Dla mnie to wszystko było bez znaczenia. To on przekonał mnie, że jeśli odbiorę sobie życie, to skrzywdzę wiele osób. Erica była jeszcze mała, Hana, Yumi, Lora i Patricia też. Poza tym miałem ciebie. Xander niemal siłą wsadził mnie do samolotu i polecieliśmy do Polski. I kiedy cię zobaczyłem... Miałaś pięć miesięcy. Leżałaś w łóżeczku a we mnie coś się po prostu złamało. Byłem w stanie poświęcić wszystko, żeby ochronić cię przed Zackiem. Cały czas ktoś był niedaleko ciebie. Zwykle byli to ludzie z najbliższego otoczenia Xandera. Jego dziewczyna, czasami Loca, Tristan czy Nicholas. Ja śledziłem twojego ojca. To tchórz. Chowa się za swoimi ludźmi i to pewnie tylko dlatego jeszcze nie udało mi się go zabić. Właściwie, to wszyscy go ścigaliśmy. Ja, Xander, cała nasza ekipa. -Popatrzyłam na niego. On cały czas był w moim życiu, a ja niczego nie zauważyłam. Jak w jakimś filmie akcji, czy coś. - Tobie może się to wydawać okropne. To... Czym się zajmuję. Fakt, ma swoje minusy, jak wszystko. To, że trzeba stanąć oko w oko z kimś, kogo kiedyś znałeś i go zabić. Czy to, że nie masz wolnego i zawsze musisz być przygotowany na ewentualny nalot policji i praktycznie wszystko co robisz jest nielegalne. Ale jest też mnóstwo zabawy. Weekendowe wypady na Karaiby, poznawanie nowych ludzi... A jak chcesz się zabawić albo upić, to tylko w Zielonym Kocie. Albo można się ścigać. To świetna forma relaksu, chociaż niektórzy uważają, że to jeszcze bardziej stresujące... Ścigałaś się kiedyś? - Spytał a ja prychnęłam, ale po chwili zdałam sobie sprawę, że mówi serio.
- Żartujesz? Ja nawet samochodem nie umiem jeździć. - Odparłam. On tylko się zaśmiał.
- Ja swoje siostry uczyłem, kiedy miały po czternaście, piętnaście lat. Trochę później uczyły się jeździć motorem. - Westchnął. - Xander nie jest taki zły, jak o nim mówią. W końcu to mój brat, musi być świetny. - Uśmiechnął się szeroko i ja chcąc nie chcąc też się wyszczerzyłam. No ale z tym, że Xander jest taki świetny, to nie do końca się zgadzałam, zwłaszcza po przeczytaniu tych wszystkich ciekawostek na jego temat. - Może kiedyś go poznasz. Ma fioła na punkcie muzyki i komputerów. Polubiłabyś go. 
- A jakie macie zdolności... Ty i Xander? - Spytałam, bo to mnie zastanawiało. Starałam się naturalnie wypowiedzieć imię jego brata, ale chyba średnio mi się to udało, bo najzwyczajniej w świecie, facet mnie przerażał! 
- Mamy zdolności bliźniacze. Moje, Xandera i Domeina. Ja mam ich umiejętności a oni mają moje. - Zaczął przyglądając mi się uważnie. - Xander jest silny, Domein miał świetny słuch a ja... No cóż... Trudno to wyjaśnić. - Zaczął zataczać kółka ręką, jakby to miało w czymś pomóc. -potrafię... Wymuszać różne rzeczy na ludziach siłą umysłu.To zbyt skomplikowane, żeby ci to teraz wyjaśnić. Po prostu powtarzam to w myślach patrząc na te osobę, a ona chcąc nie chcąc musi zrobić to, co chcę. Rzadko tego używam, zwłaszcza teraz, bo moje umiejętności powinny być uśpione przez zastrzyki, które dostaję. - Pokazał małe ukłucie na ramieniu.
- Poważnie?  - Zdziwiłam się. - Jak wampir!- Pisnęłam z ekscytacją, na co on tylko przewrócił zabawnie oczami. - Chwila, moment... A po śmierci Domeina... - Zaczęłam ostrożnie wiedząc, że temat zmarłego brata go drażni. - Jego umiejętność się nie cofnęła? - Chłopak zaśmiał się, jakbym powiedziała coś bardzo śmiesznego.
- Sprytna jesteś. - Ton jego głosu się zmienił na chłodniejszy i trochę się odsunęłam widząc jak jego oczy ciemnieją. - Wiesz, że jesteś pierwszą osobą, która o to pyta? - Nie odpowiedziałam. Wyglądał niepokojąco. Już nie tak ciepło jak zwykle. Jakby przez tę chwilę nie był sobą, a przynajmniej tą wersją, którą znam. Dreszcz mnie przeszedł. - Powiem tylko, że ciała mojego brata nie odnaleziono. Reszty historii domyśl się sama. - Szepnął mi do ucha, po czym ku mojemu zaskoczeniu musnął ustami moją szyję. Po chwili odsunął się ode mnie jakby przytomniejąc. - Wiem, co przed chwilą zobaczyłaś. Wyjaśnię ci to, ale nie teraz. - Pocałował mnie ponownie, tym razem w policzek, po czym spojrzał na drzwi. Sekundę później pojawiła się w nich Bonnie z reklamówką w ręku.
- Przyniosłam filmy! - Machnęła torbą z uśmiechem. Nie wiem, czemu, ale cieszyłam się, że nie jestem już z Cameronem sama.    
No i jest! Osobiście jestem z niego bardzo zadowolona, może pomijając długość. Zdecydowanie muszę nad tym  popracować, ale nie obiecuję, że następny będzie dużo krótszy. Co wy się pod ostatnim rozdziałem tak biednego Cama uczepiłyście? :P Owszem, on jest zboczony (choć może nie zawsze to widać) i taki będzie, poczekajcie jeszcze kilka rozdziałów. Ale od razu mówię, że jest wierny tylko Evie i żadnej zdrady nie będzie :P Ogółem zaplanowałam tu wątek miłości męsko-męskiej więc nie wiem, jak to przełkniecie :P No i co do jego zdolności...Mało prawdopodobne, ale kto mi zabroni trochę naginać fakty? No nic, pozdrawiam i całuję :*
Sekretna 

13 komentarzy:

  1. Aww *.* świetny rozdział czekam na next <33
    Zapraszam do mnie : http://ostatniagodzinadosmierci.blogspot.com/
    dopiero zaczynam

    OdpowiedzUsuń
  2. omomomomomo *o* co moge powiedzieć? Genialne, czekam na następny i rzyczę dużo weny Misia :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej. :) Oczywiście, będę do Ciebie wpadać i bardzo mi miło, że zostawiłaś u mnie informację o nowym rozdziale. :)
    Na miejscu Evy bałabym się Camerona i nie dziwię się, że pod koniec rozdziału, lekko jej ulżyło, jak jednak pojawiła się Bonnie. Nie wiem dlaczego, ale mam wrażenie, że jest on taki nieprzewidywalny i ma trochę pogmatwaną psychikę. Eva z kolei jest bardzo odważna, że spotyka się z takim człowiekiem, ja bym nie potrafiła, za żadne skarby, mimo tego, że mógłby mi się spodobać.
    Cameron ma sporą grupkę rodzeństwa, którzy mają różne zdolności, przeważnie dotyczące zmysłów. Na pewno to im wiele pomaga w tym co robią. I w sumie nie ma co się dziwić, że Cam mówi tak 'ciepło' o swoim bracie Xandrze.Wyratował go z opresji przed śmiercia samobójczą i przetłumaczył, że nie warto, bo wiele osób będzie z tego powodu cierpieć. I ma racje, bo samobójstwo jest takie proste..Samobójcy jest wtedy już wszystko jedno, ale nie zdaje sobie sprawy co na to bliscy.
    Jest też informacja, że Cameron ma jeszcze jednego brata. Nie wiem dlaczego, ale po jego słowach doszłam do wniosku, że on być może jednak żyje, tylko sie ukrywa (?) skoro ciało nie zostało odnalezione...
    Podoba mi się ta historia, tak łatwo mi się to czyta i czekam na kolejny rozdział niecierpliwie, nawet jeśli miałabym czytać te sceny miłosne między facetami ;))) :p

    Przepraszam za taki chaos i nieogarnięty komentarz, ale po tych świętach jeszcze bardziej straciłam chęci do wszystkiego, nawet do analizowania tekstu.

    lovebutheartless.blogspot.com
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Super blog <3
    http://iloveyouorhate.blogspot.com/ <-- zapraszam na 18 rozdział miło byłoby gdybyś zajrzała i zostawiła po sobie ślad <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Zaplanowałaś wątek miłości męsko-męskiej? :D Serio? Nie! Mam nadzieję, że to nie Cam będzie w grał jedną z ról.

    Co do rozdziału: ja też się ucieszyłam, że Eva nie będzie już sam na sam z Camem. Kurde, w tym rozdziale wydał mi się jakiś dziwny. Im bardziej go poznaję, tym bardziej się go boję. Ma w sobie coś tajemniczego i nie do końca wiem czy jest to pozytywne czy negatywne. Z jednej strony mam nadzieję, że będzie go coś łączyło z Evą, a z drugiej to trochę bije w moją moralność ;D No bo jak to tak? Najpierw był z jej matką, zapewne ze sobą sypiali, mógłby być spokojnie ojcem Evy i nagle po latach zaczyna z nią kręcić? Najpierw z matką potem z córką? ;D Dziwne to. Ale cały ten świat jest dziwny, więc pewnie i moralność inna.
    Nie dziwię się Camowi, że tak broni swojego brata. W końcu są ze sobą bliżej niż normalne rodzeństwa i fakt, że są bliźniakami jakoś zacieśla ich stosunki. Poza tym uratował mu życie i zrobił to z czystej miłości. Nie rozumiem tylko, o co chodziło w słowach "Powiem tylko, że ciała mojego brata nie odnaleziono. " Co to ma oznaczać?
    Jeju, coraz więcej tajemnic! Jeszcze bardziej niecierpliwie czekam na kolejny odcinek;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Chciałabym mieć umiejętność dobrego słuchu, bo ostatnio to już wg nie słyszę kto co do mnie mówi nawet z odległości kilku centymetrów. Chociaż wpływanie na wolę innych jest kuszące...
    Rozdział bardzo przypadł mi do gustu a z długością jest tak, że jak tekst wciąga, to nieistotny jest rozmiar. A nawet inaczej. Chce się więcej.
    Lubię Bonnie. Nawet chyba bardziej, niż główną bohaterkę. Pewnie za kilka rozdziałów mi się zmieni, ale wydaje mi się, że Bonnie niesie za sobą pozytywną energię i często uśmiecham się pod nosem czytając coś o tej postaci :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Miłość męsko-męsko przetrwam, bom tolerancyjny mrówczan. :D
    A Cam, hmm intrygujący się tu zrobił. Roztacza wokół siebie taką aurę, czy ja wiem, tajemnicy. No i ta jego moc, nieźle może dać w kość komuś obcemu, ale strasznie chciałaby mieć władzę nad czyimś umysłem. >:3
    Hmm, to jego brat zginął czy nie? Bo mam lekki mętlik i teraz nie za bardzo wiem co i jak. A im bardziej przedstawisz nam Cama tym bardziej ciągnie mnie do niego ciekawość. Jakby był z Evą to wciągnąłby ją w jakieś masakreski i dziewczyna miałaby przejomane ._.
    A długość mi nie przeszkadza, co więcej jest trochę przykrótka! :3
    Pozdrawiam i czekam na kolejny rozdział!

    OdpowiedzUsuń
  8. świetny!
    Coraz bardziej kocham Cama, nawet nie wiesz co ty ze mną dziewczyno robisz. Jest wspaniale. Biedna Eva ;/
    Ale w sumie i tak go kocha i nie ma podstaw by sie go bać bo jej nic nie zrobił złego a raczej wręcz przeciwnie.
    Nie moge sie doczekać na następny rozdział.
    Całuje i ściskam
    Marna ;* [ucieczka-milosci.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
  9. Cudny rozdział.
    Można się było trochę dowiedzieć o Camie i jego rodzeństwie - suuuper. I będą oglądać filmy! xD Wybacz, już się ogarniam.
    Fajne umiejętności ma Cam i jego rodzinka. Zmuszanie siłą woli ^^
    Cóż bym miała jeszcze powiedzieć? Chyba to, że lecę czytać następny rozdział xD

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetny rozdział. Ja jestem za tym,. by rozdziały były jak najdłuższe. Fajnie, że dałaś nam trochę informacji o rodzinie Cama.
    Jestem ciekawa o co chodziło na końcu rozdziału.

    OdpowiedzUsuń
  11. No co Ty, długość jest w sam raz. Krótkie rozdziały są... za krótkie :D Cały rozdział jest wspaniały, właśnie takiego brakowało, by wyjaśniał pewne sprawy z rodziny Parkerów.
    Rozwala mnie trochę to imię Kordian, za bardzo kojarzy mi się z lekturą niestety T.T
    Luna! Jak ślicznie! Zawsze sobie mówiłam, że tak nazwałabym czarnego kotka, gdybym go miała. To wszystko przez Czarodziejkę z Księżyca :D
    Ciesze się, że wreszcie dowiedziałam się o tych zdolnościach Parkerów! Najbardziej chciałabym mieć tą zdolność Patricii. Dobra pamięć jest niezastąpiona! W sumie giętka też chciałabym być... :D Ach, wszystkie zdolności są wspaniałe. No i jestem też ciekawa zdolności Evy... bo będzie jakąś mieć, prawda?
    Dzisiaj niestety tylko jeden rozdział, ale nie za dobrze się czuję. Jutro postanawiam nadrobić trochę. Ale i tak jest dobrze, jestem za połową! Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  12. Tak jak Eva polubiłam Lorę. Wiem, że w tym rozdziale się nie pojawiła, ale zapomniałam napisać tego pod poprzednim rozdziałem. Tak, tak, Xander musi być super. Wiem, że Cam to jego brat, ale mógłby być trochę bardziej obiektywny.
    Nie dziwię się, że Eva bała się potem siedzieć sam na sam z Cameronem. Umiejętność wpływania na cudzą wolę. Nie będę mówić, do czego mógłby ją wykorzystać xD Cóż, dobrze, że przynajmniej jej o tym powiedział ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Ooo! Dużo tu o rodzinie Camerona. Będę musiała to sobie poukładać. Nie dziwię się Evie, że się nieco przestraszyła i nie chciała zostać sama z nim w pokoju. W końcu jakby nie brać, świętoszkiem nie jest ;)
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń