Siedziałam z Nicholasem w pokoju jego i Domeina już od ponad
godziny, zastanawiając się, jak w końcu przestać czytać mu w
myślach. Chłopak wyglądał na i rozbawionego i zirytowanego
jednocześnie, ale nie skarżył się na to, co mu robię i wydawało
mi się, że dla mnie to bardziej krępujące niż dla niego. Trzeba
coś z tym zrobić. Słyszałam zamartwiający się głos w
swojej głowie.
-No wiem!-Jęknęłam spoglądając na niego i jednocześnie leżąc
wyciągnięta na czerwonej kanapie.
-Ale co wiesz?
-No, że coś z tym trzeba z zrobić...-Przechyliłam się i
pogłaskałam rudego kota, który leżał na dywanie.-Przepraszam,
naprawdę nie chcę tego robić!-Wróciłam wzrokiem z powrotem do
chłopaka.
-Wiem, że nie chcesz. Nie kontrolujesz tego. Dzwoniłem do
chłopaków, niedługo Cameron tu przyjedzie i jakoś spróbujemy to
opanować.-Powiedział i wiedziałam, że mówi szczerze. Głównie
dlatego, że zanim to wypowiedział, usłyszałam każde słowo w
swojej głowie. Naprawdę zaczynałam rozumieć Camerona, kiedy
mówił, że to potrafi wykończyć.-Wiesz, że ja też słyszę, o
czym ty myślisz?-Spytał z szerokim uśmiechem a ja wytrzeszczyłam
na niego oczy.
-Jak to?-Wydukałam niezdolna powiedzieć coś więcej.
-Martwisz się, że będę na ciebie zły.-Powiedział zgodnie z
prawdą.-I współczujesz Cameronowi, że on musi znosić to cały
czas.-Zamyślił się na chwilę.-I chyba mam już pewną
teorię.-Mruknął wyciągając się w fotelu i przymykając
oczy.-Ale ja naprawdę nie złoszczę się na ciebie. Wręcz
przeciwnie, to fajnie móc się przekonać, jak trojaczki czują się
na co dzień.-Westchnął w chwili, kiedy usłyszałam warkot silnika
samochodowego.
Wybiegłam przed dom i niemal podskoczyłam widząc jak z auta
wychodzi Cameron i Domein, obaj z uśmiechami na twarzach.
Warkoczyk podszedł do mnie i przytulił mocno, po czym chwycił za
pośladki i podniósł do góry. Owinęłam się mu nogami dookoła
bioder i pocałowałam długo, przymykając oczy. Mój
piękny...Usłyszałam w głowie pomruk Nicholasa i odruchowo
odwróciłam się w jego stronę. Stał i obejmował Domiego, patrząc mu prosto w oczy. Cami nie odezwał się do mnie,
tylko wniósł do domu i skierował się tam, gdzie wcześniej
czekaliśmy na niego z Nickym.
-Czyli czytasz w myślach, tak?-Spytał w końcu, kiedy już
siedziałam wygodnie na jego kolanach w fotelu, a Domi i Nicholas
wpatrywali się we mnie, moszcząc się na kanapie.
-Noo...Nicholasowi. I nie potrafię przestać.-Popatrzyłam na
blondyna, czerwona jak burak.-Ale to niechcący było.-Szepnęłam
przepraszająco.
-To nic złego.-Cami odgarnął mi niesforny kosmyk włosów za ucho.
Cieszyłam się, że jest ze mną. W końcu nikt chyba nie znał się
tak dobrze jak on, na czytaniu ludziom w myślach.-Kiedy moje
zdolności się uaktywniły, też nad tym nie panowałem. Z nami jest
ten problem, że nasze umiejętności nie dotyczą tej fizycznej
części, a umysłowej i że polega na łączeniu się z innymi
ludźmi. Dlatego to trudniejsze. Trzeba uważać, żeby nie zrobić
krzywdy temu, z kim jest się akurat połączonym. Ale dobrze będzie
już nie być tym jedynym, który robi ludziom czary mary...-Zrobił
palcami cudzysłów w powietrzu.
-Tylko ona nie robi ludziom czary mary...-Wciął się Nicholas ,
powtarzając gest Camerona.-Wasze zdolności są podobne, ale nie
takie same.-Przysunął się na kanapie w naszą stronę, jakby
chciał nam powierzyć jakiś sekret, po czym wskazał palcem na
mnie.-Ty potrafisz łączyć się umysłem z drugą osobą, jednak
nie potrafisz niczego na niej wymuszać czy odczytywać jej
wspomnień, bez jej zgody. Osoba która jest w ten sposób z tobą
połączona zachowuje trzeźwość umysłu i panuje nad nim. Cameron
przeciwnie. Żeby dostać się do myśli drugiej osoby, musisz
nawiązać z nią kontakt wzrokowy. Wtedy może odczytywać jej
zamiary, wspomnienia i uczucia i tylko on ma wpływ na to, co z niej
wyciągnie i do czego ją zmusi. Jednak nie trwa to krócej niż
kilka minut i nie potrafi być z nią w stałym połączeniu. Innymi
słowy Eva potrafi z ludźmi robić to, co wy z Domeinem i Xanderem
robicie sobie nawzajem przez cały czas. I nie musi utrzymywać
kontaktu wzrokowego. Wystarczy jej obecność w pobliżu tej drugiej
osoby i oczywiście jej zgoda na to.-Zakończył wykład z promiennym
uśmiechem.
-Tylko że na razie nie potrafię zerwać tego całego połączenia z
Nicholasem.-Mruknęłam pod nosem. Aż tak ci ze mną źle?
Usłyszałam a Nicky zmarszczył wymownie brwi.-Nie, tylko to
jest...Niestosowne.-Uśmiechnęłam się widząc minę Domiego i
Cama.-Widzisz? Nie możemy im tego ciągle robić.
-Dlaczego? Oni to nam robią cały czas.-Poskarżył się a siedzący
za nim Domein wywrócił oczami z drwiącym uśmiechem.
-A zdolności też mogę wtedy od kogoś czerpać?-Mruknęłam
chociaż nie miałam wcale zamiaru powiedzieć tego na głos.-No
wiecie...Tak, jak wy.-Poparzyłam na braci.-Korzystacie
wzajemnie ze swoich zdolności. A skoro jestem z Nicholasem połączona
w taki sam sposób jak wy ze sobą, to powinnam też tak umieć...
-Gdyby tak było, potrzebowałabyś teraz okularów bo byłoby dla
ciebie zbyt jasno...
-Ale u nas też nie od razu się to wykształciło. Przez większość
czasu po prostu siedzieliśmy w swoich umysłach.-Przerwał
Nicholasowi Cam, gestykulując przy tym tak, że mało brakowało a
uderzył by mnie w łokieć.-Dopiero po kilku miesiącach się
zorientowaliśmy, że potrafimy korzystać z nich nawzajem.-Popatrzył
na Domeina, który jakby na znak zgody pokiwał głową.
-Czyli jaki jest plan?-Spytałam w końcu, po dłuższej chwili
ciszy. Nicky sięgnął po ciastko i próbował zinterpretować to,
co chwilę wcześniej powiedział Cam, zjadając kawałek. Mimo, że
nie skarżył się na to nawet w myślach, łatwo dało się wyczuć,
że jest głodny.
-Plan jest taki, że teraz spróbujemy jakoś was rozłączyć. To
trudne, przynajmniej w przypadku nas trzech, ale ty powinnaś być do
tego w jakiś sposób lepiej przystosowana...-Powiedział warkoczyk, patrząc
mi prosto w oczy, co sprawiło, że nie tyle zwracałam uwagę na to
co mówi, co podziwiałam jego teraz ciemnobrązowe tęczówki.
Dopiero niedawno zauważyłam, że lekko zmieniają kolor w
zależności od nastroju chłopaka. Nie zawsze były czarne, jak
myślałam na początku. Chociaż i ta czerń miała kilka znaczeń.
Na przykład kiedy używał swoich zdolności, białka wręcz znikały
i wyglądały jak ślepia jakiegoś demona. Albo jak był bardzo
zdenerwowany, wtedy pojawiał się w nich taki niebezpieczny błysk,
który jasno dawał do zrozumienia, że złą decyzją będzie
wchodzenie z nim w jakiekolwiek dyskusje. A delikatne odcienie brązu
pojawiały się kiedy był szczęśliwy. Na przykład jak Xander, czy
Domein są blisko. Albo ja, ale nie wiem, czy po niecałych trzech
miesiącach związku mogę znaczyć dla niego tyle, co bracia
bliźniacy.
Zajęłam się tak marzeniem o tych jego oczkach, ze aż
podskoczyłam, kiedy w jego kieszeni zabrzęczał telefon. Odebrał i
słuchał przez chwilę, marszcząc brwi, aż w końcu uśmiechnął
się cwaniacko.
-Dobrze. Zabierzemy Evę i Nicka i zaraz wracamy.-Urwał, a w
słuchawce znowu usłyszałam czyjś, chyba damski głos.-Zajmij się
wszystkim. Nie, starszego w to nie mieszaj. Powinniśmy być za
jakieś trzy godziny.-Skończył i chwilę potem się rozłączył.
Patrzył przez chwilę na ekran telefonu marszcząc brwi, ale schował
go do kieszeni i zlustrował wzrokiem mnie i chłopaków.
-Jakieś postępy?-Spytał Domi cicho, z nutką nadziei. Cami pokiwał
głową.
-Mana zgodziła się pomóc i udało jej się dodzwonić do Jeana.
Jest z nim umówiona dziś wieczorem w klubie Albatros.-Mruknął,
ale widać było, że nie jest przekonany co do tego pomysłu.-Musimy
tam jechać. Spróbujemy was rozłączyć, ale nie mamy za dużo
czasu, więc jeśli się nie uda, zabierzemy was w takim
stanie.-Dokończył i posadził mnie tak, żeby było mi wygodniej.
Wsłuchałam się w jego późniejsze słowa, które wypowiadał mi
prosto do ucha, starając się jak najbardziej skupić, ale jego głos mnie po prostu rozbrajał.-Zamknijcie oboje oczy.-Nakazał cicho. Natychmiast zrobiłam, co kazał, ale ze skupienia
wyrwał mnie rechot Nicholasa.
-To brzmi jakbyś miał nas hipnotyzować.-Pisnął trzymając się
za brzuch i niemal kładąc na Domim, który uśmiechnął się
pobłażliwie i pogłaskał go po złotych lokach.
-Bo to tak działa idioto!-Warknął Cami, próbując się opanować
przed wybuchnięciem śmiechem.-Jeśli się na tym nie skupisz, to
dupa! Nic się nie uda i będziecie tak tkwili. Mi to nie
przeszkadza.-Rzucił w blondyna czerwoną, puchatą poduszką, kiedy
ten próbował się opanować. W końcu usiadł po turecku i zamknął
oczy. Zrobiłam to samo i kiedy Cami wziął głęboki oddech, żeby
kontynuować, Nicky wydał z siebie jakiś niekontrolowany odgłos.
-Przepraszam! Chyba mam czkawkę!-Pisnął, ponownie wybuchając
śmiechem. Cameron zaklął pod nosem, a Domi uspokajał cicho
blondyna tłumacząc, że nie ma czasu na żarty. W końcu, kiedy
Nicky wyszedł do kuchni żeby się napić, a potem wrócił nadal
się szczerząc, usiadł i poważniejąc zamknął oczy.
-Możemy już kontynuować?-Spytał Cam patrząc na niego. Ten tylko
uchylił jedno oko i pokiwał twierdząco głową, a kąciki jego ust
zadrżały lekko.-Dobrze. Teraz oboje musicie się skupić jedynie na
tym, żeby wypchnąć to drugie z waszych umysłów. Na spokojnie,
pierwszy raz jest zawsze najtrudniejszy...
-I zwykle najbardziej boli...-Szepnął Nicky i nie trzeba było
widzieć teraz jego miny żeby wiedzieć, że się uśmiecha. Cami
tylko westchnął głośno, ale dalej już nikt się nie odezwał.
Starałam się zrobić tak, jak kazał Cameron. Odsunęłam wszystkie
inne myśli na bok i starałam się skupić na wypchnięciu Nicka ze
swojego umysłu. Na początku nic się nie działo i już miałam
powiedzieć, że to nie działa, kiedy poczułam coś, jakby kopnięcie
prądem. Słyszałam myśli Nicholasa. O tym, że Domein wygląda
cudnie w nowych rurkach. Słyszałam jak rozmawia z Cameronem o mnie,
ale nie wiedziałam, gdzie są. Pomożesz Margaret? Xander nie
będzie zadowolony... Mówił Bell, najwyraźniej zmartwiony.
Trzeba powiedzieć Kasandrze, żeby poinformowała Parkera. Amir,
kiedy się z nią spotkasz? Ściszony głos chłopaka. Przez
chwilę zastanawiałam się, gdzie to może być, aż doszłam do
wniosku, ze to było pewnie tuż przed odnalezieniem mnie, kiedy
chłopaki byli jeszcze w więzieniu w Los Angeles.
Ponowny wstrząs. Jakbym spadała, aż w końcu uderzyła o ziemię.
Tym razem widzę, co się dzieje. Nicholas i Domien mierzący się
wzrokiem. Chcecie, żeby was zabili, tak? Głos czarnego, nie
kryjący urazy. Patrzy prosto w oczy blondyna , jakby szukał w
nich odpowiedzi na swoje pytanie. Chcę, żebyś o tym wiedział.
Jeśli mam wybierać między śmiercią a więzieniem, wybieram to
pierwsze. Odpowiedz padająca z ust błękitnookiego. Czyli
jednak to, co jest między nami nic dla ciebie nie znaczy? Szepcze Parker, ocierając
łzy. Ja nic dla ciebie nie znaczę... Dodaje niemal
niesłyszalnie. Czuje się nieswojo, będąc tam, a jednocześnie
wiem, że mam za mało sił, żeby odejść. Znaczysz Domein.
Zdecydowanie za dużo znaczysz. I dlatego nie mogę pociągnąć cię
za sobą. Wybacz... Mówi Bell, przykładając usta do skroni
Domeina.
Kolejny wstrząs. Mam wrażenie, że zaraz zwymiotuję. Przynajmniej
ta niematerialna ja, która teraz znajduje się w wielkim pokoju,
wysokim na dwa piętra, z błękitnym łożem z baldachimem stojącym
na środku. O parapet opiera się kobieta około czterdziestki.
Promienie słońca padają tak, że ze swoimi złotymi,
rozpuszczonymi lokami i jasnoniebieskimi oczami wygląda jak anioł.
Drzwi do pokoju otwierają się, i wchodzi Nicholas. Niesie
w ręku torbę, którą puszcza, kiedy tylko dostrzega kobietę i
podbiega do niej. Przytula ją z szerokim uśmiechem a ona w pewnym
momencie łapie jego twarz w dłonie i przygląda jej się badawczo.
Myślałam, że cię więcej nie zobaczę. Mówi, a po jej
policzkach płyną łzy. Oj, mamuś... Chłopak całuje ją w
czoło a potem w obie dłonie. Jestem twoim synem...To chyba
oczywiste, że trzeba czegoś więcej niż kraty i kilku strażników,
żeby mnie powstrzymać. Mówi, a uśmiech ani na chwilę nie
schodzi z jego ust. Po chwili ona też ukazuje swoje białe zęby w
promiennym uśmiechu i po raz kolejny mocno przytula chłopaka.
Uderzenie. Czuję się już wyczerpana, ale znowu coś przykuwa moją
uwagę. Nicholas, stojący tyłem do lustra i przyglądający się
swoim plecom, na których jest mnóstwo siniaków i zadrapań.
Wygląda na trochę młodszego. Do głowy mi przychodzi, że to
wydarzenie mogło mieć miejsce pięć lat temu, albo dwadzieścia,
biorąc pod uwagę fakt, że chłopak starzeje się wolniej. Wzdycha
głośno, kiedy słychać otwierające się drzwi, które chwilę
potem ktoś z hukiem zamyka. Dobrze, że już jesteś. Odzywa
się brodaty mężczyzna koło trzydziestki, podchodząc do chłopaka.
Obraca go przodem do lustra. Ociera się brodą o szyję chłopaka i
nagle do głowy mi przychodzi, że to musi być ten nauczyciel z
poprawczaka, o którym Nicholas wspomniał ostatnio. Na klatce
piersiowej nastolatka widać takie same zadrapania, siniaki i
zaczerwienienia. Blondyn patrzy na swoje odbicie w lustrze i
przechyla lekko szyję, kiedy brodacz zaczyna go po niej całować.
Dlaczego cię wczoraj nie było? Pyta odrywając się na
chwilę od jego szyi. Źle się czułem... odpowiada Nicholas
i widzę, że ma gęsią skórkę. Starszy mężczyzna odwraca go
przodem do siebie i przez chwilę patrzy prosto w oczy, a na jego
twarzy powoli maluje się diaboliczny uśmiech. Gładzi kciukiem
policzek błękitnookiego a po chwili uderza go z całej siły
otwartą dłonią. Dlaczego kłamiesz? Pyta jadowicie, nie
kryjąc wściekłości. Nastolatek pochyla głowę i rozmasowuje
policzek. Mowę ci kurwa odebrało? Jeśli ci mówię, że chcę
cię widzieć, to masz być bez względu na to, jak się czujesz!
Krzyczy, chwytając chłopaka za podbródek. Patrzy mu w oczy a
nastolatek wygląda tak, jakby chciał zapaść się pod ziemię. Jak
mały bezbronny zwierzak wiedzący, że jego los jest przesądzony.
Wiesz, co teraz będzie, prawda? Pyta mężczyzna wyjmując
pasek ze spodni. W tamtej chwili chcę uciec. Nie chcę widzieć, co
będzie z nim robił, ale nie mogę. Pomimo starań jestem obok i
patrzę, jak blondyn klęka i opiera się o łóżko stojące pod
ścianą, a stojący nad nim mężczyzna raz za razem uderza go
skórzanym paskiem po plecach. Chłopak łapie
głośno powietrze i krzyczy raz czy dwa, ale to nie powstrzymuje
mężczyzny. Na plecach nastolatka pojawia się coraz więcej czerwonych śladów. W końcu brodacz podnosi go za włosy tak, ze ich
spojrzenia ponownie się krzyżują. Po policzkach Nicka spływają
łzy a on sam pojękuje cicho z bólu. Następnym razem
przyjdziesz, prawda? Pyta trzydziestolatek a on kiwa posłusznie
głową. Dobrze. A teraz podziękuj mi ślicznie za to, że nie
byłem dla ciebie za bardzo surowy. Mówi niemal z dumą.
Zdejmuje prążkowaną marynarkę i rzuca ją na łóżko. Blondyn
przełyka głośno ślinę i przygryzając dolną wargę powoli
zaczyna rozpinać nauczycielowi rozporek od spodni...
-Eva!-Usłyszałam odbijający się echem głos Camerona w
uszach. Otworzyłam oczy, ale widziałam chłopaka jak przez mgłę.
-Niedobrze mi...-Wydusiłam z siebie, a on niemal natychmiast
wziął mnie na ręce i zaniósł do łazienki do której prowadziły
białe drzwi w rogu pokoju chłopaków. Posadził mnie na podłodze,
tuż przy toalecie a sam klęknął obok, związując mi włosy tak,
żeby nie opadały mi na twarz. Przez kilka minut naprawdę myślałam,
że zwrócę, ale po chwili mój oddech się uspokoił, a potem w
głowie przestało mi aż tak szumieć.
-Już dobrze?-Spytał, decydując się w końcu, żeby mnie
przytulić.-Popracujemy nad tym, opanujemy to jakoś...-Pocieszał
całując mnie w czoło-Na pewno nie będziesz wymiotować?-Zapytał
jeszcze, odrywając się ode mnie i przyglądając zapewne bladej jak
ściana twarzy. Zaprzeczyłam ruchem głowy.
-Chyba nie...-Wymamrotałam niezbyt pewnie.-Nie będę.-Poprawiłam
się.-Możemy jechać, jeśli pomożesz mi jakoś dojść do
samochodu.-Mruknęłam odwracając się i w tej samej chwili
spostrzegłam, że w drzwiach stoi blady jak ściana Nicholas, który
przygląda mi się z przerażeniem.
I co wy na to? Mi się osobiście podoba, chyba wszystko ujęłam tak, jak to sobie zaplanowałam. Rozdziału następnego niestety jeszcze nie napisałam, ale postaram się dodać w następny weekend. W ogóle to ostatnio nie mam chęci żeby za cokolwiek się wziąć, mam jeszcze dwa blogi do przeczytania w całości a po prostu nie mam czasu...ale nic, ściskam i zapraszam do czytania :*
Biedny Niki..
OdpowiedzUsuńTakimi myślami pewnie nikt nie chciałby się dzielić, a tymczasem zobaczyła je Eva. Pewnie się boi, jak ona na to zareaguje i czy nikomu nie powie. Ale to przecież Eva. Ona nie papla bezrozumnie językiem i potrafi dochować tajemnicy.
Mam nadzieję, że poradzą sobie z jej nową umiejętnością i ograniczą takie wypadki do minimum.. ;)
Pozdrawiam! :**
Swietne to opowiadanie:) jak wciaga.
OdpowiedzUsuńOna ma podobne zdolnosci do parkera. I pewnie do innych tez bd mila:)
Nie moge zawsze skomentoac rozdzialu ale tu musialam.:p
Karola
Udało mi się w końcu nadrobić wszystkie rozdziały i teraz czuję ogromny niedosyt... chciałabym mieć teraz świadomość, że zaraz zamknę tę kartę i otworzę sobie następny rozdział. Ale niestety... nie należę do osób cierpliwych :P
OdpowiedzUsuńJestem za jak największym katowaniem postaci (bez skojarzeń, ja nie sadystka xD) ponieważ to właśnie daje jak największy rozlew emocji, a właśnie takich uczuć doszukuje się każdy czytelnik. Bideny Nicholas... Tak bardzo mu współczuję. Nie dziwię się, jego wspomnienia mogą biedaka doprowadzić do depresji, jak nie gorzej. A teraz Eva je zna... intryguje mnie, jak ona zareaguje na to wszystko. I jak zachowa się Nicholas, gdyż przerwałaś w tak ciekawym momencie :3
Zresztą, Eva ma bardzo fajną (i przydatną w szkole na sprawdzianach :3 huehue) umiejętność. Też bym chciała umieć czytać w myślach. To byłoby super...
Ekhem, wybacz, za bardzo się rozmarzyłam :D
Pozdrawiam bardzo serdecznie i o nowościach (jak każdy), kiedy tylko dasz radę, informuj mnie w zakładce spam na moim blogu.
Życzę weny ;)
Nareszcie udało mi sie przeczytać !
OdpowiedzUsuńRozdział świetny jak zawsze ;* Współczuję Evie! Takie czytanie w myślach musi być okropne! Na dodatek osoba z którą się łączy też ma dostęp do jej głowy! Ych! Okropne..
Zrozumiałam, że jej dar się "rozwinął" taak? Masakra nie wiem skad czerpiesz pomysły ale są suuuper! <3
Czekam na spotkanie w klubie Albatros (czy jakoś tam) Liczę na jakąś strzelaninę, śmierć i krew ;*
Ale się narobiło! Nie sądziłam, że dar Evy może być tak męczący i denerwujący. Powiem Ci szczerze, że przedstawiłaś to naprawdę świetnie. Wydaje mi się, że większość ludzi odebrałoby czytanie w myślach jako cudowną, pomocną zdolność i ja do tej pory też tak myślałam. W końcu można się dowiedzieć kto jest szczery, kto nie, kto w tym czy tamtym momencie Cie oszukuje i tak dalej. A Ty pokazałaś, że ten świetny dar niesie ze sobą też ogrom wad i bólu. W końcu weszła z butami w prywatność drugiej osoby i choć Nick nie miał o to żalu, a nawet momentami był chyba rozbawiony, to mimo wszystko Eva miała pełne prawo poczuć się głupio i nieswojo. Tym bardziej, że to nowa sytuacja i nikt nie wie za bardzo jak jej pomóc. Cam niby ma jakieś wiadomości na ten temat, ale chyba umiejętności Evy są dla niego troszkę za duże by od razu wpadł na pomysł, co robić. Ogromnym zaskoczeniem było dla mnie to, co potem zobaczyła w swojej powiedzmy "wizji". Jeśli to była przeszłość Nicka to chłopak miał naprawdę prze... A jego pobladnięcie chyba świadczy tylko o jednym...
OdpowiedzUsuńAjajaja... Jestem bardzo ciekawa, co dalej! Więc nie ociągaj się, szukaj wolnej chwilki i dodaj nam nastepny rozdział!:)
Pozdrawiam Cię serdecznie!:*
Obiecałam, że przyjdę dzień później po przeczytaniu tamtego rozdziału i przepraszam, że się tak nie stało. Oczywiście miałam tak wiele do roboty, że nawet nie włączałam komputera. Wybacz!
OdpowiedzUsuńKiedyś myślałam, ze chcicałabym umieć czytać w myślach, ale potem doszłam do wniosku, że to musi być okropne. Czasem fajnie wiedzieć, co ktoś myśli na dany temat, jaki będzie czyjś nastepny krok lub jakie ma intencje, ale nie chciałabym siedzieć w czyjejś głowie non stop. To jak mieć dwa razy więcej problemów niż zwykle.
Szkoda mi Nicka okropnie. I tego, że przeżył wiele strasznych rzeczy i tego, że Eva zobaczyła jego złe wspomnienia. To musiało być dla niego straszne uczucie, nawet jesli wiedział, że ona tego ie chciała. Ąz nie chce sobie wyobrażać, jak czuł się nick wtedy...
Musze Cię pochwalić, bo wspaniale opisałaś moment, w którym Eva była w jego umyśle. Nie dziwię się w ogóle, że jesteś zadowolona z rezultatu. wyszło Ci wspanale <3
Pozdrawiam :*
Pod żadnym pozorem nie chciałabym czytać w myślach innych ludzi. Mogłabym latać, ewentualnie być niewidzialna, etc. Ale nie czytać w myślach.
OdpowiedzUsuńChyba pierwszy raz oczy wyszły mi z orbit, kiedy czytam jakiś rozdział. Taka sytuacja... Nawet nie wiem, jak ją skomentować... No bo... No.
Pędzę do następnego rozdziału (już zaczęłam go czytać, ale musiałam sięgnąć wstecz, żeby dowiedzieć się, co takiego wie Eve.
Tak to jest z zaległościami: czytanie od końca jest pozbawione sensu i niespodzianek!
Pozdrawiam, Nestia