poniedziałek, 12 maja 2014

Naj­gorzej, gdy najbliższa ci oso­ba, sta­je się z dnia na dzień, co­raz bar­dziej obca.

Rozdział pisany z perspektywy Camerona. 

Cholernie się denerwowałem, i kiedy do moich uszu dotarł odgłos strzału, spodziewałem się okropnego bólu. Ale ku mojemu zaskoczeniu nic takiego się nie wydarzyło. Otworzyłem oczy a przede mną leżał ten sam facet który miał sprzedać mi kulkę w głowę. Przechyliłem głowę i ujrzałem mojego kochanego braciszka z pistoletami w obu rękach. Stał oparty o ścianę z tym swoim głupkowatym uśmiechem na ustach.
-Nie można było wcześniej?-Spytałem podnosząc się z kolan.
Xander wyjął z kieszeni kluczyk i rozkuł mnie, przykładając swoje czoło do mojego. Patrzyliśmy sobie w oczy i dla kogoś patrzącego z boku ta sytuacja mogła wydać się dwuznaczna. Właściwie, to chciałem rzucić się mu na szyję jak małe dziecko, ale wiedziałem, że na to będzie czas, kiedy już dotrzemy do domu. 
-Wiesz, że lubię wielkie wejścia!- Wyszczerzył się jeszcze bardziej po czym wyjął z za pasa broń i podał mi ją.-Leć po swoją księżniczkę. Ja opanuję sytuację.- Prychnąłem w odpowiedzi i wybiegłem z pomieszczenia.
Zauważyłem kilka martwych osób leżących na podłodze w sali i na korytarzu. Gdzieś przed oczami mignęła mi sylwetka Trevora, ale to nie jego szukałem. Podszedłem do biurka i wyciągnąłem zza niego płaczącą Evę. Szybko wziąłem ją na ręce i przytuliłem do siebie, wychodząc z sali. Wydawała się taka krucha. Uniosła głowę lekko do góry i pisnęła gdy zobaczyła zakrwawionego, martwego agenta leżącego na ziemi.
-Nie patrz na to.-Szepnąłem jej do ucha biegnąc korytarzem. Nagle przede mną stanęła kobieta, celując do mnie z pistoletu. Zmarszczyłem brwi, kiedy ktoś strzelił do niej i czarnowłosa osunęła się na ziemię.
-W archiwum jest Loca, zanieś tam młodą.- Rzuciła Rocket, wyłaniając się zza moich pleców. Kiwnąłem głową i bez słowa udałem się w tamtą stronę.
Wszedłem do ciemnego pomieszczenia i postawiłem małą na ziemi. Nie chciałem jej zostawiać, ale miałem jeszcze jedną sprawę do załatwienia a z Locą była bezpieczna.
-Nie płacz już...-Przytuliłem ją do siebie.-Obiecuję, że nie pozwolę by cokolwiek ci się stało.-Wyszeptałem całując ją w czoło. Dziewczyna ujęła moją twarz w dłonie i pocałowała delikatnie, ciągnąc mnie lekko za warkoczyki. Odwzajemniłem pocałunek kładąc jej ręce na pośladkach. Przyciągnąłem ją do siebie całując coraz bardziej agresywnie.
-Czy wy w takiej chwili musicie myśleć tylko o jednym?-Zza jednego z regałów wyłoniła się znajoma blondyna trzymając lizaka w ręku.
-A co, zazdrosna?-Spytałem wypinając jej język.-Pilnuj jej.- Rzuciłem i wybiegłem z pomieszczenia.
Wszędzie roiło się od agentów, którzy za wszelką cenę próbowali nas powybijać. Próbowali, bo oczywiście im się to nie udawało. Większość z nas miała dodatkowe zdolności no i oczywiście byliśmy lepiej wyszkoleni. W końcu znalazłem Xandera, który bił właśnie jakiegoś faceta. Robił to dla rozrywki, aż w końcu kiedy mu się już znudziło, wyjął ostry nóż i wbił go między żebra agenta i przejechał nim aż do brzucha, rozrywając tym samym ciało przeciwnika. Uśmiechnąłem się szeroko, widząc to. Wstał i korzystając z okazji że wszyscy są zbyt zajęci wykańczaniem się nawzajem i nie zwracają na nas uwagi, odciągnął mnie na bok.
-Robi się groźnie. Margaret i Diana gdzieś wybyły, więc możemy założyć, ze wzywają innych.-Rozejrzał się podejrzliwie dookoła. Cała nasza ekipa wiedziała, że nie może dopuścić do nas agentów, dlatego też mało kto nas atakował.-Włamujemy się do bazy danych, zabieramy Evę i wypierdzielamy stąd.- Ruszyłem przed siebie a mój braciszek podążał za mną, co chwilę oglądając się za siebie.
Weszliśmy do dużej sali pełnej komputerów. Nas, a właściwie Xandera interesował jeden konkretny, stojący na środku. Podłączył do niego pendrive i zaczął wystukiwać coś na klawiaturze. Na sporym monitorze pojawiło się mnóstwo cyfr i nieznanych mi znaków, więc zmarszczyłem tylko brwi, kompletnie nic nie kumając.
-Nigdy nie pojmę, jak ty możesz cokolwiek z tego rozumieć.-Mruknąłem wyglądając na korytarz.
-To proste. Ty masz swoje samochody, Domi sztuki walki a ja komputery. I wszyscy szczęśliwi.- Mruknął zza klawiatury. Zabawnie wyglądał z wzrokiem wlepionym w ekran.-Cieszę się, że w końcu cię widzę, wiesz?-Uśmiechnął się do mnie.
-Nie rozczulaj się, tylko kończ szybko.-Mruknąłem w odpowiedzi, chociaż też cieszyłem się, że już ze mną jest. To mało powiedziane. Tylko przy braciach byłem sobą. Nie musiałem odgrywać kogoś innego. Oni to wiedzieli i akceptowali mnie takim, jaki byłem. A byłem leniwy, nieodpowiedzialny i chwilami arogancki. I troszeczkę zboczony.
-Troszeczkę?- Prychnął starszy spoglądając na mnie.-Mam ci przypomnieć, jak sypiałeś z trzema panienkami na raz i żadnej z nich nie znałeś?-spytał ze złośliwym uśmieszkiem.
-Raz mi się zdarzyło...Poza tym musisz grzebać mi w mózgu?- Skrzywiłem się.-Robotą byś się zajął, nie mamy czasu.  
-Kiedy to się zdarzało prawie codziennie...Dobra, skończone. Mam, co chciałem a przy okazji tak im tu namieszałem, że przez tydzień do ładu nie dojdą.-Parsknął i odłączył pendrive.- Teraz po Evę i możemy spadać.
-Ona nigdzie nie idzie.- Mruknąłem pod nosem.
-Niby czemu nie?-Spytał zaskoczony. Ale zaraz westchnął. Zrozumiał.- Wiem, że nie chcesz jej w to pakować, ale jest jedną z nas. Nie odnajdzie się tu, zwłaszcza, kiedy już uaktywnią się jej zdolności.-Machnąłem ręką. Wiedziałem, że starszy ma rację. Ale ona była zbyt delikatna, żeby wprowadzać ją w ten świat. Mój świat.
-Nie chcę dla niej takiej przyszłości.- Spojrzałem na niego nie wiedząc, co robić. Zawsze to on decydował, a ja tylko pomagałem i wykonywałem jego polecenia. Nigdy nie lubiłem podejmować takich decyzji. Nigdy nie musiałem. Xander spojrzał na mnie i pokiwał głową.
-Zabierzesz ją ze sobą. Będzie mieszkać z nami. Przynajmniej przez najbliższy czas. Jesteśmy na tropie Zacka, a Oustin ułatwi nam załatwienie go. Kiedy się go pozbędziemy mała wróci do agencji. Koniec, kropka.- Powiedział patrząc mi w oczy i jakby nigdy nic ruszył przed siebie. Nie protestowałem. On coś wymyśli. Zawsze tak jest.
-Trupy, wszędzie trupy!-Marudził Nicholas przechadzając się między martwymi ciałami. Na korytarzu panowała niepokojąca cisza.
-Gdzie Eva?-Spytałem patrząc na grupkę ludzi stojących pod ścianą. Z przerażeniem przyglądali się Trevorowi i Chrisowi który trzymali wycelowaną w nich broń.
-Spokojnie, cała i zdrowa.- Zauważyłem wyszczerzoną blondynkę idącą w naszą stronę.- Swoją drogą nawet nie wiesz, jaki z niej zboczeniec. Jeszcze trochę i przebije ciebie.-Uniosłem brwi widząc moją małą. Jakby nieobecna podeszła i przytuliła się do mnie. 
-Dobra, kończmy to...-Mruknął Xander z chłodem w oczach. Zawsze zakładał maskę obojętności i surowości, jeśli patrzyli na niego ludzie z poza ekipy.- Wybić wszystkich i zabieramy się stąd.-Uśmiechnął się złowrogo w stronę zapłakanej Margaret.
-Nie zrobisz mi tego, prawda synku?- Posłała Chrisowi błagalne spojrzenie. Ten parsknął śmiechem.
-Oczywiście, ze nie mamusiu, jakbym mógł.-Przechylił głowę na bok.- A pamiętasz, jak prosiłem cię, żebyś mi wtedy odpuściła? Nazwałaś mnie nieudacznikiem i wypierdoliłaś z domu.-Podszedł i przyłożył jej lufę do skroni.-Jesteś suką! Zawsze nią byłaś! Dla ciebie liczy się tylko to, co ludzie myślą. Miałem problemy, wiec najlepiej było się mnie pozbyć.- Z uśmiechem przyglądałem się załamaniu kobiety.-Jesteś pierdoloną dziwką i tak należy cię traktować. Jesteś dla mnie niczym.-Gwałtownie puścił bron i przestrzelił jej oba kolana. Krzyk kobiety rozniósł się echem po korytarzu.
Nie wyrabiałem ze śmiechu a Xander patrzył na to z udawaną obojętnością, ale wiedziałem że tylko siłą woli powstrzymuje się by nie zacząć się śmiać. Widok tak poniżonej Margaret, bezcenne. Z chęcią bym ją zgwałcił, gdybym nie był tak szaleńczo zakochany w Evie. No właśnie. Eva. Przyglądała się temu wszystkiemu z całkowitą obojętnością. Nie wiem, co nagadała jej Loca, ale najwyraźniej poskutkowało, bo mała nareszcie się uspokoiła. Chris cofnął się i ustał obok Trevora. Jedna z kobiet zaczęła płakać, ale nie wiele jej to dało. Obok chłopaków stanął Xander a ja z bólem serca zostawiłem Evę przy Rocket i podszedłem do brata. Wycelowałem w mężczyznę siedzącego pod ścianą. I strzeliłem. Zdaję sobie sprawę, że to, co robię jest złe. Ale to też zabawne. Strzeliłem jeszcze raz, do kolejnego faceta. I do płaczącej kobiety. Reszta już nie żyła, bo wystrzelali ich chłopki. Jedynie Margaret Leżała i płakała na podłodze.
-A ona niech zostanie.-mruknął z uśmiechem Chris i ruszył w stronę wyjścia. Myślałem, że Eva zacznie krzyczeć, ale ona bez słowa podeszła i wzięła mnie za rękę.
-Wszystko gra?-Spytałem nieco zaniepokojony. 
-Porozmawiamy o tym jak już będziemy sami.-Powiedziała chłodno, idąc za mną po schodach.  
Weszliśmy na dach agencji gdzie czekał już na nas helikopter. Xander informował kogoś przez telefon, że wszyscy mają się wycofać. Pomogłem Evie wsiąść do maszyny i usiedliśmy oboje na fotelach.
-Tristan oberwał dwa razy, Caleb raz. Żadnych więcej strat.-Poinformował mój braciszek siadając za nami.-Mamy jakieś cztery minuty, zanim dotrą tutaj agenci z Los Angeles. Damy radę?
-Jesteśmy z Parkerów. My zawsze dajemy radę.- Odezwał się z przodu znajomy głos Domeina.
-Oby-Szepnęła mi do ucha Eva. Przytuliłem ją mocniej masując kciukiem wierzch jej dłoni. Nie chciałem wtedy myśleć, że tak łatwo mogłem ją stracić. I niech ludzie gadają co chcą. Kocham ją. I nigdy nie kochałem nikogo bardziej.  

Muszę powiedzieć, że przez długi czas zastanawiałam się, czy rzeczywiście nie uśmiercić Cama. Ale ja go tak kocham, że nie mogłabym mu czegoś takiego zrobić. Chociaż w tym rozdziale wydaje się trochę dziwny...Z resztą Eva też. Ale jej zachowanie się wyjaśni a Cam...jak to Cam. Chyba już taki zostanie. No i Xander z buta wjeżdża! Nawet nie wiecie, jak się niecierpliwiłam, żeby wprowadzić tę postać! Masakra, totalna. Zajrzyjcie do zakładki z bohaterami, albowiem pojawili się nowi :) I jeszcze jedna sprawa...W najbliższym czasie nie będę mogła powiadamiać o nowych rozdziałach, bo komp mi nie działa i dodaję rozdziały u koleżanki, więc mój czas jest ograniczony. Wasze blogi postaram się nadrabiać, ale mogę mieć pewne opóźnienie. Także proponowałabym albo zajrzeć do zakładki Rozdziały albo dodać się do obserwowanych :) Pozdrawiam i ściskam :*
Sekretna  

18 komentarzy:

  1. Heeej. O rany, potrafisz normalnie wzbudzać u mnie najróżniejsze emocje milion razy w ciągu jednego rozdziału!
    Przeczytałam i miałam taką ulgę, że Cam żyje. :> Uff, całe szczęście żyje i żyje dzięki bratu, ale z drugiej strony przez to zmarł niewinny człowiek. No ale cóż, oni nie mają litości, a sumienia to już chyba w ogóle. :>
    Eva musiała być wniebowzięta, że jej facet żyje. I dobrze, dziewczyna jest młoda, jeszcze ma tyle czasu na to, żeby cierpieć. A Cam ma jeszcze całe życie przed sobą i nie może umrzeć.
    (Och God, jaka jestem dzisiaj zakręcona i nielogiczna, wybacz mi to)
    Sytuacja Margaret i jej syna wstrząsnęła mną chyba najbardziej. Ja, mimo tego, że moja mama mogłaby się mnie wyrzec, wyzywać mnie, wywalić z domu czy nie wiem co tam jeszcze zrobić, nie potrafiłabym wykonać takiego ruchu w jej kierunku. Chris (o ile dobrze pamiętam) musiał być naprawdę względem niej żądny zemsty. Przeraziłam się.:x
    A teraz się pozachwycam Camem i Xanderem. Bez wątpienia są cudownymi braćmi. Pomagają sobie w każdej sytuacji, nawet tej, która wydawać by się mogła bez wyjścia. A jednak... To takie słodkie, że mimo tej ciemnej strony morderstw itp, mają też chwilę, w której potrafią powiedzieć sobie, że np za sobą tęsknili. Tak powinno wyglądać rodzeństwo (oczywiście chodzi mi tylko o tą drugą stronę xD)
    Ciekawa jestem strasznie co się zadziało z Evą, że nie reagowała na te wszystkie zbrodnie, które miały miejsce, nawet te, które wykonał Cam. Albo to szok, albo coś o czym nie wiem i mam nadzieję, że się dowiem jak najszybciej. :>

    Czekam, z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział i wiedz, że skomentuję bez informowania, a co!

    Aha, i dziękuję Ci, że Cam żyje - ulżyło mi :>

    fatal--love.blogspot.com
    ściskam, buziaki, papa ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. No nie! ;D W tym momencie cieszę się, że miałam u Ciebie zaległe da rozdziały, bo gdybym nie mogła się od razu dowiedzieć jak będzie wyglądał ciąg dalszy i czy Cam przeżyje, to bym chyba oszalała. A tak , mam odpowiedź od razu i jestem bardzo szczęśliwa, że jednak go uratowałaś! :D Swoją drogą, nieźle nas wkręciłaś. Jeszcze ten tekst pod rozdziałem... utwierdzałaś nas w przekonaniu, że go uśmiercisz! Ale nas zrobiłaś w konia.. Ale wiedziałam, że nam tego nie zrobisz:D
    Chociaż powiem Ci... gdy przeczytałam ten rozdział to już nie wiedziałam, co myśleć na jego temat. Co prawda wiedziałam, że Cam jest brutalny i nie cofnie się przed niczym, ale w tym rozdziale pokazał się od okropnej strony. Dla niego i Xandera śmierć tych agentów była wręcz przyjemnością. Świetnie się bawili zabijając ludzi. W momencie, gdy Xander cackał się zabiciem jednego z mężczyzn przedłużając jego śmierć, Cameron się uśmiechał. Uśmiechał się i był wyraźnie zadowolony patrząc jak człowiek umiera w wielkich mękach. To było okropne! Nie tak go sobie wyobrażałam. On jest po prostu zimny i nieczuły. Nie, to jest po prostu obrzydliwe. Cam jest obrzydliwy. Z chęcią zgwałciłby Margaret? Co to ma być? Nie mógł wytrzymać ze śmiechu, widząc jak kobieta płacze z bólu po przestrzeleniu kolan? Boże! Co to za człowiek! On myśli, że jest fajny, męski, zbuntowany? On jest tyranem! Ja rozumiem, że Ci ludzie pewnie wyrządzili wiele krzywdy i że oni ich nienawidzą. Ale skoro Cam i reszta jego "ludzi" zachowuje się w ten sposób, to znaczy że są tacy sami albo nawet gorsi niż Ci agenci. Jestem przerażona!


    "Podeszłam do biurka i "- podszedłem
    " Jakby nieobecna podeszła i przytulił się do mnie"- przytuliła

    OdpowiedzUsuń
  3. rany kocham to co piszesz ! Tak to ja terorystka ^_^ przyszłam tu aby ci powiedzieć ... że to co JA TU pisze jest totalnie bez sensu, więc PISZ dalej bo to jest boskie !

    OdpowiedzUsuń
  4. WIEDZIAŁAM
    hahah nawet sobie wyobrażałam co zrobi jego braciszek *-* Oczywiście już biore do obserwowanych, ale i tak ten rozdział bede czytała kilka razy to napewno trafie na nowy :D
    lala lalalla lalalla BOSKIE <3
    Czekam nn i życzę weeenyy i komputer mo sie naprawiac szybciuuutko :*

    OdpowiedzUsuń
  5. O matko! Ale się wkręciłam :D Aż smutno mi się zrobiło, gdy weszłam w spis,a tu okazało się, że rozdział dopiero 20 maja. Nawet nie wiem kiedy ten czas tak szybko zleciał...
    Co do bloga, jest świetny!!! Wspaniała historia, z kryminalnym wątkiem i miłosnym ^.^
    Uwielbiam Cama i Evę. Oni są świetni. Pękałam ze śmiechu, gdy Cam drażnił się z Cakebem ( wcześniejszy rozdział). Jego poczucie humoru... <3
    Teraz jestem strasznie ciekawa co będzie, w związku z pojawieniem się wszystkich braci. No i jak potoczy się dalszy los dziewczyny?
    Pozdrawiam i czekam z niecierpliwością :*
    Seo

    OdpowiedzUsuń
  6. Piękny rozdział <3 Nie mogę doczekać się następnego, bardzo spodobało mi się to opowiadanie ;)

    Zapraszam także do mnie :>
    http://onlyyoucanchangeme.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Nikogo już nie uśmiercaj! Wystarczy Ci :P
    Rozdział taki jak zwykle - czyli dobry ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Naprawdę dobry blog. Zapraszam do mnie

    OdpowiedzUsuń
  9. Spodziewałam się tego, że go nie uśmiercisz. Bo co by to było bez Cama? Nudy by były. Masz rację rozdział trochę dziwny. Eva tak obojętnie zareagowała, a Cam śmiał się z zabijania. Ja bym tak nie mogła. No ale się dzieje. I to dużo. A akcja zawsze mile widziana.
    No dobra. Nie wiem, czy uda mi sie jeszcze dzisiaj przeczytać pozostałe rozdziały. Jak mi się nie uda dziś to nadrobię w tym tygodniu. Raz jeszcze przepraszam za nieobecność.
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  10. Naprawdę, masz szczęście, że Cam żyje. Fakt, są w tym rozdziale trochę dziwni, ale co tam. Ważne, że rozdział świetny.

    OdpowiedzUsuń
  11. HA! wiedziałam, wiedziałam! Xander uratował Cama, idealnie. I jak słodko zarazem wyglądało ich spotkanie. Aż się rozczuliłam :D Czekałam na ten moment, ale się wreszcie doczekałam. No i Rocket też jest, yay!
    Ale masakra się zrobiła... tyle trupów to ja nie chciałabym widzieć. ten śmiech Cama to taki nie na miejscu mi się wydał... I aż się zdziwiłam tej obojętności Evy na cierpienie Margaret. Ta dziewczyna ma bardzo krótki czas by dorosnąć. Jestem ciekawa jak teraz będzie wyglądało jej życie.
    No i Cameron jest rzeczywiście zboczony. Ale to już inna sprawa xD
    Pozdrawiam :**
    PS. Mówiłam że świetnie trzymasz w napięciu?

    OdpowiedzUsuń
  12. no siostrzyczko masz szczęście xDD

    OdpowiedzUsuń
  13. ... Idę schować spluwę...
    Dobrze zrobili, że tak potraktowali Margaret. Nie przepadam za nią. Chciała mi zabić Cama! Dlatego jej nie lubię :P
    Zachowanie Evy niepokoi mnie. Co takiego nagadała jej Loca?
    Spodobał mi się Xander. Niezłe wejście, on wie w jakim momencie się pojawić xD

    OdpowiedzUsuń
  14. Nie wiem dlaczego nie pomyślałam, że braciszek wpadnie i go uratuje. O.o Zwalmy winę na moją chorobę i zatkany nos, który uniemożliwił dotlenienie mózgu ^^
    W sumie to przez chwilę myślałam, że Chris zabije Margaret. Ale pozostawienie jej przy życiu było o wiele korzystniejsze. W końcu dla takich jak ona śmierć jest wybawieniem, a życie z myślą o tym jak bardzo zostałaś upokorzona. Bezcenne. ;)
    Xandera chyba polubię. Choć dopiero pierwszy rozdział z jego udziałem to wywarł na mnie dobre wrażenie.
    No i Eva... Dlaczego była taka... beznamiętna. Coś ty jej zrobiła?! ;O
    No idę zobaczyć :}

    OdpowiedzUsuń
  15. Ach, no i wielkie wejście Xandera. Naprawdę nie wiem, co mam o nim myśleć. W ogóle z mam mieszane uczucia co do Parkerów. Bo lubię ich. Kurcze, lubię ich no. Xander niby jest takim złoczyńcą, ale wydaje mi się taki normalny.
    Ale żeby nie było, nie pochwalam tego, że tratują zabijanie ludzi jak coś tak normalnego. Bez względu na to czy sobie zasłużyli jak Margaret czy nie, takie beztroskie traktowanie tego jest po prostu... okrutne i właściwie wskazuje na to, że rzeczywiście powinni stać po tej złej stronie... No sama nie wiem...

    OdpowiedzUsuń
  16. Matko boska, ale mi strachu narobiłaś na końcu poprzedniego rozdziału.. :O Cam żyje ♥

    OdpowiedzUsuń
  17. Wiedziałam. Wiedziałam, że Cameron nie umrze. Myślałam, że pojawi się sam Xander, a tu nagle mamy całą rodzinę Parkerów. Ten rozdział poddał wątpliwości moje przekonanie, że ich rodzina nie reprezentuje zła. Lubie ich naprawdę, ale to jak się zachowywali było naprawdę skandaliczne i karygodne. W ogóle Eva zachowywała się jak szmaciana lalka, bierna i podatna na wszystko wokół, a oni zachowywali się okrutnie.
    Ciekawa jestem dokąd zabiorą Evę. Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń