sobota, 7 czerwca 2014

Pod­czas kłótni niena­wiść pu­ka do drzwi i tyl­ko ci pełni praw­dzi­wej miłości nig­dy nie otwierają.

Obudziłam się z głową na torsie Camerona. Przysięgam, mogłabym witać w ten sposób nowy dzień zawsze. Wzięłam do ręki jego telefon leżący na szafce obok i sprawdziłam, która godzina. Miał kilka nieodebranych wiadomości, ale nie sprawdzałam ich i odłożyłam telefon miejsce. Za kilka minut południe. Świetnie. Przespałam ponad dwanaście godzin. Ale w sumie mogłabym leżeć tak przez kolejnych dwanaście o ile tylko ktoś przyniósł by mi śniadanie. Niechętnie wstałam i po wyjęciu z jednej z toreb czarnych leginsów w szare wzorki i bezowej, luźnej bluzki i bielizny poszłam do łazienki. Miałam mnóstwo roboty z tym całym rozpakowywaniem się, dodatkowo były jeszcze zakupy które zrobiliśmy razem z Domeinem, kiedy Cam zniknął u fryzjera. Książki, płyty, notesy, puzderka i masa innych drobnostek które nie wiem czy mi się przydadzą. Wychodząc z łazienki zauważyłam, że Cam już nie śpi. Leżał w łóżku i bawił się z leżącą na kołdrze obok niego Luną.
-Zobacz mała, kto przyszedł.-Mruknął kiedy szczeniak gryzł jego palce. Uśmiechnęłam się i zajęłam wypakowywaniem ubrań, których było chyba jeszcze więcej niż wczoraj. Czułam, ze Cam przygląda się wszystkiemu, co robię.
-Co?-Zapytałam w końcu nieco zirytowana.
-Nic, nic tylko...-Zaczął a ja odłożyłam ubrania i spojrzałam na niego wyczekująco.-Jesteś jakaś...inna.-Popatrzyłam na niego z uśmiechem.-Dlaczego tak zareagowałaś? Wtedy w agencji?-Momentalnie przestałam się uśmiechać i wróciłam do pracy.
-Jak niby?-Spytałam jak głupia, chociaż doskonale znałam odpowiedź.
-No wiesz...Spodziewałem się, że zaczniesz krzyczeć, protestować czy coś...A ty po prostu się na to wszystko patrzyłaś i nic...-Popatrzył na mnie podejrzliwie.-Jeśli chcesz o czymś pogadać to...
-Nie wracajmy do tego tematu.-Ucięłam krótko. Chłopak zaszedł mnie od tyłu i przytulił. Próbowałam się jakoś wyrwać, ale nie miałam szans z dużo silniejszym Parkerem.
-Nie chcesz mówić? Trudno. W takim razie Loca mi to wyjaśni.-Wstał i wyszedł z pokoju a ja rzuciłam się w pogoń za nim. Na korytarzu spotkaliśmy Caleba, ale Cam tylko spojrzał na niego i wszedł do pokoju po lewej.
-Siema.-Rzuciła blondynka ubrana tylko w szorty i stanik. Cam stanął naprzeciwko niej i uniósł jej podbródek jakby chciał ją pocałować.
-Co zrobiłaś Evie?-Spytał patrząc jej prosto w oczy. Dziewczyna popatrzyła na mnie z wściekłością w oczach.-Co zrobiłaś Evie?-Cam zmusił ją, żeby patrzyła tylko na niego. Wyglądała jak zahipnotyzowana. W jej oczach nie było nic. Patrzyła w dal pustym spojrzeniem a ja zauważyłam jak do pokoju wchodzą inni domownicy.
-Nie hipnotyzujemy członków ekipy.-Xander próbował odciągnąć Cama od dziewczyny, ale na próżno.
-Powiedziałam, że ją zabije jeśli spróbuje cię skrzywdzić.-Zaczęła w końcu mówić dziewczyna a ja przypomniałam sobie jak mówiła mi to wtedy, kiedy byłyśmy same w archiwum .-I że nie pozwolę, żeby po tym wszystkim co cie spotkało ta dziwka cię wykorzystała. I że jeśli cię zostawi, to ją wykończę.-Skończyła patrząc na Cama ze łzami w oczach.
-To bez znaczenia.-Rzuciłam krótko a Cam popatrzył na mnie.
-Bez znaczenia? To, ze zmusiła cię żebyś udawała ze nic się nie stało jest bez znaczenia?-Popatrzył na mnie. Miał rumieńce na twarzy, co byłoby słodkie gdyby nie okoliczności. Rozejrzał się po wszystkich i wyszedł bez słowa.
-Jesteś przebrzydła suką która rani innych, ponieważ sama cierpi.-Warknął Domein i poszedł za bratem.
-Wcale nie cierpię.-Nastroszyła się od razu Loca, siadając na łóżku.
-Doprawdy?-Xander zaczął przechadzać się po pokoju.-I wcale nie podkochujesz się w Cameronie? Nie wścieka cię jego związek z Evą?-Stanął naprzeciwko niej i zaczął się jej bezczelnie przyglądać. Lustrował każdą część jej ciała, jakby na nim były wypisane uczucia dziewczyny.-Właśnie widzę, że jest ci to zupełnie obojętne.-Parsknął śmiechem kiedy dziewczynie popłynęły łzy z oczu.-Gdyby ci rzeczywiście zależało na jego szczęściu, to by do tego nie doszło. A tak nie dość, że uraziłaś jego, to jeszcze zrobiłaś przykrość młodej.-Popatrzył na mnie przelotnie.-Więc jak już się spakujesz to chciałbym żebyś wpadła do mnie na chwilę, żebyśmy mogli się stosownie pożegnać.-Wstał i ruszył w stronę drzwi.
-Zaraz...To znaczy, ze mam wyjechać?-Spytała wstając i ocierając łzy.
-Nie zmuszam cię. Sama podejmiesz decyzję.-Mruknął i wyszedł.
Cały dzień przesiedziałam w swoim pokoju. Przekładałam ciuchy z dziesięć razy aż w końcu pogubiłam się, co gdzie jest. Starałam się zająć czymkolwiek, ale ciągle myślałam o Camie. Dopiero wieczorem odważyłam się iść go poszukać. Zeszłam na dół i prawie od razu natknęłam się na Nicholasa który szedł gdzieś z wielką kanapką w ręku.
-Nie wiesz może, gdzie jest Cam?-spytałam nieśmiało. Cholera, nie wiem czemu głupio było mi się do niego odzywać.
-U siebie w pokoju.-Wydukał z pełną buzią i pokazał palcem na drzwi z jego inicjałami-Tylko ja bym na twoim miejscu na dużo nie liczył. Jest po rozmowie z chłopakami i cała trójka ma strasznego doła. Ten mój tez nie ma na nic ochoty tylko siedzi i książkę czyta.-Puścił mi oczko wchodząc do części Domeina.
Zapukałam do drzwi. Kiedy po około minucie nikt się nie odezwał cicho weszłam do środka. Prawie zaczęłam krzyczeć na widok zakrwawionego Xandera namalowanego na ścianie. Połowę twarzy miał normalną, a z drugiej schodziła skóra i widać było kości. W lewej ręce trzymał ludzkie serce, z którego skapywała krew. Obok niego Cam, na szczęście z kompletną twarzą za to z czarnymi jak węgle oczami które zwrócone były gdzieś w górę. W prawej ręce miał nóż a w lewej uciętą głowę jakiejś kobiety, którą trzymał za blond włosy. Kolejny przy Camie był Domi, z wielkim irokezem i długimi szponami zamiast paznokci, które wbijał w swoje żebra. Był przeraźliwie blady a po jego nagim torsie płynęła krew. Całość wyglądała bardzo realistycznie, aż nie mogłam oderwać wzroku od malunku. Nawet nie zauważyłam, kiedy zza rogu wypadł ogromny zwierzak, zagradzając mi drogę. Był podobny do lwa, ale nie miał grzywy. Warczał groźnie idąc w moją stronę i machając ogonem.
-Radża do siebie!-Usłyszałam zza ściany stanowczy głos który mógł należeć tylko do Camerona. Bestia od razu przestała warczeć i podkuliwszy ogon poszła metalowymi schodami na coś w rodzaju wewnętrznego balkonu który znajdował się nade mną.
-Cam?-Zawołałam idąc w stronę z której dobiegał jego głos. Był odwrócony tyłem do mnie. W jednej ręce trzymał spray i malował nim ścianę a drugą delikatnie coś rozmazywał. Obok na podłodze stała puszka z piwem i dwie paczki chipsów. Wiedział, ze weszłam, ale nawet się nie odwrócił. Założyłam ręce na piersi i stanęłam za nim zniecierpliwiona.-Mógłbyś przestać?-Spytałam w końcu bo niesamowicie mnie wkurzała ta cisza.
-W tej chwili nie bardzo...-Mruknął tylko nadal nie przerywając swojego zajęcia.
-Och, w takim razie przepraszam, ze przeszkadzam w tym jakże ważnym zajęciu.-Podeszłam do niego i wyrwałam spray z ręki. Odwrócił się do mnie z chęcią mordu w oczach a ja przez moment naprawdę się wystraszyłam. Ale to była tylko chwila, bo niemal od razu zdałam sobie sprawę że on by mnie nie skrzywdził. Wyrzuciłam puszkę z farbą na drugi koniec pomieszczenia.
-A teraz pójdziesz po to i mi przyniesiesz, bo muszę dokończyć graffiti.-Powiedział patrząc na mnie obojętnie. Zaśmiałam się i pokręciłam przecząco głową.
-Chyba sobie żartujesz, co?-Spytałam z pogardą. Dobra, fakt. Przyszłam żeby się z nim pogodzić, ale to była bezczelność. Spróbowałam się opanować.-To co powiedziała Loca, wtedy w agencji...-Zaczęłam jąkąjąc się nieco.
-To było upokarzające. Nie ma o czym mówić.-Warknął, idąc po spray, ale pociągnęłam go za bluzę zmuszając żeby na mnie spojrzał.-No co chcesz jeszcze usłyszeć? Przepraszam, jasne? Za to, ze musiałaś tu ze mną przyjechać! Za to, że zmuszono cię, żebyś tu zamieszkała i przyglądała się jak giną niewinni ludzie. Przepraszam!-Urwał na chwilę.-Ale nie martw się. Jeśli chcesz to jeszcze dziś ktoś może odwieźć cię do agencji.-Wyrwał mi się i poszedł po puszkę, po czym wrócił do poprzedniego zajęcia.
-Czyli co? Znowu mnie oddajesz, tak?-Spytałam kiedy leciały mi już łzy z oczu.-Spoko, jeśli pan Parker tak chce, to zawieź mnie tam.-Rozpłakałam się na dobre.-Jak głupia się łudziłam, że może jednak ci zależy.-Zaczęłam biec w stronę drzwi ale on nie wiadomi skąd znalazł się tuż przede mną.
-Nie chce cię do niczego zmuszać...-powiedział w końcu, stając na przeciwko mnie.-A jeśli jesteś tu tylko ze względu na to, co zrobiła Loca, to...
-Jestem tu, bo cie kocham kretynie!-Wrzasnęłam na niego wściekła.-Nie dlatego, bo Loca nagadała mi jakichś głupot, tylko dlatego że mi na tobie cholernie zależy, i chyba potrafię pogodzić się ze wszystkimi okropieństwami, których się dopuszczasz.-Krzyczałam a on patrzył na mnie jakby nie spodziewał się po mnie takiego wybuchu.-Nie pytaj mnie, czemu tak jest. Nie obchodzi mnie że zabijasz ludzi, chociaż to jest chore, bestialskie i krótko mówiąc złe.-Zdawałam sobie sprawę, że może gadam głupoty ale w końcu musiałam to z siebie wyrzucić.-Nie wiem, czemu nie mogłam zakochać się w jakimś grzecznym nastolatku którego największym problemem będzie to, czy dostał się do wymarzonej szkoły, czy nie, tylko w kryminaliście którego szuka cała agencja i jeśli go złapią to będę mogła go co najwyżej w więzieniu do końca życia odwiedzać!-Powiedziałam na wdechu. Miałam rumieńce i to nie wiem, czy dlatego że brakowało mi już tchu, czy po prostu powoli zaczynałam sobie zdawać sprawę z głupot, jakie wygadywałam.-Nie pierdol mi, że przyjechałam tu z tobą z przymusu, bo tak nie jest. Chce z tobą być bez względu na wszystko. Na różnice wieku, na to, czym się zajmujesz...nie obchodzi mnie to...-Chciałam powiedzieć coś jeszcze, ale nie zdążyłam, bo Cam złączył nasze usta w namiętnym pocałunku.
Nie miałam siły ani ochoty się mu opierać, więc po prostu pozwoliłam mu zanieść się na jego wielkie łóżko. Było mi z nim cudownie, zwłaszcza kiedy składał dziesiątki pocałunków na mojej szyi. Nie wiem, co mi się stało, ale zdjęłam mu bluzę i zaczęłam rozpinać koszulę którą miał pod spodem. Po chwili zrzucił ją z siebie i popatrzył na mnie z nieukrywanym zdziwieniem, ale nic nie powiedział. Uśmiechnęłam się do niego znacząco, kiedy zsuwał ze mnie bluzkę. Zataczał językiem kółka dookoła mojego pępka, jednocześnie rozpinając mi stanik. Może to za szybko, ale w tamtej chwili mnie to nie obchodziło. Chciałam tylko jego. Tak, straciłam dziewictwo w wieku szesnastu lat z chłopakiem, którego znałam nieco ponad miesiąc. Ale zrobiłam to z miłości i niczego nie żałuję.          
Wiem, wiem, rozdział trochę spóźniony ale znowu mam problemy z internetem i nie wiem, kiedy pojawi się kolejny, chociaż postaram się dodać go w ciągu najbliższych dwóch tygodni. U was mam masę do nadrobienia, ale będę czytała na telefonie a komentowała dopiero kiedy dostanę się do komputera, bo nie wiem, czemu na telefonie nie mogę komentować...Co do rozdziału jestem z niego średnio zadowolona, zwłaszcza z końcówki. Miałam zamiar jakoś bardziej szczegółowo opisać tę scenkę, ale i tak pewnie nie wyszłaby tak, jakbym chciała. Znaczy, w przyszłości zamierzam takie scenki opisywać ale jeszcze nie teraz. ogółem ich kłótnia mnie trochę zdołowała, ale cóż, kiedyś musi być ten pierwszy raz. Pozdrawiam i ściskam :*
Edit: Nowy szablon wykonania Cary z http://graphicpoison.blogspot.com Nie wiem jak wam, ale mi cholernie się podoba! 
Sekretna 

13 komentarzy:

  1. Świetny rozdział. hahah ja taka napalona to co? a tu nie napisałaś nic dalej... musiałam se sama wymyślić. xd Wogóle Cam jest taki mega.. seksi *-* czemu ja nie jestem tą Evą? hah
    Czekam na następny i życzę weny.
    Jakbyś mogła mnie informować o nowych rozdziałach byłabym bardzo wdzięczna. Zawsze chce cię o to poprosić i zawsze zapominałam, jednak tym rozem się udało.
    Angella.

    OdpowiedzUsuń
  2. Kłótnie w związku oczyszczają atmosferę i są bardzo ważne! :D
    Szkoda mi Lokki? ( Nie mam pojęcia jak odmienić jej imię). Nie jej wina, że kocha Camerona.
    Eva poszła na całość, w końcu!
    Nie mogłam się doczekać :D
    Mam nadzieję, że już niedługo będą jakieś poważne kłopoty, napady, bijatyki i strzelaniny!
    Pozdrawiam :**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jaki śliczny *.* w pełni oddaje niesamowitość tej opwowiesci1 :*

      Usuń
  3. Na pewno nie uda mi się tutaj opisać wszystkich emocji, które podczas czytania rozdziału się we mnie kotłowały, ale ich się po prostu nie da opisać! Są zbyt wielkie!

    Cam ty egoisto!! Nie zatracaj się we własnej urojonej rozpaczy, bo powód dla którego to zrobiłeś jest nieaktualny!! Psychika facetów jest trudna do ogarnięcia, ale nie myślałam, że aż tak.. uff.. Moim zdaniem Cam nie powinien się wyżywać na Evie, bo dziewczyna nie jest niczemu winna! A on wpiera jej coś, co w ogóle nie miało miejsca! Lubię tego chłopaka, naprawdę. Z resztą mam wrażenie, że nie da się go nie lubić. Ma dużo pozytywnej energii, którą roztacza wokół i zaraża nią innych. :D On nie jest złym chłopakiem, wszelkie jego 'wady' są spowodowane tym eksperymentem, a on nie miał na to wpływu.. Myślę, że właśnie dlatego Eva mu wybacza.. Może w głębi duszy wie, że po przemianie również taka się stanie? A może po prostu kocha go tak mocno, że jest w stanie mu wybaczyć wszystko. :)

    Loca zachowała się jak świnia. Martwi się o Cama - to zrozumiałe, ale nie uszczęśliwi go, kiedy pozbędzie się dziewczyny, którą on kocha. Nie jest w stanie zająć miejsca Evy. Nie wyobrażam sobie, by Loca i Cam mogliby być razem..Ich charaktery do siebie nie pasują.

    Pozdrawiam! :**

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział, nieco za krótki, ale jest dobry. :) Czekam z niecierpliwością na kolejny, oby pojawił się niedługo. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. O matko! Świetny rozdział! Nie spodziewałam się, że Loca jest taką głupią i wredną babą! Ale akcja nabrała dzięki niej pikanterii. A pokój Cama?! Cudo! Realny malunek na ścianie, zwierz podobny do lwa, u la la. Kłótnia dołująca, to fakt, ale jak widać po kłótni para jest gotowa na więcej xD Eva się zgodziła, ja cię kręcę! Cudo! Czekam na nexta :3
    I przy okazji zapraszam na przedostatni rozdział. Ostatnie drzwi, również kłótnia i big love xD Taaaa.... pewnie w przyszłym tygodniu pożegnamy Marcię na dobre.
    Natomiast co do Twojego pytania - nawet myślałam o napisaniu czegoś z Jack'iem, ale gdy tego spróbowałam, to jakoś nie wypaliło i czytały to tylko dwie osoby. Może podejmę jeszcze takową próbę, ale najpierw wkręcę sie w mojego nowego bloga xD Zresztą idą wakacje to może znajdzie się czas na napisanie czegoś i o Jackim <3
    Pozdrawiam i zapraszam do siebie ;)
    http://fantastycznefantasy.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Jaaaaa cieeeeeeeee!!! Ja chcę osobny opis ich seksu i to ze szczegółami i to jeszcze takimi 18+ ;) No czemu, czemu pozbawiłaś nas tego smakowitego kąsku i odebrałaś przywilej patrzenia na słodkiego Cama w takiej sytuacji?! Czemu? Nie wybaczę ci tego ;P
    A tak na serio, to ho ho. Ja też chcę mieć zdolność hipnotyzowania. Zahipnotyzowałabym babkę w banku i powiedziałabym, że wygrałam w totka i ma mi wypłacić z milion, a co ;)
    Loca, Loca to szmata i cieszę się, że Xander postanowił ją wywalić. Znaczy, on tylko jej powiedział, że to jej decyzja, ale tym samym dał jej chyba jasno do zrozumienia o co mu chodzi, nie?
    Ach, ten malunek na ścianie. Nie mogę go sobie wyobrazić. Był przerażający.
    I piałam jak pisałaś, że chłopak Domiena szedł z kanapką w buzi, bo ja przeczytałam, że szedł z kanapą i tak sobie myślę, wtf? Co on tyle siły ma że sam kanapę niesie? No i cholera, w buzi? Boże, ja chyba na ślepotę cierpię ;)
    Przepraszam, że komentuje po takim czasie. Nie wyrabiam z czytaniem opowiadań, bo wiesz. Tu swoje pisze, czytam książkę, pracuje, jeszcze moja szabloniarnia, a teraz będę mieć impreze graficzną, jeszcze gram no i trzeba porządki w domu robić. Masakra! Dobrze, że teraz mam 3 dni wolnego w pracy to może uda mi się wszystko nadrobić.
    Aha! No i podoba mi się nowy szablon. Uch, Tomuś, znaczy Cam (cholera, ciągle mi się to myli xD) wygląda zniewalająco ;0 Boże, jak ja się cieszę, że on jest głównym bohaterem!
    Coś jeszcze miałam napisać. Aha! Ta ich kłótnia. Och, była nieziemska! On se tu graffiti a ona, że go kocha. No padłam normalnie. Ale cieszę się, że tak wybuchła, bo final tej sceny był świetny ;)
    Pozdrawiam gorąco!
    kolacja-z-wampirem

    OdpowiedzUsuń

  7. Czułam! Czułam, że prędzej czy później Eva oda się Cameronowi. Co prawda nie pochwalam podejmowania tak ważnych decyzji w tak młodym wieku, ale jeśli ona jest przekonana, że kocha Cama i że on darzy ją takim samym uczuciem, to nie pozostaje mi nic innego jak życzyć im szczęścia. Na początku Cam bardzo mnie zdenerwował. Nie sądziłam, że odwiezienie dziewczyny byłoby dla niego takie łatwe. Zbyt pochopnie ją oskarżył, a potem w milczeniu patrzył na jej łzy. Fakt, nie miał jak jej przerwać, ale jeśli jeszcze raz sprawi, że będzie przez niego płakała to chyba go zabiję. Własnymi rękami go uduszę! Swoją drogą, te malunki na ścianach były straszne. Momentami naprawdę boję się tych braci. Oni są zdolni do wszystkiego. I mimo że kibicuję związkowi Evy i Cama to gdzieś w głębi duszy mam nadzieję, że miłość go troche przytemperuje, że nabierze więcej ludzkich uczuć. Jak na razie sprawia wrażenie trochę... bestialskiego. I dlatego boję się jak dalej potoczą się jego losy z Evą. Czy na nią też podniesie kiedyś rękę? Wydaje mi się, że darzy ją takim uczuciem jak ona jego. I oby tak zostało!

    A Locy mi żal. Mimo wszystko to nie jej wina, że zakochała się w nie tym facecie co trzeba. A z miłości robi się przecież różne rzeczy. Nie powinni jej wyrzucać...

    Ściskam;*

    OdpowiedzUsuń
  8. No tak, ta końcówka była kwestią czasu. Wiedziałam, że niedługo wylądują w łóżku :D Pewnie gorąco było XD Moim zdaniem, to trochę za szybko, ale to oczywiście jej decyzja skoro go kocha. Wkurzył mnie tylko Cameron podczas tej kłótni. Wiem, że martwi się o Evę i wolałby by była bezpieczna i szczęśliwa, ale nie powinien się do niej odzywać w ten sposób. Nie dziwię się więc wybuchowi Evy. Dobrze, że mu wszystko wykrzyczała.
    Co do Loci, trochę mi jej szkoda, ale nie do końca. Wiadomo, że cierpi, bo zakochała się bez wzajemności w facecie, ale to nie daje jej pozwolenia by grozić Evie śmiercią. Ale nie nie wiem, czy wyrzuciłabym ją z domu. Może mogłaby zostać i spróbować odbudować zdanie innych o sobie? no, chyba, że patrzenie na Camerona z Evą sprawia jej ból.

    OdpowiedzUsuń
  9. o ja Cie siostrzyczko zaszalałaś! :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Oj widać, że Eva miewa humorki. Zastanawia mnie dlaczego tak się zachowała. Tutaj wstała szczęśliwa, a chwilę później przeszkadza jej, że chłopak jej się przygląda. Na miejscu Cama, też bym się dziwiła, że dziewczyna tak się zachowała.
    Grrr. Zamordowałabym tą Locę. Normalnie jak na początku może trochę lubiłam jej ten ostrzejszy charakterek, tak teraz sama bym zamknęła ją w tym laboratorium. Jak można być tak zazdrosnym? To jest po prostu chore. Ona jest chora.
    Jezu, przeraziłam się jak czytałam fragment o pokoju Cam i o tym, jak weszła do niego Eva. Jak ja bym takiego coś zobaczyła, to nie dość, że puściłabym pawia, to pewnie jeszcze zemdlałabym tam, a wcześniej wydarła się na całe miasto.
    Nie za dobrze się między nimi dzieje. Od początku rozdziału same sprzeczki między nimi są. Ty chyba nie lubisz jak oni są szczęśliwi, nie? Nie dobra z ciebie kobieta :D
    Masz szczęście, że przynajmniej na końcu rozdziału się pogodzili. Widzę, że mimo wszystko Cam nie jest aż tak bardzo pewny siebie, zwłaszcza w sprawach uczuciowych, a tym bardziej Evy. Jednak dobrze, że dziewczyna powiedziała w końcu wszystko, co leżało jej na sercu.

    OdpowiedzUsuń
  11. Ach, aż sama nie wiem, od czego zacząć. Może od Loci. Normalnie zamordowałabym! Chantel przy niej to po prostu aniołek, choć jak się obie siostrzyczki skrzykną przeciwko Evie, to dziewczyna nie będzie miała lekko. Ale jak tak w ogóle można?! Masakra.
    Cam mnie trochę wkurzył swoim zachowaniem. Na początku i potem w swoim pokoju. Swoją drogą ciekawe rysunki ma u siebie w pokoju. Ja bym nie mogła spać xD
    Nie pochwalam takich decyzji w wieku 16 lat, szczególnie w takich okolicznościach "na zgodę", ale skoro Eva czuła się z tym dobrze, to mnie nic do tego ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Rany! Kochana, to jest najgorzej zakończony rozdział ever... Nie podobał mi się. A już na pewno nie ta końcówka. Nie dość, że Eva ma 16 tak, (co te nastolatki mają w głowach?) to jeszcze kończysz to zdaniem "Tak, straciłam dziewictwo w wieku szesnastu lat z chłopakiem, którego znałam nieco ponad miesiąc." Jestem zdania, że tylko prawdziwa idiotka oddaje się facetowi, którego zna miesiąc. Nie mam dobrego zdania o takich dziewczynach. Wiem, że to tylko opowiadanie i będzie żyła z Cameronem na wieki, ale w prawdziwym życiu "ten jedyny" przytrafi się jeszcze tysiąc razy zanim naprawdę pozna się "tego jedynego" . Już dobra, zostawiam to, że praktycznie się nie znają. Nie powinnaś kończyć w ten sposób. Przydałby się jakiś nastrój albo szczegół, albo fragment, a nie że zdjęli ubrania położyli się w łóżku... i już.
    Dotychczas byłam przekonana, że Loca to siostra Parkerów... (Popraw mnie jeśli coś mi się pochrzaniło.) Siostra miałaby być zazdrosna o swojego brata? Masakra.
    Nie uważam, żeby to był powód, dla którego musiała opuścić dom. Moim zdaniem po prostu się troszczy o Camerona. A to że się w nim podkochuje to już dziwaczna sprawa. Każda siostra martwi się o swojego brata, wiec wcale się jej nie dziwię. Sama byłabym wściekła na każda sukę która złamałaby serce mojemu bratu. Może i Loca zachowała się nie w porządku wobec Evy, ale to nie jest powód, aby wyrzucać ja z domu. (Swoja drogą zakładka bohaterowie, jest naprawdę pomocna.)
    Nie wiem, nie wiem. Po prostu ten rozdział jakoś mi nie leży.
    Do następnego, pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń