Rozdział pisany z perspektywy Rocket
Siedziałam
przy stole i jadłam sałatkę owocową. Obok mnie Xander jak zwykle
romansował z laptopem. Naprawdę, powinnam poważnie się zastanowić
nad schowaniem mu wszelkich urządzeń elektronicznych. Taka przerwa
dobrze by mu zrobiła. Wstałam żeby odnieść miskę i od razu
syknęłam z bólu. Wczorajsza bójka trochę dała mi się we znaki.
Na nodze miałam ogromny siniec a nos dalej bolał po spotkaniu z
pięścią tamtej suki. Do tego ogromny kac, gdyż wczoraj
zdecydowanie przesadziłam z alkoholem.Wzięłam z szafki tabletkę od bólu głowy i stanęłam za Xanderem,
opierając się o jego ramiona. Spojrzałam na ekran laptopa. Mnóstwo
literek, cyferek i jakichś chińskich znaczków.
-Co dziś robimy?-Spytałam pochylając się i muskając nosem jego ucho.
-Może to
samo co wczoraj?-Podsunął wstając od stołu i przysuwając swoją
twarz do mojej.
-Ale
wczoraj wieczorem, czy w nocy?-Uśmiechnęłam się oblizując górną wargę. Chłopak złączył nasze usta w namiętnym pocałunku i
zaczął błądzić dłońmi pod moją koszulką. Poczułam jego
palce na zapięciu mojego stanika.
-Nie
przy ludziach...-mruknął Cameron wchodząc do kuchni.
-A co to
dla ciebie za różnica? I tak macie wspólny mózg...-Idąca za nim
Eva wzniosła ręce do góry. Uśmiechnęłam się do niej. W sumie
ciekawiła mnie ta dziewczyna. Zupełnie jakbym widziała siebie
dwadzieścia lat temu. Jeszcze się ją trochę rozkręci i wszystkim
nieźle dokopie. Już ciocia Rocky tego dopilnuje.
-Nie
wspólny mózg, tylko potrafimy zgrać nasze umysły. To nie jest
tak, że cały czas siedzimy w swoich głowach, bo to
dekoncentruje.-Mój kochany Xander poczuł się w obowiązku
wszystko jej wyjaśnić. Pokiwałam tylko głową z dezaprobatą. Ile
razy ja to słyszałam? Nastolatka wzięła widelec i dziobnęła z
całej siły Camerona w rękę, a stojący obok mnie Xander się
wzdrygnął.
-A to za
co?-Cam się skrzywił, masując bolące miejsce.
-Za nic.
Po prostu chciałam wiedzieć, czy ból też odczuwacie razem. Co za
szkoda, że jednak nie...-Powiedziała z szyderczym uśmiechem, biorąc
jeden z kotlecików jajecznych które Xander zrobił rano na
śniadanie.
-Współodczuwamy,
kiedy zgrywamy nasze umysły. Wtedy potrafimy wziąć na siebie część bólu drugiego.-Wciął się znowu Xander.
-Jedziemy
dziś wieczorem do Zielonego Kota, jedziecie z nami?-Spytałam w
końcu. Xandi spojrzał na mnie marszcząc brwi.
-Jedziemy?-Spytał
zastanawiając się nad czymś.
-Tak,
jedziemy. To jak, piszecie się?-Cameron otworzył usta żeby coś powiedzieć, ale zaraz odwrócił się w stronę Evy.
-Masz
ochotę?-Spytał dziewczynę. Ta pokręciła przecząco głową.
-Jak
chcesz, to sam jedź. Ja zostaję w domu, nie czuję się
najlepiej.-Mruknęła łapiąc się za głowę.
-Ja z
tobą pojadę!-Do kuchni wszedł Nicholas z wielkim uśmiechem
przylepionym do twarzy.
-Wiesz
co...Chyba mnie też jakieś choróbsko złapało...-Cam zaczął
udawać, że kaszle, śmiejąc się przy tym.
-Jakie
to śmieszne...-Blondynek przewrócił oczami, patrząc na warkoczyka.
-A tak
właściwie, to gdzie Domi?-Przypomniałam sobie.-Miał nam
zarezerwować hotel na weekend.
-On ma
za sobą bardzo ciężką noc...-Mruknął Nicky rozmarzonym głosem,
oblizując wargi.-Wątpię, żeby cokolwiek wam dzisiaj
załatwił...-Dodał z uśmiechem. Przewróciłam oczami. Cały
Nicholas. Jak mi brakowało tego debila.
-On ma
za sobą ciężką noc, Rocky ciężki wieczór...-Warknął Xander zza
laptopa. Doskonale wiedziałam, o co mu chodzi. O moją wczorajszą
bójkę.
-Ta suka
sama sobie na to zasłużyła.-Próbowałam się bronić.-Perfidnie
z tobą flirtowała. No przepraszam, ale bronię tego, co moje. A
byle jakiej dziwce cię nie oddam.-Dodałam z irytacją. Darmowe
drinki mu proponowała. Jakby kurwa nie wiedziała, że on we
wszystkich klubach w okolicy ma darmowe drinki.-Przez was już się
zdenerwowałam.-Westchnęłam biorąc Xandera za
rękę.-Chodź!-warknęłam ciągnąc go za sobą.
Weszliśmy
do naszej sypialni. Dookoła pełno było małych i dużych zdjęć
chłopaków. Na ścianie trzymetrowe plakaty, przedstawiające
roześmiane trojaczki. Uwielbiałam tę ich sesje i byłam dumna z
tej fotki. Dalej Xander bez koszulki z laptopem na kolanach, a potem
ja, z przed dziesięciu lat. Przyjrzałam się sobie uważnie. Byłam
taka młoda, taka delikatna. Ale wiek robi swoje. Prawda była taka,
że ja się starzałam, a Xander nie. W wieku dwudziestu pięciu lat
to nie stanowiło większego problemu. Ale teraz powoli zaczynałam
dostrzegać różnice. On wyglądał jak dwudziestolatek, a ja...No
cóż. Ja przekroczyłam trzydziestkę piątkę i krótko mówiąc
wyglądałam na swój wiek. Prędzej czy później ludzie zaczną
zwracać na to uwagę. Te suki w klubach już zwracały. Popatrzyłam
na swojego chłopaka, siedzącego na łóżku po turecku i
sprawdzającego coś w telefonie.
-Odłóż
to...-Poprosiłam, rozkładając się przy nim. Kiedy nie zareagował
wyjęłam mu delikatnie telefon z ręki i położyłam obok, na szafce
nocnej.-Kochasz mnie?-Spytałam ze słodkim uśmiechem. Chłopak
przysunął się do mnie i zaczął całować po szyi a ja dostałam
gęsiej skórki kiedy jego zarost stykał się z moją delikatną
skórą.
-Zawsze...-Mruknął,
kiedy położyłam się na plecy pozwalając mu zdjąć mi
koszulkę.-I nigdy nie wolno ci w to wątpić, rozumiesz?-Zapytał
rozpinając mi stanik. Podniósł głowę i popatrzył na mnie, kiedy
nie odpowiedziałam. Pokiwałam głową, więc on kontynuował.
Zaczął zataczać kółka językiem dookoła moich sutków. Powoli
rozpinał moje szorty. Uwielbiałam, kiedy obchodził się ze mną z
taką delikatnością.-Rocky?-Zapytał nieśmiało. Podniosłam
głowę.
-Chyba
nie pytasz o moje pozwolenie?-Prowokowałam go. On tylko przysunął
się bliżej mojej twarzy tak, że nasze usta niemal się stykały.
Opuścił wzrok, jakby ta rozmowa stwarzała dla niego problem.
Uwielbiałam kiedy był zakłopotany. Rzadko się mu to zdarzało a
najczęściej właśnie w mojej obecności. Kochałam, kiedy się
rumienił i nie wiedział, co powiedzieć.
-Ja
tylko chciałem...-Zaczął nieporadnie, nadal nie patrząc na
mnie.-Myślałem nad tym i...Ja chce mieć z tobą dziecko...-Wyszeptał
w końcu. Odsunęłam go od siebie, siadając na łóżku
zdenerwowana.-Rocky, proszę.-Popatrzył na mnie tymi czekoladowymi
oczami. Westchnęłam głośno.
-Nie ma
takiej opcji.-Powiedziałam stanowczo, ubierając się. Złapał mnie
za rękę i przyciągnął do siebie.-Wiem, jak ci na tym zależy,
ale nie mogę tego zrobić. Przepraszam.-Wyrwałam mu się i poszłam
do łazienki.
Stanęłam
przed lustrem i zaczęłam przypatrywać się sobie. Dostrzegałam już
pierwsze zmarszczki. Loca mówiła, ze to są moje urojenia, że
kobiety w moim wieku jeszcze nie mają zmarszczek. Że jeszcze jestem
młoda a Xander mnie kocha. Kłamstwo. Xander chciał założyć
rodzinę, a prawda była taka, że ja się na to nie mogłam
zgodzić. Ciąża, poród, macierzyństwo...To wykańcza organizm i
postarza. A ja nie mogłam sobie na to pozwolić. Musiałam być jak
najmłodsza, jak najdłużej. Dla Xandera. Bo kiedyś i tak będę
musiała odejść. Teraz mówił, że mnie kocha, ale za kilka lat nie
będę dla niego wystarczająca. Wiedziałam to. Chłopak zaszedł
mnie od tyłu i przytulił do siebie.
-Zawsze
będę cie kochał...-Szepnął mi do ucha, patrząc na nasze odbicie
w lustrze.-Bez względu na wszystko.-Mruknął całując mnie w
czoło.-Nawet, jeśli nas rozdzielą. Zawsze...-Dokończył, biorąc
mnie na ręce. Znałam te słowa. To samo mi powiedział dzień przed
opuszczeniem poprawczaka. Płakałam wtedy całymi tygodniami.
Zaniósł
mnie z powrotem na łóżko i po sprawdzeniu czegoś w telefonie
(znowu) zaczął ocierać się brodą o moją szyję, drażniąc tym
moją skórę.
-Na czym
skończyliśmy?-Zapytał patrząc mi w oczy. Uśmiechnęłam się
mimowolnie, widząc te dwa czekoladowe cudeńka. Miał piękne oczy.
Zawsze mu to powtarzałam. Chciałam coś powiedzieć, ale nie
zdążyłam bo w tej chwili rozdzwonił się jego telefon. Chłopak
sięgnął po niego i odebrał wyraźnie zirytowany.
-Czego?-Warknął
oschle. Uwielbiałam, kiedy grał takiego zimnego i nieczułego.
Kumple wiedzieli, że w rzeczywistości wcale taki nie był, ale dla
obcych wydawał się przez to jeszcze bardziej przerażający, a ja
kochałam kiedy ludzie bali się go. To mi dawało jakieś poczucie
bezpieczeństwa. Gwarancję, że przy nim nic mi się nie może stać.
Coś, czego nie miałam zapewnionego w dzieciństwie. Od zawsze był
moim opiekunem. Czuwał nade mną od chwili kiedy pojawiłam się w
ośrodku poprawczym.-Jak to agenci?- Spytał patrząc na mnie z
niedowierzaniem. Zaczęłam uważniej przysłuchiwać się rozmowie,
ale mogłam tylko usłyszeć, że rozmawia z jakimś mężczyzną.-No,
dobra. Już idziemy.-Zakończył rozmowę i wstał, chowając komórkę
do kieszeni.
-Co
jest?-Spytałam zaniepokojona. Patrzyłam jak krząta się po sypialni
i wyjmuje coś z szuflady z bronią. Trzy pistolety i zapasowe
magazynki. Rzucił mi jeden i zaczął zakładać kamizelkę kuloodporną.
-Będziemy
mieli gości.-Narzucił na siebie kurtkę i założył pas z bronią.
Też podeszłam do szuflady i zaczęłam wyjmować wszystko, co może
się przydać. Sporych wielkości nóż w pokrowcu, który schowałam
do buta. Zapasowe magazynki do Glocka którego mi podał. Jeszcze
mały rewolwer w pokrowcu który przypięłam z tyłu szortów.
-Naprawdę
mam ochotę im wpierdolić...-warknął Cam zbiegając po schodach z pokoju Evy.
Domi
wyszedł ze swojej sypialni, trzymając się za głowę. Był bez
makijażu co znaczy, ze dopiero wstał. I krótko mówiąc nie
wyglądał na zadowolonego. Nicky tylko podszedł i ucałował go w
czoło, trzymając w ręku sporych wielkości karabin.
-Idź
obudzić Lockę i powiedz, ze ma wziąć sprzęt i iść na
balkon.-Mruknął do brata Xander.-Zachciało im się wycieczek.
Powinienem ich wszystkich rozstrzelać...-Narzekał idąc w stronę
drzwi.
-Nie
starczyło by ci amunicji.-Zaśmiał się Nicky wychodząc na
zewnątrz.-Oni są jak karaluchy. Jak myślisz, ze już się ich
pozbyłeś, zaczynają schodzić się kolejne...Okropność.-Wzdrygnął
się kiedy dwa czarne busy zaparkowały przed domem.
Xander
oparł się o jeden z filarów i założył ręce na piersi. Cam stał
z boku żując gumę i trzymając w rękach dwa karabinki a Nicky
usiadł na murku jakby nigdy nic. Po około minucie z jednego z busów
wysiadł mężczyzna około czterdziestki z rękoma podniesionymi do
góry.
-No
proszę, samobójca, jak miło...-Zakpił Nicholas celując do niego z
broni. Przewróciłam oczami.
-Nie
przyjechaliśmy walczyć...-Powiedział mężczyzna stając obok busa.
Od strony pasażera wysiadła czarnoskóra kobieta. Z drugiego samochodu wysiadło trzech chłopaków, również z uniesionymi do góry rękoma.
-Doprawdy?-Zaśmiał
się Xander.-W takim razie trzeba było nas uprzedzić. Upieklibyśmy
ciasteczka...-Dokończył z sarkazmem.
-Agencja
chce z wami współpracować.-Odezwał się mężczyzna opuszczając
ręce. Cameron wybuchł szczerym śmiechem, aż dostał czkawki.
Przewróciłam oczami i mimowolnie sama się uśmiechnęłam.
-Ostatnio
jak chciała współpracować ze mną, skończyło się na skazaniu
mnie na śmierć.-Powiedział, kiedy już się nieco opanował. Nadal
był czerwony jak burak, ale biła od niego złość skierowana
właśnie w stronę naszego rozmówcy.
-Trzech
z pięciu członków rady nie żyje.-Zaczął facet, kierując swoje
słowa do Xandera.-Margaret jest ciężko ranna i została zwolniona
ze swojego stanowiska, podobnie jak Diana.-Najstarszy Parker przysłuchiwał się
temu z widocznym znudzeniem.-Dyrektorem agencji został Michael
Farell i to on nas przysłał.-Na wypowiedziane przez agenta nazwisko
razem z Xanderem podnieśliśmy głowy. Znałam tego faceta. Mało
tego. Był kimś kto zastąpił zarówno mi, jak i wielu innym
nastolatkom ojca i opiekuna. Wiedziałam, jak bardzo Xander go sobie
cenił.-Kazał wam przekazać, że sprawa Zacka Marshala nie dotyczy
wyłącznie was. Wczoraj wykradziono z naszej bazy danych bardzo
ważnie informacje na temat badań z lat czterdziestych. Tych, dzięki
którym macie te zdolności...-Mężczyzna zaciął się, najwyraźniej
nie wiedząc, co powiedzieć żeby nas nie urazić.-Pan Farell
twierdzi, że tylko wy jesteście w stanie pomóc w tej sprawie i
oferuje obniżenie wam wyroków w zamian za pomoc.-Popatrzył na swoich towarzyszy i rozejrzał się po nas.
-Skoro
Farell tak bardzo chce od nas pomocy, to czemu wysłał was?-Xander
spojrzał na niego wyzywająco. Mężczyzna najwyraźniej właśnie
czekał na to pytanie.
-Możesz
sam go o to zapytać.-Mierzyli się wzrokiem z Parkerem.-Chce spotkać
się z tobą i twoim bratem. Nikt nic wam nie nakazuje, ale proszę, żebyście to przemyśleli.-Mężczyzna skinął głową i wsiadł do
busa od strony kierowcy. Jego towarzysze również zapakowali się do
wozów i po chwili nie było już po nich śladu.
-Chyba
nie chcesz...
-Nie
wiem, co się dzieje, jasne?-Przerwał Cameronowi Xander.-Za dwie
godziny wszystkich widzę u siebie.-Rzekł po czym wszedł do domu,
trzaskając drzwiami. Cameron zaklął głośno i poszedł za bratem.
-To się
źle skończy...-Mruknął tylko Nicky. I chyba niestety musiałam
przyznać mu rację...
jak wam się podoba rozdział z perspektywy Rocket? Ja osobiście naprawdę lubię te dziewczynę. Następny rozdział prawdopodobnie z perspektywy Camerona. Ogólnie napisałam już siedem rozdziałów a pięć mam już w roboczych na bloggerze i jest tylko jeden z perspektywy Evy. będą pisane przez Cama, Kasandrę i może napiszę jeszcze jeden z perspektywy Rocky. trochę tu za słodko się robi w tym opowiadaniu, wiem :P I niestety w następnych rozdziałach nie ma większej akcji. pomysł mam, ale nie wiem, gdzie ją umieścić, więc pozostaje mi prosić was o cierpliwość :) Następny rozdział 11 lipca bo chciałabym do końca wakacji skończyć opowiadanie :) Pozdrawiam :*
Sekretna
Sekretna
Będzie druga część opowiadania??
OdpowiedzUsuńmam nadzieję, że tak :) Ogółem pomysł już mam, będzie więcej akcji i wydaje mi się, że jest bardziej dopracowany niż ta część. Ale na razie mam nadzieję, ze uda mi się to do końca doprowadzić :)
UsuńNiestety, ale nie podoba mi się, wolałam jak była perspektywa Evy, rozdział nie jest zły, ale zwyczajnie wolę kwestię Cama z Evą. :)
OdpowiedzUsuńRocet jest świetna :D
OdpowiedzUsuńSzkoda mi jej i Xandera :( To takie smutne, że ona się zestarzeje, a on nie. Rozumiem czemu nie chce mieć z nim dziecka..
Pomysł masz dobry, na pisanie z perspektywy różnych bohaterów, ale jak większość chyba wolę zdecydowanie te gdzie narratorami są Eva i Cam..
Ciekawe czy zechcą współpracować z agencją...
Czekam na next ! :*
Rocky jest fajna :3 Do tego jej relacja z Xamderem. On chciał dzieciaka! Wow, tego bym się nie spodziewała. I ogółem agencja znów się wtrynia, więc zapowiada się ciekawie ^^ Czekam ;)
OdpowiedzUsuń*Xanderem
UsuńNie! Nie, nie, nie!
OdpowiedzUsuńSkończyć? Do końca wakacji?!
Co ja będę potem czytać?!
Nie rób nam tego! Będę mieć depresję ;c
Zawsze jak sprawdzam blogi, czy są nowe rozdziały, na twój wchodzę najpierw!
...
Nienawidzę Cię! xD Co z tego, że do końca wakacji jeszcze trochę czasu, ale to szybko zleci!
Czytam blogi, bo nie mam co czytać, ponieważ większość fajnych książek (fantastycznych, bo inne nie są take fajne :3), już przeczytałam. ;c A jak skończy się to opowiadanie, to co ja będę czytać? xd
Będę na ciebie mniej zła, jeśli wypiszesz mi tytuły książek w moim ulubionym gatunku - inni też mogą. ;D
A teraz napiszę coś o rozdziale, bo wypadało by. xD
Każdy rozdział coraz lepszy, choć nic nie pobije "egzekucji" Cam'a. ;D
Tak jak wcześniej mówiłam, czekam na jakąś mega akcję.
I niecierpliwię się, bo jestem strasznie ciekawa czy pomogą agencji. Właściwie to jestem na 99 % pewna, że tak, ale ten jeden procent wciąż pyta "A może jednak nie?". ;D
Tak jak moja poprzedniczka w komentarzu napisała - ja też bym się niespodziewała tego po Xanderze. Fajnie by było, gdyby jednak przekonał Rocky :3 Było by słodziaśnie, ale znając agencję, na pewno coś by nie wyszło. :p
Dobra, komentarz odbębniony, to lecę dalej i pamiętaj, że to opowiadanie ma mieć co najmniej 50 rozdziałów. xD
Trochę Cię zamęczę, nie martw się. C:
`Celine
miło mi, że ktoś naprawdę lubi moje opowiadanie :* ja do ciebie też wpadnę, jak będę miała wolną chwilkę :) Z książek to poleciłabym Przysięgę (nie będę wypisywała autorów bo nie pamiętam) Kroniki rodu Drake'ów (to jest kilka części) sagę szeptem i Pocałunek anioła (też kilka części) Upadli (kocham tę sagę) i oczywiście dary anioła, ale to już pewnie przeczytałaś :) I tak myślę, że chyba się wyrobię w 45-50 rozdziałach właśnie. Ale będzie druga część opowiadania, znaczy mam nadzieję, ze będzie :)
UsuńPerspektywa Rocket była cholernie ciekawa!
OdpowiedzUsuńDzięki temu lepiej poznajemy tę dziewczynę. Rozumiem jej obawy co do Xandera. On będzie wiecznie wyglądał jak młody, grecki bóg, a ona będzie z roku na rok, z dnia na dzień coraz starsza, Ma wątpliwości, kto by ich nie miał? Ale widać, że kocha Xandera, a on kocha ją. Przejdą przez to, muszą. :)
Eva faktycznie pomału staj się jedną z nich. Jej charakterek się wyostrza! :) Bardzo sie z tego cieszę! Jeszcze chwila i nikt nie będzie miał z nią szans. :)
Pozdrawiam! :**
A cóż Ci przeszkadza w tym, że jest słodko?:D Cały czas serwowałaś nam akcję, więc chwila odpoczynku nie zaszkodzi. Mnie się to osobiście podoba, bo mamy czas by poznać bohaterów w normalnych sytuacjach, a nie tylko wojowników. To zbliża czytelnika i bohaterów. I ja w tym momencie bardzo polubiłam Rocket choć wydaje mi się, że troche popada w paranoje. Poza tym przecież nie jest powiedziane, że każda kobieta po ciąży staje się brzydka. To zależy tylko od niej, a niektóre wręcz przeciwnie - pięknieją mając dziecko. Gdyby o siebie dbała i nie zaprzestała malowania, ładnego ubierania itp, to na pewno nie przestałaby podobać się Xanderowi. Poza tym dziecko zbliża ludzi i gdyby dała je ukochanemu, to na pewno pokochałby ją bardziej. Myślę, że powinna to przemyśleć. Chociaż nie dziwię się jej obawom. On non stop jest piękny i młody, a ona się starzeje. Rozumiem, że jest jej z tym ciężko. Ale musi przywyknąć do tej myśli. Myślę, że Xander nie przestanie jej kochać nawet jak będzie miała pięćdziesiąt lat;)
OdpowiedzUsuńWow, cóż za zmiany w agencji. Ciekawa jestem czy to rzeczywiście prawda, czy jakiś podstęp. Gdyby połączyli siły na pewno mieliby większe szanse w starciu z Zacem. ciekawa jestem rozwinięcia tego wątku.
Czekam na kolejny!:* Ściskam;)
Ojeeej, Xander jest tu taki przesłodki. Swoją drogą cały ten rozdział jest słodziuchny i bardzo mi się to podoba. :>
OdpowiedzUsuńŚmiało mogę przyznać, że Rocket trafił się niezwykły skarb w postaci chłopaka! Widać, że dziewczyna ma w pewnym sensie kompleksy na punkcie swojego wyglądu, boi się, że im będzie starsza, tym bardziej Xander będzie się od niej odsuwał. A jednak tak nie jest i chłopak umiejętnie potrafi jej to okazać. To wspaniale, że nie zwraca uwagi na wygląd. Zazwyczaj mężczyźni są wzrokowcami, więc ta odmienność sprawia, że jest jeszcze bardziej wyjątkowy.
Byłam w delikatnym szoku, jak przeczytałam, że Xander chce mieć dziecko. Szczerze mówiąc w życiu nie spodziewałabym się, że rzuci taką wzmiankę. A Rocket zamiast być z tego powodu szczęśliwa (bo to w końcu duże zobowiązanie i ewidentny dowód miłości!), przeciwnie, nie podziela jego zdania. Chociaż z drugiej strony może to i lepiej, bo jak wychowali by to dziecko tacy rodzice? :xx
Co do Nicholasa – nie wiem dlaczego, ale jakoś wyobrażałam sobie go jako takiego cichutkiego, taką szarą myszkę, a tymczasem wyszło zupełnie inaczej. Diametralnie zmieniłam o nim zdanie – pokazał się ze strony takiego pewnego siebie, rozgadanego, nawet nie wiem jak mam go dokładnie opisać! :> Ale fajnie, dobrze, że taki jest. Myślę, że pasuje do Domeina ;)
Co do zakończenia – mam nadzieję, że to nie jest żaden podstęp ze strony agencji i chłopaki w nic się nie wplączą!
Rozdział z perspektywy Rocket – genialny i naprawdę może być ich jeszcze więcej. :>
O matko! A opowiadanie ma się skończyć do końca wakacji? O.O A ja je tak polubiłam! Mam nadzieję, że będzie druga część :>
Jeśli masz ochotę, zapraszam na pierwszy rozdział na moim nowym blogu.
http://nothing-happens-by-chance-flyaway.blogspot.com/
miłego dnia!
Rocket jest świetna! Strasznie ją polubiłam i coś mi się wydaje że w chwili stała się moją ulubioną bohaterką. Ten rozdział był po prostu świetny. Szkoda mi jej, że się zestarzeje, kiedy Xander będzie ciągle młody... No i szkoda mi Xandera, bo chce mieć z nią dziecko, a ona nie. Mam nadzieję, że ich związek przetrwa mimo wszystko no i że będą mieć tego dzieciaka. To byłoby takie słodkie i cudowne. Najlepiej jakby to była dziewczynka. W ogóle to polubiłam Xandera w tym rozdziale jeszcze bardziej niż wcześniej. Jest kochany i też uważam że jest uroczy, jak się zawstydza :D
OdpowiedzUsuńNo i ja też czuję, że coś nie skończy się dobrze. Coś myślę, że to podpucha z tym układem między agencją a Parkerami. No, ale zobaczymy. Rozdziały z perspektywy innych osób będą ciekawe, ale będzie mi brakować Evy z drugiej strony. Idę dalej.
Rocket to świetna kobieta, ale ja chyba osobiście wolę rozdziały z perspektywy Evy i Cama. Może dlatego, że przez większość opowiadania właśnie tak były rozdziały, a może dlatego, że przyzwyczaiłam się do charakterów osób, które to "opowiadają".
OdpowiedzUsuńRozdział oczywiście słodki i nie masz czym się przejmować, że nie ma akcji. Czasami trzeba dać trochę luzu, bo zbyt dużo akcji, też czasem nie dobrze.
Nie dziwię się Rocket, ona się zestarzeje, a Xander nie. Ale może kiedyś da namówić się na dziecko? Może pojawi się instynkt macierzyński? Oczywiście to zależy od ciebie.
Pozdrawiam
Mroczna
PS. I znów nie dam rady przeczytać wszystkich rozdziałów, grrrr. Ten brak czasu.
Współczuję Rocky tej sytuacji - tego, że się starzeje i że porównuje się do swojego chłopaka itd. Rozumiem dlaczego nie chce mieć dziecka. Oprócz tego, że to nie wpłynęłoby na jej urodę, to przecież sytuacja w rodzinie Parkerów nie jest zbyt ciekawa. Wiem, że wszystko wydaje się być takie beztroskie, ale to dziecko też byłoby w niebezpieczeństwie. Czy też miałoby takie zdolności?
OdpowiedzUsuńWidzę, że Xander tak jakby chciał przyjąć propozycję agencji...
Rocket, aż ciężko jej nie lubić. Po tym rozdziale zrobiło mi się jej naprawdę żal. Życie ze świadomością, że pewnego dnia będzie musiała opuścić ukochanego musi być straszna. Skoro już widzi zmarszczki choć wcale ich jeszcze nie ma to tylko znak, że ta wiedza ją dobija i podświadomie jakby liczy czas jaki jej został na bycie z Xanderem.
OdpowiedzUsuńNic więc też dziwnego, że nie chce mieć dziecka. To nie tylko kwestia zmian jej ciała, ale też tego, że potomek mógłbymieć jakieś niesamowite zdolności, a więc też być narażonym. Postać Rocky czeka wiele wyrzeczeń, ale mam cichą nadzieję, że najdalszych kartach swojego opowiadania znajdziesz dla niej jakiś ratunek.
Pozdrawiam ;*